Nawigacja
Antoni Morawski: Program wokół nas - Służew nad Dolinką
- Drukuj
- 26 lut 2009
- Bank Pomysłów
- 5635 czytań
- 0 komentarzy
Zawsze wydawało mi się, że program związany ze środowiskiem lokalnym to wyłączna domena małych miast. Wyobrażając sobie, jak w powiatowym mieście łatwo nawiązać kontakty - od samorządu do proboszcza - wręcz zazdrościłem drużynom które tam działają. Koncepcja programu drużyny, dającego korzyści środowisku lokalnemu, a także czerpiącego z niego, wydawała mi się tak samo wspaniała, jak kompletnie nierealna w warszawskich realiach. Zderzenie z rzeczywistością było bardzo przyjemne i całkowicie zweryfikowało ten pogląd.
Warszawskie osiedle "Służew nad Dolinką"; na pierwszy rzut oka nie robi pozytywnego wrażenia. Przytłaczające blokowisko, centrum handlowe i stacja metra. Słowem, nic ciekawego. To tu półtora roku temu postanowiliśmy założyć dwie drużyny - żeńską i męską. Z początku program drużyn, choć atrakcyjny, był całkiem zwyczajny. Zupełnie nie przyszło nam do głowy, że propozycje programowe mogą dosłownie leżeć na ulicy. Na szczęście, to one znalazły nas.
Pomysłów na działanie drużyn zupełnie nam nie brakowało. Świeży harcerze, niewykształceni zastępowi, budująca więzi kadra drużyn - wszystko było w powijakach. Właśnie w tym momencie dowiedzieliśmy się o istnieniu na osiedlu Świetlicy Środowiskowej. Kontakt zdobyliśmy dzięki jednemu z harcerzy, który do niej uczęszczał. Okazało się że część z naszych harcerzy nich jest również podopiecznymi świetlicy. Świetlica, powołana przez Stowarzyszenie Mieszkańców Służewa, służy dzieciom z wszystkich stron Mokotowa jako miejsce na spokojne odrobienie lekcji. Pomagają w tym wychowawcy - pedagodzy, a sympatyczna atmosfera najczęściej stanowi kontrast dla niewesołej sytuacji którą dzieci mają w domu. Dlatego podopieczni spędzają tam najczęściej całe popołudnia, których nie da się wypełnić wyłącznie pracami domowymi. To otworzyło nam pole do popisu. Mieliśmy wrażenie że każdą naszą propozycje uatrakcyjnienia programu Świetlicy wychowawcy przyjmą z otwartymi ramionami, i paradoksalnie to zmusiło nas do zachowania wysokiej jakości.
Fantom pożyczony z Hufca, pudło B-1 ze środkami opatrunkowymi, i drużyna wędrownicza (23 WDW Binduga) wystarczyły by zorganizować zajęcia, które spotkały się z fantastycznym odbiorem dzieci. Wspólny pomysł zaowocował ścisłą współpracą, i kolejną akcją - zbierania kocy dla zwierząt ze schroniska. Pod hasło "Pomóż zwierzętom przetrwać zimę" postanowiliśmy ściągnąć jeszcze szkołę, przy której działaliśmy. Samorząd Szkolny i nauczyciele do sprawy podeszli entuzjastycznie.. Szkoła - ustawiła pudło, do którego dzieci i rodzice codziennie coś dorzucali. Drużyny - poprzez harcerzy obkleiły całe osiedle plakatami informacyjnymi. Świetlica dała lokal, gdzie codziennie po południu można było oddać rzeczy. Wspólnymi siłami zebraliśmy moc koców i dywanów, która powędrowała do schroniska. Dodatkowo, rozrosła się nasza współpraca z samorządem. Dotąd ograniczała się jedynie do współorganizacji szkolnych dyskotek - skądinąd bardzo ciekawej, i przełamującej stereotyp aktywności, którą polecam wszystkim.
