Nawigacja
Harcerstwo żyje! Rozmowa z Wojciechem Śliwerskim - Justyna Gul
- Drukuj
- 15 gru 2011
- Organizacja
- 3116 czytań
- 0 komentarzy
W dziejach ruchu harcerskiego nie brak wzorów i autorytetów, które swoim życiem czy postawą potwierdzają wartość słowa "harcerz". Warto sięgać do tych przykładów i równocześnie kształtować własną postawę harcerską. O tym, czy harcerstwo jest już passe mówi w rozmowie z Justyną Gul Wojciech Śliwerski, autor nagrodzonych w plebiscytach wortalu literackiego Granice.pl książek: "Różne oblicza harcerstwa: Ślady wydarzeń ujęte w formie felietonów, reportaży i innych form dziennikarskich" oraz "Wydawcy gorszego Boga.Harcerska Oficyna Wydawnicza w Krakowie. Czasy, ludzie, wydarzenia 1988-1992".
J.G. : Witam serdecznie w imieniu czytelników wortalu literackiego Granice.pl
W.Ś.: Witam i na wstępie serdecznie dziękuję Internautom za głosowanie i jurorom za wysoką ocenę książek zgłoszonych do organizowanych przez wortal Granice.pl konkursów i plebiscytów. Nie pamiętam konkursu ogólnopolskiego, w którym książki harcerskie spotkałyby się z tak żywą reakcją czytelników (Internautów) i w dodatku uzyskały najwyższe noty.
J.G.: "Różne oblicza harcerstwa. Ślady wydarzeń ujęte w formie felietonów, reportaży i innych form dziennikarskich", czyli licząca ponad 600 stron niekonwencjonalna historia polskiej cząstki ruchu społeczno-wychowawczego w naszym kraju. Teraz "Wydawcy gorszego Boga. Harcerska Oficyna Wydawnicza w Krakowie. Czasy, ludzie, wydarzenia 1988-1992" - publikacja będąca niejako nawiązaniem do wcześniejszych pozycji. Czy trudno się pisze o ciemnych stronach harcerstwa z punktu widzenia własnych doświadczeń czy też jest to okazja do wspomnień?
W.Ś. I jedno, i drugie. Pisanie tych książek było okazją do podróży w czasie i przypomnienia sobie okresu gwałtownych zmian i przeobrażeń społeczno-politycznych, które nie pozostały bez wpływu na zmiany w ZHP, a następnie w ruchu harcerskim (mamy w kraju kilka organizacji nawiązujących do stuletniej tradycji ruchu harcerskiego). To była także okazja do utrwalenia i ocalenia od niepamięci przebiegu ważnych dla współczesnej historii ZHP wydarzeń i osób w nich uczestniczących.
Upływ czasu oraz rozproszenie lub zniszczenie dokumentów źródłowych utrudniały pisanie. W okresie transformacji ustrojowej nie dbano o archiwizację dokumentów czy wydawanej prasy. Wówczas nikt nie myślał o ustawowych egzemplarzach obowiązkowych dla bibliotek. Druk ostatniego, grudniowego numeru "Motywów" w 1981 roku przerwało wprowadzenie stanu wojennego. Własny artykuł odtwarzałem z zachowanych w domowym archiwum notatek. Likwidacja koncernu RSW i kolejnych zrzeszonych w nim redakcji harcerskich pism prowadziła do zubożenia i dalszych strat w dokumentacji. Upływający czas zacierał klimat burzliwych dyskusji, propozycji zmian i skalę towarzyszących im emocji. Niełatwo pisze się o trudnych sprawach, które dotyczyły konkretnych ludzi, przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych oraz ich wpływu na przebieg wydarzeń. To było dla mnie najtrudniejsze wyzwanie. W obu książkach jest tak wiele dokumentów, by uniknąć osobistych ocen, by czytelnik mógł w oparciu o nie dokonywać oceny samodzielnie, a historyk podjąć dalsze, zgodne z warsztatem naukowym, badania.
J.G.: "Różne oblicza harcerstwa" ukazują harcerstwo przez pryzmat losów indywidualnych bohaterów, reportaży, felietonów i obserwacji dziennikarskiej. Ich treścią najczęściej są patologie harcerskiej służby i życia organizacji, choć i pozytywów tu sporo. Za jednym z internautów nie sposób nie zadać zatem pytania: czy choroby, które toczyły harcerstwo dwadzieścia, trzydzieści lat temu, są nadal problemem? Czy są wpisane w naszą mentalność?
