Nawigacja
Dyskusja redakcyjna HR-a: jaka kadra, jacy instruktorzy?
- Drukuj
- 29 sty 2011
- Organizacja
- 3031 czytań
- 0 komentarzy
Janusz Sikorski (JS): Dochodzimy do sedna naszych problemów - systemu stopni instruktorskich. W amerykańskim skautingu kurs drużynowego trwa 33 godziny, z tego 26 to nauka umiejętności biwakowo-obozowych. Po takim kursie mamy przeszkolonego drużynowego, mniej więcej odpowiednik naszego pwd. On nie jest jeszcze w pełni samodzielny, następny stopień to znacznie trudniejszy kurs Woodbdage. Ale nie wpycha się tam do głowy 1000 niepotrzebnych rzeczy
Witold Pietrusiewicz (WP): trzeba sobie zadać pytanie kto to są instruktorzy, kto to jest kadra. Często jest takie przekonanie, że kadra to ci co siedzą gdzieś tam wyżej, z dala od drużyn. Parę lat pracowałem w hufcowej KSI i widziałem dwie tendencje: z jednej strony rzeczywiście była pewna kategoria instruktorów, którzy nie wystawiali nosa poza drużynę. Z drugiej strony ciągle widać było taką tendencję, że im wyższy masz stopień tym mniej pracujesz z drużyną, kładło się duży nacisk na zadania: "zrób coś dla hufca!", "zrób coś na szczeblu chorągwi!". Owszem, w wielu naszych zespołach hufcowych - kwatermistrzowskim, informacji - są ludzie którzy jednocześnie prowadzą drużyny, działają w szczepach. Ale często nie mają czasu by angażować się i tu i tu, nie do końca dobrze robią jedno i drugie.
Wilk Samotnik (PN): W tej chwili mamy tzw. kadrę, całe grupy ludzi "działających" w organizacji, zespoły ciężko wykonujące "doskonałą.... mało potrzebną pracę" bez odpowiedzialności wychowawczej, a jednocześnie czujące się całkiem dobrze. Drużynowi też to widzą, i chcą też takimi się stać. Tworzy się "kadrówka", gdzie jest przyjemna atmosfera, a jednocześnie nie ma tych okropnych dzieciaków.
WP: To jest dowartościowywane, ludzie mają poczucie że jak robisz coś na poziomie hufca, to znaczy że "awansowałeś", "coś osiągnąłeś".
JS: Dlatego tak ważna jest postawienie na nogi systemu stopni instruktorskich. On ma być narzędziem wspierającym wychowawców. Trzeba jasno powiedzieć, że stopnie instruktorskie są dla wychowawców, i nie dla kogokolwiek innego. Jak nie wychowujesz, to jesteś staffem, nie instruktorem.
GS: Chyba dwa lata temu Ryszard Polaszewski przedstawił na konferencji w Poznaniu wizję nowego systemu stopni, w którym tylko wychowawcy mieli być instruktorami. Przestajesz pełnić funkcję wychowawczą - zawieszasz stopień. Magazynierzy, kierowcy, szefowie stanic, księgowi nie są podharcmistrzami. I co się okazało dalej - kiedy zaprezentowałem to na zbiórce instruktorów hufca, to zostałem strasznie zaatakowany - oni, drużynowi, przyboczni, szczepowi - odebrali możliwość zawieszania stopnia jako atak na siebie! Nie widząc że to ich by właśnie dowartościowało! To pokazuje jaka jest skala problemu.
PN: Jest straszna dewaluacja pojęcia instruktor, to jest porażające. Dzisiaj każdy u nas jest instruktorem, jest kadrą, a drużynowych brak. No i są niezawodni "organizatorzy imprez". Na marginesie - masz gdzieś Grzegorzu ten projekt Ryszarda? Warto by o tym podyskutować i upowszechnić.
JS: Hufce powinny pomagać, a nie zarządzać, cała reszta powyżej drużyny powinna pełnić funkcję służebną. Teraz jest tak, że to od drużynowego się tylko wymaga. To musi się zmienić, cała reszta musi zrozumieć że jest tylko obsługą.
