Nawigacja
OKIEM POPULISTÓW, CYKLISTÓW I PRACZY BRUDNYCH PIENIĘDZY
- Drukuj
- 23 cze 2009
- Wejściówki
- 3836 czytań
- 0 komentarzy
Zuchy... temat z reguły omijany przez harcerską publicystykę. Dlaczego właściwie? Bo wszystko wydaje się być OK? Bo świat instruktorów zuchowych to troszkę inny świat niż reszta harcerstwa? Nam się wydaje, że nie wszystko jest OK. Że podobnie jak i w wielu innych aspektach współczesnego harcerstwa, i tu czasem szwankuje kluczowy element - świadome stosowanie metody. Wprawdzie rozmowy z namiestnikami zuchowymi brzmią dość pocieszająco, jednak mam osobiście wciąż wrażenie, że w praktyce w ZHP nadal jeszcze często mamy "zuszki", a za rzadko prawdziwe ZUCHY. Może przypomnieć trzeba, że słowem "zuch" określano kiedyś takich osobników jak Andrzej Kmicic czy Jacek Soplica. Wieszcz pisał przecież:
Pan Stolnik nieraz wzywał tego zucha [który] sam nic nie posiadał prócz kawałka roli, szabli i wielkich wąsów od ucha do ucha.
Oczywiście nie domagamy się by dzisiejsze zuchy zapuszczały wąsy i nosiły szable. Tym niemniej apelujemy, by wszyscy sobie przypomnieli: zuch to mały dzielny chłopak albo mała dzielna dziewczyna, a nie pocieszny przedszkolaczek.
* * *
Dyskusja przed XXXVI Zjazdem ZHP się tak jakby toczy. Niby jest, ale jakaś urywana i niepełna. Po około 3 miesiącach sporów, a czasem raczej pokrzykiwań, wokół projektu statutu ułożonego przez Zespół Statutowy RN, padło kilka zdań rozsądku: najpierw należałoby się zastanowić nad głównymi problemami organizacji i jej przyszłościową wizją, a potem dopiero tworzyć propozycje zmian w statucie. Dziś chyba nawet w miarę zainteresowany zmianami w ZHP instruktor jest zdezorientowany. Czy projekt Zespołu Statutowego jest nadzieją na zmiany, bo wprowadzi nowoczesny model zarządzania: społeczna rada + profesjonalny zarząd? Czy dokładnie odwrotnie, niesie zagrożenie pogłębienia podziału ZHP na 17 księstw zarządzanych przez książąt ze swoimi radami baronów nadwornych? Czy naprawdę grupę drużynowych nie posiadających stopnia instruktorskiego należy potraktować wyłącznie "kijem", tj. odbieraniem czynnego prawa wyborczego? A może raczej źródłem problemu jest zły system stopni, skostnienie komisji stopni instruktorskich itd.?
W większości jest już chyba po wyborach delegatów, a przed nami lato - z jednej strony sprzyja ono rozmowom o harcerstwie przy ognisku. Z drugiej strony - na obozach będziemy mieć tyle rzeczy na głowach, że na myślenie o sprawach zjazdu i przyszłości ZHP może zabraknąć czasu. Wszystkim czytelnikom "Haera" życzymy udanego harcerskiego lata pod namiotami, i liczymy na Wasze teksty po lecie - czekamy na relacje z obozów i wędrówek, przemyślenia przy ognisku, refleksje zrodzone na górskich szlakach i nad taflą jeziora.
Czuwaj - z błękitnym niebem!
redaktor naczelny
PS. Wyjaśnienie tytułu dzisiejszego wstępniaka: od dawna wiemy, że jesteśmy oszołomami, demagogami i internetowymi trollami, psychoanalitykami-amatorami oraz cyklistami (chociaż ja np. nawet nie mam roweru). Z forum.zhp.pl dowiedzieliśmy się natomiast niedawno, że nasz projekt statutu ma służyć ......"praniu pieniędzy na ZHP", zapewne brudnych pieniędzy. No cóż, gdybym miał jakieś brudne pieniądze, to wolałbym je powierzyć bankom na wyspach Morza Karaibskiego, a nie naszej prześwietnej organizacji ;-) Ci z Rowerwaya nie mogą wciąż dostać swojego tysiąca złotych, a te pieniążki były chyba czyste, prawda?
Pan Stolnik nieraz wzywał tego zucha [który] sam nic nie posiadał prócz kawałka roli, szabli i wielkich wąsów od ucha do ucha.
Oczywiście nie domagamy się by dzisiejsze zuchy zapuszczały wąsy i nosiły szable. Tym niemniej apelujemy, by wszyscy sobie przypomnieli: zuch to mały dzielny chłopak albo mała dzielna dziewczyna, a nie pocieszny przedszkolaczek.
* * *
Dyskusja przed XXXVI Zjazdem ZHP się tak jakby toczy. Niby jest, ale jakaś urywana i niepełna. Po około 3 miesiącach sporów, a czasem raczej pokrzykiwań, wokół projektu statutu ułożonego przez Zespół Statutowy RN, padło kilka zdań rozsądku: najpierw należałoby się zastanowić nad głównymi problemami organizacji i jej przyszłościową wizją, a potem dopiero tworzyć propozycje zmian w statucie. Dziś chyba nawet w miarę zainteresowany zmianami w ZHP instruktor jest zdezorientowany. Czy projekt Zespołu Statutowego jest nadzieją na zmiany, bo wprowadzi nowoczesny model zarządzania: społeczna rada + profesjonalny zarząd? Czy dokładnie odwrotnie, niesie zagrożenie pogłębienia podziału ZHP na 17 księstw zarządzanych przez książąt ze swoimi radami baronów nadwornych? Czy naprawdę grupę drużynowych nie posiadających stopnia instruktorskiego należy potraktować wyłącznie "kijem", tj. odbieraniem czynnego prawa wyborczego? A może raczej źródłem problemu jest zły system stopni, skostnienie komisji stopni instruktorskich itd.?
W większości jest już chyba po wyborach delegatów, a przed nami lato - z jednej strony sprzyja ono rozmowom o harcerstwie przy ognisku. Z drugiej strony - na obozach będziemy mieć tyle rzeczy na głowach, że na myślenie o sprawach zjazdu i przyszłości ZHP może zabraknąć czasu. Wszystkim czytelnikom "Haera" życzymy udanego harcerskiego lata pod namiotami, i liczymy na Wasze teksty po lecie - czekamy na relacje z obozów i wędrówek, przemyślenia przy ognisku, refleksje zrodzone na górskich szlakach i nad taflą jeziora.
Czuwaj - z błękitnym niebem!
redaktor naczelny
PS. Wyjaśnienie tytułu dzisiejszego wstępniaka: od dawna wiemy, że jesteśmy oszołomami, demagogami i internetowymi trollami, psychoanalitykami-amatorami oraz cyklistami (chociaż ja np. nawet nie mam roweru). Z forum.zhp.pl dowiedzieliśmy się natomiast niedawno, że nasz projekt statutu ma służyć ......"praniu pieniędzy na ZHP", zapewne brudnych pieniędzy. No cóż, gdybym miał jakieś brudne pieniądze, to wolałbym je powierzyć bankom na wyspach Morza Karaibskiego, a nie naszej prześwietnej organizacji ;-) Ci z Rowerwaya nie mogą wciąż dostać swojego tysiąca złotych, a te pieniążki były chyba czyste, prawda?
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.