W. Ś.: Przyjmując terminologię "medyczną", dodam, że żadna duża, społeczna czy zawodowa organizacja nie jest wolna od "chorób". W wolnym, demokratycznym kraju widzimy je z dużą wyrazistością w życiu państwa, u rządzących, w partiach, wśród duchowieństwa, a także w organizacjach młodzieżowych. Nie są one jednak wyróżnikiem polskiego społeczeństwa czy trwałą ułomnością naszej narodowej mentalności. Te "choroby" występują na całym świecie, we wszystkich społeczeństwach. Były, są i będą. Zmianie podlegać będą ich rodzaj i skala występowania. Problemem harcerstwa nie są "ciemne strony", tylko sposób zapobiegania im, "leczenia" czy przeciwdziałania. Odpowiedzialność w medycynie spoczywa na lekarzu, w harcerstwie - na instruktorze harcerskim, od najniższego do najwyższego stopnia oraz pełnionej funkcji.
J.G.: Był Pan harcerzem, od lat siedemdziesiątych - dziennikarzem prasy harcerskiej, redaktorem naczelnym HOW w Krakowie. W 2011 roku minęło dwadzieścia lat od likwidacji z woli władz ZHP Harcerskiej Oficyny Wydawniczej. W książce "Wydawcy gorszego Boga" zadaje Pan miedzy innymi pytanie o słuszność podjętych decyzji. Jakie refleksje nasuwają się Panu już po skończeniu pracy nad książką i po tak entuzjastycznym przyjęciu jej przez czytelników?
W.Ś.: Przyjęcie obu książek, zwłaszcza przez czytelników, także przez osoby spoza harcerstwa, przerosło moje oczekiwania. To ogromna satysfakcja i miła niespodzianka. Sądziłem, że oba tytuły spoczną gdzieś w zaciszu bibliotecznych regałów, że pokryje je kurz i tylko od czasu do czasu jakiś pasjonat dziejów harcerstwa sięgnie po nie z ciekawości... Dziś, z perspektywy minionych lat, jestem głęboko przekonany, że decyzja o likwidacji Harcerskiej Oficyny Wydawniczej była błędem ówczesnych władz harcerskich. Świadczą o tym nie tylko przytoczone w książce fakty: zniszczenie i wykluczenie doświadczonego zespołu ludzi oddanych harcerstwu, sprzedaż majątku produkcyjnego przedsiębiorstwa (głównie drukarni), które mogło po roku, dwóch latach finansować swoją produkcją działalność harcerstwa... W opisywanych latach w Krakowie działało kilka drukarń o gorszym od HOW parku maszynowym, niższym potencjale produkcyjnym i możliwościach wydawniczych. Kilka lat później były to jedne z największych i najlepszych drukarń w kraju. Gdy czytam dziś o problemach finansowych i długach ZHP, o żebraniu o dotacje, tym bardziej mi szkoda zmarnowanej szansy.
J.G.: Czemu właśnie "Wydawcy gorszego Boga"?
W.Ś.: Tytuł nawiązuje do publikacji Jerzego Chrabąszcza "Harcerze gorszego Boga. Związek Harcerstwa Polskiego w okresie transformacji ustrojowej państwa lat 1989-1990". Autor był w tych latach zastępcą naczelnika ZHP. W subiektywnym obrazie czasu przeobrażeń harcerstwa przedstawia on krytyczną ocenę działań rodzącej się opozycji harcerskiej, harcerskich ruchów i organizacji alternatywnych, a także władz państwowych i oświatowych III Rzeczypospolitej czy duchowieństwa. W zamyśle autora publikacja ukazuje sukces ówczesnych władz Związku w przezwyciężeniu jego odrzucenia i braku akceptacji.
Dla Harcerskiej Oficyny Wydawniczej "gorszym Bogiem" okazał się Związek Harcerstwa Polskiego, jej macierzysta organizacja, reprezentowana przez ówczesne władze. W tym przypadku brak akceptacji władz harcerskich, brak zgodności ich deklaracji z rzeczywistą pomocą, izolacja czy w końcu jawne odrzucenie skończyły się likwidacją wydawnictwa. Nie było "happy endu" dla żadnej ze stron.
