Nawigacja
Wilka Samotnika Gawędy: "Od Harcerzy Starszych do Wędrowników"
- Drukuj
- 08 lut 2011
- O Metodzie
- 4655 czytań
- 0 komentarzy
W Biblioteczce Płaskiego Węzła ukaże się w maju kolejna książka, będąca w dużej mierze efektem przemyśleń, dyskusji i doświadczeń środowisk Kręgu Płaskiego Węzła - "Od Harcerzy Starszych do Wędrowników". Nie jest to jednak podręcznik uczący podstaw prowadzenia zespołów harcerskich w tych gałęziach harcerstwa. Myślę, że spisanie gotowych recept i reguł, które by zwalniały zespół harcerek i harcerzy starszych, a tym bardziej wędrowników od samodzielnego myślenia, byłoby nieporozumieniem. Gawędy te nie są również zbiorem zasad pedagogicznych. Z własnego doświadczenia wiem, jak niechętnie przyjmują takie właśnie podręczniki wszyscy harcerscy funkcyjni. W harcerskich poradnikach szukają oni raczej konkretnych przykładów działania, a nie napuszonych reguł i niezrozumiałych naukowych wyjaśnień. Pomysły i spostrzeżenia zawarte w gawędach są wynikiem doświadczeń drużyn wędrowniczych tych środowisk Krakowa, Warszawy, Poznania, gdzie wieloletnie tradycje pracy harcerskiej sięgają początków naszego ruchu. Nie omijają też mniejszych ośrodków, jak Tychy, czy...Barciany !
Gawędy poprowadzą Was od nowopowstałego zastępu starszoharcerskiego, przez pracę drużyny starszej, po powstawanie różnorodnej i "uwolnionej" z dotychczasowych struktur Wędrowniczej Gromady.
Na początek istotne wyjaśnienie. Harcerstwo starsze, to dziś nazwa gałęzi harcerstwa w gimnazjach.
Wędrownictwo, to licea. Nie zawsze tak było, bo to niedawny podział, zaś przed reformą szkolnictwa, w czteroletnich liceach i pięcioletnich technikach pracowały drużyny starszoharcerskie, a w podstawowych ośmioletnich szkołach drużyny młodszoharcerskie. Nazwa "wędrownictwo" pojawiła się już przed wojną, w książce Pawła Mateusza Puciaty "Wędrownicy", oraz w Organizacji Harcerek. (równolegle stosowano też nazwy "starsi chłopcy", skauci, rowersi). Ponownie wędrownicy pojawiają się po reaktywowaniu harcerstwa w 1956 r. jako nazwa drużyn uczestniczących w eksperymentach Chorągwi Warszawskiej ZHP. Niestety nie przyjęła się powszechnie, choć pojawia się w okresie harcerskiej odnowy ponownie, przegrywając z "ruchem starszoharcerskim". Współcześnie nie o nazewnictwo chodzi - mamy raczej problem z tym, kiedy zaczyna się wędrownictwo, oraz ze zbyt krótkim okresem bycia młodzieży w Gimnazjum i liceum, nie wystarczającym na okrzepnięcie odrębnie działających zespołów harcerskich.
Dlatego w tej książce sięgam do przykładów pracy harcerskiej środowisk łączących gimnazja i licea.
Do szczepów o pewnym dorobku, w których pracują zarówno zespoły nowo powstałe, jak też i takie, które mają już za sobą rok pracy i obóz letni. Środowiska te tworzą szczepy drużyn starszoharcerskich i wędrowniczych gromad, w których działają nie tylko zastępy, ale także zespoły, sztaby zainteresowane wykonaniem jakiegoś ciekawego zadania, kluby i mniejsze od zastępów trzy-, czteroosobowe patrole. Są też "wolne elektrony", harcerze zainteresowani indywidualnym rozwijaniem swych zainteresowań, czy projektów. Harcerstwo nie znosi ani rutyny, ani sztywnych ramek regulaminów i instrukcji. Budzą się takie postawy już w drużynach starszoharcerskich, ale regułą staje się to w wędrownictwie. W ogóle, granica między tymi dwoma gałęziami harcerstwa jest płynna i z pewnością przebiega gdzieś w gimnazjum. Ten dzisiejszy podział
szkolny sprawia nam ogromne kłopoty, bo nie w pełni odpowiada naturze naszej metody skautowej.