Szeroko zakrojona akcja oraz pozytywna opinia ze Świetlicy, która zaczęła za nami chodzić, wzbudziła w dyrekcji naszej szkoły duże zaufanie. Dzięki temu, Pani Dyrektor powierzyła nam organizację od strony szkoły lokalnej uroczystości patriotycznej z okazji Rocznicy Wprowadzenia Stanu Wojennego. Jak się okazało, w przedsięwzięciu brał udział również Służewiecki Dom Kultury, a na samym wydarzeniu pojawili się przedstawiciele władz lokalnych, a także proboszczowie pobliskich parafii. Tak właśnie, lawinowo zaczęły otwierać nam się kontakty na polu lokalnym, na pierwszy rzut oka kompletnie pod tym względem nieatrakcyjnym. Kolejne aktywności zaczęły zapełniać nasz harcerski kalendarz, stanowiąc nie tylko "ciekawe uzupełnienie programu" ale jego istotną i uzasadnioną wychowawczo część. Działania te wciąż rozwijamy, a zdobyte kontakty pielęgnujemy.
Nie ma żadnej recepty na współpracę ze środowiskiem lokalnym. Tyle ile wspólnot lokalnych i działających wśród nich drużyn - tyle pomysłów. Prawdopodobnie najlepsza rada to zgłosić się do pierwszej lepszej instytucji samorządowej czy organizacji pozarządowej. Ze swojego przykładu wyciągam jeden wniosek - lokalne środowisko jest naturalnym środowiskiem bytowania harcerzy. Działanie na jego rzecz to nie tylko służba - wszak można otrzymać od niego moc wsparcia i pomocy. Współpraca z jedną instytucją rodzi współpracę z drugą, co pozwala umieścić harcerstwo wewnątrz wspólnoty, i silnie je z nią zintegrować, a co za tym idzie, przywrócić mu właściwe miejsce w społeczeństwie.
Antoni Morawski
pwd. Antoni Morawski HO - Hufiec ZHP Warszawa-Mokotów. Członek dwuorganizacyjnego Szczepu 23 WDHiZ "Pomarańczarnia" (ZHP/ZHR). Niegdyś drużynowy 23 WDSH-y "Binduga", obecnie założyciel i drużynowy 23 WDH-y "Puszcza". Student politologii w Instytucie Nauk Politycznych UW. Działa w licznych organizacjach, kołach naukowych i inicjatywach zgłębiając swoje rozliczne i przedziwne zainteresowania.
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 2/2009
Warszawskie osiedle "Służew nad Dolinką"; na pierwszy rzut oka nie robi pozytywnego wrażenia. Przytłaczające blokowisko, centrum handlowe i stacja metra. Słowem, nic ciekawego. To tu półtora roku temu postanowiliśmy założyć dwie drużyny - żeńską i męską. Z początku program drużyn, choć atrakcyjny, był całkiem zwyczajny. Zupełnie nie przyszło nam do głowy, że propozycje programowe mogą dosłownie leżeć na ulicy. Na szczęście, to one znalazły nas.
Pomysłów na działanie drużyn zupełnie nam nie brakowało. Świeży harcerze, niewykształceni zastępowi, budująca więzi kadra drużyn - wszystko było w powijakach. Właśnie w tym momencie dowiedzieliśmy się o istnieniu na osiedlu Świetlicy Środowiskowej. Kontakt zdobyliśmy dzięki jednemu z harcerzy, który do niej uczęszczał. Okazało się że część z naszych harcerzy nich jest również podopiecznymi świetlicy. Świetlica, powołana przez Stowarzyszenie Mieszkańców Służewa, służy dzieciom z wszystkich stron Mokotowa jako miejsce na spokojne odrobienie lekcji. Pomagają w tym wychowawcy - pedagodzy, a sympatyczna atmosfera najczęściej stanowi kontrast dla niewesołej sytuacji którą dzieci mają w domu. Dlatego podopieczni spędzają tam najczęściej całe popołudnia, których nie da się wypełnić wyłącznie pracami domowymi. To otworzyło nam pole do popisu. Mieliśmy wrażenie że każdą naszą propozycje uatrakcyjnienia programu Świetlicy wychowawcy przyjmą z otwartymi ramionami, i paradoksalnie to zmusiło nas do zachowania wysokiej jakości.