JS: Drużynowy musi pracować w szczepie, w prawdziwym szczepie będącym wielką wielopoziomową drużyną, a nie w luźnym związku drużyn. Wtedy będzie czuł wsparcie, będzie pracował w zespole, a nie pozostawiony sam sobie.
PN: To jest odkrywanie Ameryki na nowo, to było kiedyś naturalne. Drużyna samodzielnie działająca była rzadkością. Silne szczepy w których dużo się działo, "kipiały" na zewnątrz. Ludzie z nich wyrastający zakładali kręgi instruktorskie, kręgi akademickie itd., szczepy miały własne komisje stopni nadające stopień pwd. To było budowanie organizacji od podstaw ku górze. Obecna organizacja zaś nie ma fundamentów, obecna struktura ZHP to zespół narzędzi nacisku na resztki drużyn, resztki szczepów i resztki kadry liniowej.
JS: Na stronie jednego z warszawskich hufców znalazłem kuriozalny dokument: zestaw pytań egzaminacyjnych na podharcmistrza: chyba 150 pytań, co jedno to lepsze. Oczekiwanie szczegółowego wymieniania tytułów dokumentów itp.
WP: Chyba wiem o czym mówisz, choć to nie akurat z mojego hufca. Ale z doświadczenia kilku lat pracy z KSI, widziałem jak różny jest poziom ludzi z różnych środowisk przychodzących otwierać próby. Od bardzo dobrych, do takich którzy nie mieli elementarnych podstaw umiejętności obozowania, wędrowania itd. Dlatego powstała u nas konieczność zrobienia jakiegoś biegu czy testu, by pokazać jakie umiejętności z technik polowych przynajmniej na poziomie stopnia ćwika powinien mieć instruktor.
JS: OK, ale ja mówię o czymś innym. Po co instruktor ma na pamięć znać kilkanaście tytułów dokumentów dotyczących HAL? Przecież niektóre z nich się zmieniają co roku. On ma umieć je znaleźć i dobrze, bezpiecznie, wychowawczo obozować, ma wiedzieć gdzie te dokumenty znaleźć. Instruktora nie wykształca się wbijając mu do głowy 170 wyuczonych odpowiedzi na pytania.
PN: Nie czepiajmy się, na stronie prawie każdego hufca w Polsce można by znaleźć jakiś kwiatek. To są ogólne efekty stanu naszej organizacji....
(dyskusja redakcyjna "Harcerza Rzeczypospolitej" została przeprowadzona 4 grudnia 2010)
Witold Pietrusiewicz (WP): trzeba sobie zadać pytanie kto to są instruktorzy, kto to jest kadra. Często jest takie przekonanie, że kadra to ci co siedzą gdzieś tam wyżej, z dala od drużyn. Parę lat pracowałem w hufcowej KSI i widziałem dwie tendencje: z jednej strony rzeczywiście była pewna kategoria instruktorów, którzy nie wystawiali nosa poza drużynę. Z drugiej strony ciągle widać było taką tendencję, że im wyższy masz stopień tym mniej pracujesz z drużyną, kładło się duży nacisk na zadania: "zrób coś dla hufca!", "zrób coś na szczeblu chorągwi!". Owszem, w wielu naszych zespołach hufcowych - kwatermistrzowskim, informacji - są ludzie którzy jednocześnie prowadzą drużyny, działają w szczepach. Ale często nie mają czasu by angażować się i tu i tu, nie do końca dobrze robią jedno i drugie.
Wilk Samotnik (PN): W tej chwili mamy tzw. kadrę, całe grupy ludzi "działających" w organizacji, zespoły ciężko wykonujące "doskonałą.... mało potrzebną pracę" bez odpowiedzialności wychowawczej, a jednocześnie czujące się całkiem dobrze. Drużynowi też to widzą, i chcą też takimi się stać. Tworzy się "kadrówka", gdzie jest przyjemna atmosfera, a jednocześnie nie ma tych okropnych dzieciaków.
WP: To jest dowartościowywane, ludzie mają poczucie że jak robisz coś na poziomie hufca, to znaczy że "awansowałeś", "coś osiągnąłeś".