Osobiście uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest odejście od sztywnego podziału na grupy wiekowe podług szkół.
Sposobem na to jest wielopoziomowy szczep, w którym będziemy kierować się rozwojem psychofizycznym dzieci i młodzieży, a nie klasą, czy szkołą. Po prostu proponuję strukturę międzyszkolną, lub pozaszkolną (na tą drugą mogą sobie pozwolić te środowiska, które uzyskały wsparcie dla swej pracy ze strony innych, niż szkoła sojuszników).
W takim szczepie jest miejsce dla wszystkich możliwości powstawania przeróżnych zespołów harcerskich. System zastępowy, właściwy dla młodszego harcerstwa, sprawdza się jeszcze całkiem dobrze w drużynie starszoharcerskiej, ale powoli wyczerpuje się w gromadzie wędrowniczej.
Stosuję nazwę Gromada świadomie, by zaznaczyć odejście od sztywnej struktury drużyny.
Gromada Wędrownicza w szczepie, to właśnie miejsce dla kontynuującego swą "tradycję" zastępu, ale też i dla indywidualistów, "klubowiczów", czy też wędrowników łączących się w doraźny sztab, zespół chcący realizować wspólny projekt (instrument adresowany do druzyny starszoharcerskiej, ale też dobry w gromadzie wędrowników). To nic nowego. W latach Ofensywy Starszoharcerskiej i harcerskiej Odnowy prowadzonej przez Kręgi Instruktorskie im. Andrzeja Małkowskiego, tak właśnie rozumiano Ruch Wędrowniczy.
Wtedy, w krakowskich drużynach wędrowniczych działały z powodzeniem przeróżne kluby i zespoły - Horajd, Homot, Hofilm, Sztab Hexpo,to dorobek krakowskiego Szczepu Huragan, czy też Kluby w drużynach wielospecjalnościowych Białego Szczepu, też w Krakowie. Istotą takiego rozwiązania była praktycznie nieograniczona różnorodność, pozwalająca na aktywną pracę wszystkich, bez tworzenia się grupek weteranów, "zasłużonej starszyzny". Był to sposób na eliminowania rutyny, oraz jałowych spotkań towarzyskich, w które nierzadko przemienia się praca drużyny.
Słowem, korzystając z doświadczeń znanych mi harcerskich jednostek, drużyn i szczepów, w których zaobserwowałem takie właśnie zróżnicowanie, próbuję znaleźć drogę do kolejnego, wyższego kręgu "wtajemniczenia harcerskiego" do pracy na rzecz programu wyższych stopni harcerskich i znaków służby wędrowniczej.
Chciałbym zaradzić kłopotom w pracy małych zespołów harcerskich złożonych z harcerek i harcerzy wyższych klas szkół gimnazjalnych i licealnych.
Zastęp powinien być punktem wyjścia do rozwijania różnych form wspólnej pracy starszoharcerskiej. Bez zastępu, który wprowadza harcerzy w specyfikę organizacji, drużyna niewiele może osiągnąć przez rok. Proponuję więc model organizacyjny, w którym jest miejsce dla starszoharcerskich zastępów, jako fundamentu dla wszechstronnych struktur wędrowniczej gromady i jej patroli czy klubów. Widzę taką możliwość już w gimnazjum, gdzie konieczność zastosowania takiego modelu wynika ze stopniowego uświadamiania sobie przez harcerzy potrzeb innych ludzi i czynienia sobie celu ze służby innym.