J.G.: Była już rzecz o samym harcerstwie, może kolej na przykład na harcerskie gawędy? A może już Pan nad nią pracuje? O czym będzie kolejna książka i kiedy możemy się jej spodziewać?
W.Ś.: Nie chciałbym zdradzać osobistych zamierzeń. Wolę rozmawiać o tym, co już skończone, niż o planach, z których realizacją może być różnie. Dodam jedynie, że najbliższa książka będzie nawiązywać do wielu pozytywnych doświadczeń, a tym samym sprzyjać budowaniu pozytywnego wizerunku harcerstwa. Za kilka miesięcy będzie gotowa i wówczas łatwiej będzie o niej dyskutować.
J.G.: Historia Pana życia nierozerwalnie związana jest z harcerstwem. W jaki sposób aktywna działalność na tym polu, w tym działalność instruktorska, ukształtowała Pana charakter?
W.Ś.: Od złożenia Przyrzeczenia Harcerskiego każdy harcerz przyjmuje na siebie obowiązek i odpowiedzialność za kształtowanie własnego charakteru zgodnie z normami zawartymi w Prawie Harcerskim. To długotrwały, trwający całe życie proces, który najlepiej oddają słowa piosenki: Idziemy naprzód i ciągle pniemy się wzwyż. I nie ma znaczenia, czy nadal jestem w harcerstwie, czy pozostaję poza nim. Po reakcjach otoczenia czuję, że harcerstwo jest nadal we mnie obecne, a dwadzieścia pięć lat harcerskiej służby w sposób trwały wpisało się w moją osobowość, charakter, pracę czy styl życia.
J.G.: Czy młodzieży brakuje teraz harcerstwa? Czy mamy do czynienia ze zmierzchem harcerstwa wypieranego przez inne, egocentryczne formy spędzania wolnego czasu?
W.Ś.: Nie obawiam się i nie przewiduję zmierzchu idei harcerskiej czy istnienia ruchu harcerskiego. O jego żywotności i odporności świadczy fakt przetrwania ostatnich lat zaborów, kilku wojen, koszmaru okupacji i totalitaryzmu sowieckiego w kraju. Harcerstwo rozwijało się i nadal rozwija w skupiskach polonijnych na całym świecie. To świadczy o atrakcyjności tej idei, metody i form pracy. W PRL-u niszczono i deformowano tradycję oraz obraz pracy harcerskiej, próbując w sposób mniej lub bardziej jawny przekształcić organizację na wzór pionierski. Do dziś harcerstwo jest przez władze, także przez społeczeństwo, błędnie odbierane jako organizacja czasu wolnego dzieci i młodzieży. Tymczasem podstawowym zadaniem harcerstwa był (i jest) rozwój oraz kształtowanie osobowości młodego człowieka. W tym nie pomagają egocentryczne formy spędzania wolnego czasu. komputerowe skoki narciarskie czy mecz piłki nożnej nie wykształcą umiejętności bohaterów gier u ich uczestników, siedzących przed monitorem. Młodzieży, społeczeństwu, Państwu brakuje harcerstwa, ale to młodzież sama musi dokonać wyboru i zdecydować czy chce do niego należeć. Natomiast na społeczeństwie i Państwie spoczywa odpowiedzialność i troska o wspieranie tej formy rozwoju i wychowania młodych obywateli.
J.G: Na forach dla młodych harcerzy pojawiają się negatywne wpisy na temat nieprzygotowanych drużynowych, stagnacji i braku poczucia misji. Jakie przesłanie miałby Pan dla wszystkich związanych z harcerstwem, by "chciało im się chcieć"? Jak przekonać młodzież, że "harcerz to brzmi dumnie"?
W.Ś.: Profesor, harcmistrz Andrzej Janowski tak pisze o znanym nie tylko harcerzom, pedagogu: harcmistrz Aleksander Kamiński przez całe życie starał się być dzielnym. Być dzielnym - to być wytrwałym i mężnym w służbie wartości. Dzielność to odwaga, ale także roztropność i rozwaga. Roztropność nakazuje czasem kompromis, a niekiedy skłania do uznania racji i poglądów innych ludzi. Inni istnieją i z nimi żyjemy. Czasem trzeba z nimi walczyć, ale częściej trzeba "umieć się pięknie różnić", jak mawiał Aleksander Kamiński. Aleksander Kamiński był całe życie harcerzem. W jego rozumieniu nie ma chyba nic bardziej harcerskiego niż połączenie obu tych haseł: "być dzielnym" i "umieć się pięknie różnić" (Andrzej Janowski "Być dzielnym i umieć się różnić. Szkice o Aleksandrze Kamińskim", NWH, Warszawa 2010, s. 8-9).