JS: Dlatego tak ważna jest postawienie na nogi systemu stopni instruktorskich. On ma być narzędziem wspierającym wychowawców. Trzeba jasno powiedzieć, że stopnie instruktorskie są dla wychowawców, i nie dla kogokolwiek innego. Jak nie wychowujesz, to jesteś staffem, nie instruktorem.
GS: Chyba dwa lata temu Ryszard Polaszewski przedstawił na konferencji w Poznaniu wizję nowego systemu stopni, w którym tylko wychowawcy mieli być instruktorami. Przestajesz pełnić funkcję wychowawczą - zawieszasz stopień. Magazynierzy, kierowcy, szefowie stanic, księgowi nie są podharcmistrzami. I co się okazało dalej - kiedy zaprezentowałem to na zbiórce instruktorów hufca, to zostałem strasznie zaatakowany - oni, drużynowi, przyboczni, szczepowi - odebrali możliwość zawieszania stopnia jako atak na siebie! Nie widząc że to ich by właśnie dowartościowało! To pokazuje jaka jest skala problemu.
PN: Jest straszna dewaluacja pojęcia instruktor, to jest porażające. Dzisiaj każdy u nas jest instruktorem, jest kadrą, a drużynowych brak. No i są niezawodni "organizatorzy imprez". Na marginesie - masz gdzieś Grzegorzu ten projekt Ryszarda? Warto by o tym podyskutować i upowszechnić.
JS: Hufce powinny pomagać, a nie zarządzać, cała reszta powyżej drużyny powinna pełnić funkcję służebną. Teraz jest tak, że to od drużynowego się tylko wymaga. To musi się zmienić, cała reszta musi zrozumieć że jest tylko obsługą.
JS: Drużynowy musi pracować w szczepie, w prawdziwym szczepie będącym wielką wielopoziomową drużyną, a nie w luźnym związku drużyn. Wtedy będzie czuł wsparcie, będzie pracował w zespole, a nie pozostawiony sam sobie.
PN: To jest odkrywanie Ameryki na nowo, to było kiedyś naturalne. Drużyna samodzielnie działająca była rzadkością. Silne szczepy w których dużo się działo, "kipiały" na zewnątrz. Ludzie z nich wyrastający zakładali kręgi instruktorskie, kręgi akademickie itd., szczepy miały własne komisje stopni nadające stopień pwd. To było budowanie organizacji od podstaw ku górze. Obecna organizacja zaś nie ma fundamentów, obecna struktura ZHP to zespół narzędzi nacisku na resztki drużyn, resztki szczepów i resztki kadry liniowej.
JS: Na stronie jednego z warszawskich hufców znalazłem kuriozalny dokument: zestaw pytań egzaminacyjnych na podharcmistrza: chyba 150 pytań, co jedno to lepsze. Oczekiwanie szczegółowego wymieniania tytułów dokumentów itp.
WP: Chyba wiem o czym mówisz, choć to nie akurat z mojego hufca. Ale z doświadczenia kilku lat pracy z KSI, widziałem jak różny jest poziom ludzi z różnych środowisk przychodzących otwierać próby. Od bardzo dobrych, do takich którzy nie mieli elementarnych podstaw umiejętności obozowania, wędrowania itd. Dlatego powstała u nas konieczność zrobienia jakiegoś biegu czy testu, by pokazać jakie umiejętności z technik polowych przynajmniej na poziomie stopnia ćwika powinien mieć instruktor.
JS: OK, ale ja mówię o czymś innym. Po co instruktor ma na pamięć znać kilkanaście tytułów dokumentów dotyczących HAL? Przecież niektóre z nich się zmieniają co roku. On ma umieć je znaleźć i dobrze, bezpiecznie, wychowawczo obozować, ma wiedzieć gdzie te dokumenty znaleźć. Instruktora nie wykształca się wbijając mu do głowy 170 wyuczonych odpowiedzi na pytania.
PN: Nie czepiajmy się, na stronie prawie każdego hufca w Polsce można by znaleźć jakiś kwiatek. To są ogólne efekty stanu naszej organizacji....
(dyskusja redakcyjna "Harcerza Rzeczypospolitej" została przeprowadzona 4 grudnia 2010)
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.