W drużynie, pośród przyjaciół, każdy harcerz powinien znaleźć możliwości rozwijania własnych zainteresowań, wspólnego dociekania pierwszych prawd o życiu i budowania swych przekonań. Stanie się tak, jeśli w harcerskim działaniu młody człowiek będzie musiał przejść prawdziwe próby życia w postaci zadań dyktowanych przez codzienność.
Nie wiem, czy we wszystkich drużynach, czy wielopoziomowych szczepach da się stworzyć taką atmosferę i takie zespoły harcerskie, ale spróbować chyba warto. Jeśli tę próbę podejmiecie, to z pewnością uda się Wam dopisać dalsze gawędy własną harcerską myślą i pracą.
Czuwaj!
Wilk Samotnik
Gawędy poprowadzą Was od nowopowstałego zastępu starszoharcerskiego, przez pracę drużyny starszej, po powstawanie różnorodnej i "uwolnionej" z dotychczasowych struktur Wędrowniczej Gromady.
Na początek istotne wyjaśnienie. Harcerstwo starsze, to dziś nazwa gałęzi harcerstwa w gimnazjach.
Wędrownictwo, to licea. Nie zawsze tak było, bo to niedawny podział, zaś przed reformą szkolnictwa, w czteroletnich liceach i pięcioletnich technikach pracowały drużyny starszoharcerskie, a w podstawowych ośmioletnich szkołach drużyny młodszoharcerskie. Nazwa "wędrownictwo" pojawiła się już przed wojną, w książce Pawła Mateusza Puciaty "Wędrownicy", oraz w Organizacji Harcerek. (równolegle stosowano też nazwy "starsi chłopcy", skauci, rowersi). Ponownie wędrownicy pojawiają się po reaktywowaniu harcerstwa w 1956 r. jako nazwa drużyn uczestniczących w eksperymentach Chorągwi Warszawskiej ZHP. Niestety nie przyjęła się powszechnie, choć pojawia się w okresie harcerskiej odnowy ponownie, przegrywając z "ruchem starszoharcerskim". Współcześnie nie o nazewnictwo chodzi - mamy raczej problem z tym, kiedy zaczyna się wędrownictwo, oraz ze zbyt krótkim okresem bycia młodzieży w Gimnazjum i liceum, nie wystarczającym na okrzepnięcie odrębnie działających zespołów harcerskich.
Dlatego w tej książce sięgam do przykładów pracy harcerskiej środowisk łączących gimnazja i licea.
Do szczepów o pewnym dorobku, w których pracują zarówno zespoły nowo powstałe, jak też i takie, które mają już za sobą rok pracy i obóz letni. Środowiska te tworzą szczepy drużyn starszoharcerskich i wędrowniczych gromad, w których działają nie tylko zastępy, ale także zespoły, sztaby zainteresowane wykonaniem jakiegoś ciekawego zadania, kluby i mniejsze od zastępów trzy-, czteroosobowe patrole. Są też "wolne elektrony", harcerze zainteresowani indywidualnym rozwijaniem swych zainteresowań, czy projektów. Harcerstwo nie znosi ani rutyny, ani sztywnych ramek regulaminów i instrukcji. Budzą się takie postawy już w drużynach starszoharcerskich, ale regułą staje się to w wędrownictwie. W ogóle, granica między tymi dwoma gałęziami harcerstwa jest płynna i z pewnością przebiega gdzieś w gimnazjum. Ten dzisiejszy podział
szkolny sprawia nam ogromne kłopoty, bo nie w pełni odpowiada naturze naszej metody skautowej.
Osobiście uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest odejście od sztywnego podziału na grupy wiekowe podług szkół.
Sposobem na to jest wielopoziomowy szczep, w którym będziemy kierować się rozwojem psychofizycznym dzieci i młodzieży, a nie klasą, czy szkołą. Po prostu proponuję strukturę międzyszkolną, lub pozaszkolną (na tą drugą mogą sobie pozwolić te środowiska, które uzyskały wsparcie dla swej pracy ze strony innych, niż szkoła sojuszników).