Fantom pożyczony z Hufca, pudło B-1 ze środkami opatrunkowymi, i drużyna wędrownicza (23 WDW Binduga) wystarczyły by zorganizować zajęcia, które spotkały się z fantastycznym odbiorem dzieci. Wspólny pomysł zaowocował ścisłą współpracą, i kolejną akcją - zbierania kocy dla zwierząt ze schroniska. Pod hasło "Pomóż zwierzętom przetrwać zimę" postanowiliśmy ściągnąć jeszcze szkołę, przy której działaliśmy. Samorząd Szkolny i nauczyciele do sprawy podeszli entuzjastycznie.. Szkoła - ustawiła pudło, do którego dzieci i rodzice codziennie coś dorzucali. Drużyny - poprzez harcerzy obkleiły całe osiedle plakatami informacyjnymi. Świetlica dała lokal, gdzie codziennie po południu można było oddać rzeczy. Wspólnymi siłami zebraliśmy moc koców i dywanów, która powędrowała do schroniska. Dodatkowo, rozrosła się nasza współpraca z samorządem. Dotąd ograniczała się jedynie do współorganizacji szkolnych dyskotek - skądinąd bardzo ciekawej, i przełamującej stereotyp aktywności, którą polecam wszystkim.
Szeroko zakrojona akcja oraz pozytywna opinia ze Świetlicy, która zaczęła za nami chodzić, wzbudziła w dyrekcji naszej szkoły duże zaufanie. Dzięki temu, Pani Dyrektor powierzyła nam organizację od strony szkoły lokalnej uroczystości patriotycznej z okazji Rocznicy Wprowadzenia Stanu Wojennego. Jak się okazało, w przedsięwzięciu brał udział również Służewiecki Dom Kultury, a na samym wydarzeniu pojawili się przedstawiciele władz lokalnych, a także proboszczowie pobliskich parafii. Tak właśnie, lawinowo zaczęły otwierać nam się kontakty na polu lokalnym, na pierwszy rzut oka kompletnie pod tym względem nieatrakcyjnym. Kolejne aktywności zaczęły zapełniać nasz harcerski kalendarz, stanowiąc nie tylko "ciekawe uzupełnienie programu" ale jego istotną i uzasadnioną wychowawczo część. Działania te wciąż rozwijamy, a zdobyte kontakty pielęgnujemy.
Nie ma żadnej recepty na współpracę ze środowiskiem lokalnym. Tyle ile wspólnot lokalnych i działających wśród nich drużyn - tyle pomysłów. Prawdopodobnie najlepsza rada to zgłosić się do pierwszej lepszej instytucji samorządowej czy organizacji pozarządowej. Ze swojego przykładu wyciągam jeden wniosek - lokalne środowisko jest naturalnym środowiskiem bytowania harcerzy. Działanie na jego rzecz to nie tylko służba - wszak można otrzymać od niego moc wsparcia i pomocy. Współpraca z jedną instytucją rodzi współpracę z drugą, co pozwala umieścić harcerstwo wewnątrz wspólnoty, i silnie je z nią zintegrować, a co za tym idzie, przywrócić mu właściwe miejsce w społeczeństwie.
Antoni Morawski
pwd. Antoni Morawski HO - Hufiec ZHP Warszawa-Mokotów. Członek dwuorganizacyjnego Szczepu 23 WDHiZ "Pomarańczarnia" (ZHP/ZHR). Niegdyś drużynowy 23 WDSH-y "Binduga", obecnie założyciel i drużynowy 23 WDH-y "Puszcza". Student politologii w Instytucie Nauk Politycznych UW. Działa w licznych organizacjach, kołach naukowych i inicjatywach zgłębiając swoje rozliczne i przedziwne zainteresowania.
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 2/2009
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.