W takim szczepie jest miejsce dla wszystkich możliwości powstawania przeróżnych zespołów harcerskich. System zastępowy, właściwy dla młodszego harcerstwa, sprawdza się jeszcze całkiem dobrze w drużynie starszoharcerskiej, ale powoli wyczerpuje się w gromadzie wędrowniczej.
Stosuję nazwę Gromada świadomie, by zaznaczyć odejście od sztywnej struktury drużyny.
Gromada Wędrownicza w szczepie, to właśnie miejsce dla kontynuującego swą "tradycję" zastępu, ale też i dla indywidualistów, "klubowiczów", czy też wędrowników łączących się w doraźny sztab, zespół chcący realizować wspólny projekt (instrument adresowany do druzyny starszoharcerskiej, ale też dobry w gromadzie wędrowników). To nic nowego. W latach Ofensywy Starszoharcerskiej i harcerskiej Odnowy prowadzonej przez Kręgi Instruktorskie im. Andrzeja Małkowskiego, tak właśnie rozumiano Ruch Wędrowniczy.
Wtedy, w krakowskich drużynach wędrowniczych działały z powodzeniem przeróżne kluby i zespoły - Horajd, Homot, Hofilm, Sztab Hexpo,to dorobek krakowskiego Szczepu Huragan, czy też Kluby w drużynach wielospecjalnościowych Białego Szczepu, też w Krakowie. Istotą takiego rozwiązania była praktycznie nieograniczona różnorodność, pozwalająca na aktywną pracę wszystkich, bez tworzenia się grupek weteranów, "zasłużonej starszyzny". Był to sposób na eliminowania rutyny, oraz jałowych spotkań towarzyskich, w które nierzadko przemienia się praca drużyny.
Słowem, korzystając z doświadczeń znanych mi harcerskich jednostek, drużyn i szczepów, w których zaobserwowałem takie właśnie zróżnicowanie, próbuję znaleźć drogę do kolejnego, wyższego kręgu "wtajemniczenia harcerskiego" do pracy na rzecz programu wyższych stopni harcerskich i znaków służby wędrowniczej.
Chciałbym zaradzić kłopotom w pracy małych zespołów harcerskich złożonych z harcerek i harcerzy wyższych klas szkół gimnazjalnych i licealnych.
Zastęp powinien być punktem wyjścia do rozwijania różnych form wspólnej pracy starszoharcerskiej. Bez zastępu, który wprowadza harcerzy w specyfikę organizacji, drużyna niewiele może osiągnąć przez rok. Proponuję więc model organizacyjny, w którym jest miejsce dla starszoharcerskich zastępów, jako fundamentu dla wszechstronnych struktur wędrowniczej gromady i jej patroli czy klubów. Widzę taką możliwość już w gimnazjum, gdzie konieczność zastosowania takiego modelu wynika ze stopniowego uświadamiania sobie przez harcerzy potrzeb innych ludzi i czynienia sobie celu ze służby innym.
W drużynie, pośród przyjaciół, każdy harcerz powinien znaleźć możliwości rozwijania własnych zainteresowań, wspólnego dociekania pierwszych prawd o życiu i budowania swych przekonań. Stanie się tak, jeśli w harcerskim działaniu młody człowiek będzie musiał przejść prawdziwe próby życia w postaci zadań dyktowanych przez codzienność.
Nie wiem, czy we wszystkich drużynach, czy wielopoziomowych szczepach da się stworzyć taką atmosferę i takie zespoły harcerskie, ale spróbować chyba warto. Jeśli tę próbę podejmiecie, to z pewnością uda się Wam dopisać dalsze gawędy własną harcerską myślą i pracą.
Czuwaj!
Wilk Samotnik
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.