W dziejach ruchu harcerskiego nie brak wzorów i autorytetów, które swoim życiem czy postawą potwierdzają wartość słowa "harcerz". Warto sięgać do tych przykładów i równocześnie kształtować własną postawę harcerską. Jak? Odpowiedź na to pytanie jest zawarta w Prawie Harcerskim.
Justyna Gul
Portal www.granice.pl
J.G. : Witam serdecznie w imieniu czytelników wortalu literackiego Granice.pl
W.Ś.: Witam i na wstępie serdecznie dziękuję Internautom za głosowanie i jurorom za wysoką ocenę książek zgłoszonych do organizowanych przez wortal Granice.pl konkursów i plebiscytów. Nie pamiętam konkursu ogólnopolskiego, w którym książki harcerskie spotkałyby się z tak żywą reakcją czytelników (Internautów) i w dodatku uzyskały najwyższe noty.
J.G.: "Różne oblicza harcerstwa. Ślady wydarzeń ujęte w formie felietonów, reportaży i innych form dziennikarskich", czyli licząca ponad 600 stron niekonwencjonalna historia polskiej cząstki ruchu społeczno-wychowawczego w naszym kraju. Teraz "Wydawcy gorszego Boga. Harcerska Oficyna Wydawnicza w Krakowie. Czasy, ludzie, wydarzenia 1988-1992" - publikacja będąca niejako nawiązaniem do wcześniejszych pozycji. Czy trudno się pisze o ciemnych stronach harcerstwa z punktu widzenia własnych doświadczeń czy też jest to okazja do wspomnień?
W.Ś. I jedno, i drugie. Pisanie tych książek było okazją do podróży w czasie i przypomnienia sobie okresu gwałtownych zmian i przeobrażeń społeczno-politycznych, które nie pozostały bez wpływu na zmiany w ZHP, a następnie w ruchu harcerskim (mamy w kraju kilka organizacji nawiązujących do stuletniej tradycji ruchu harcerskiego). To była także okazja do utrwalenia i ocalenia od niepamięci przebiegu ważnych dla współczesnej historii ZHP wydarzeń i osób w nich uczestniczących.
Upływ czasu oraz rozproszenie lub zniszczenie dokumentów źródłowych utrudniały pisanie. W okresie transformacji ustrojowej nie dbano o archiwizację dokumentów czy wydawanej prasy. Wówczas nikt nie myślał o ustawowych egzemplarzach obowiązkowych dla bibliotek. Druk ostatniego, grudniowego numeru "Motywów" w 1981 roku przerwało wprowadzenie stanu wojennego. Własny artykuł odtwarzałem z zachowanych w domowym archiwum notatek. Likwidacja koncernu RSW i kolejnych zrzeszonych w nim redakcji harcerskich pism prowadziła do zubożenia i dalszych strat w dokumentacji. Upływający czas zacierał klimat burzliwych dyskusji, propozycji zmian i skalę towarzyszących im emocji. Niełatwo pisze się o trudnych sprawach, które dotyczyły konkretnych ludzi, przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych oraz ich wpływu na przebieg wydarzeń. To było dla mnie najtrudniejsze wyzwanie. W obu książkach jest tak wiele dokumentów, by uniknąć osobistych ocen, by czytelnik mógł w oparciu o nie dokonywać oceny samodzielnie, a historyk podjąć dalsze, zgodne z warsztatem naukowym, badania.
J.G.: "Różne oblicza harcerstwa" ukazują harcerstwo przez pryzmat losów indywidualnych bohaterów, reportaży, felietonów i obserwacji dziennikarskiej. Ich treścią najczęściej są patologie harcerskiej służby i życia organizacji, choć i pozytywów tu sporo. Za jednym z internautów nie sposób nie zadać zatem pytania: czy choroby, które toczyły harcerstwo dwadzieścia, trzydzieści lat temu, są nadal problemem? Czy są wpisane w naszą mentalność?
W. Ś.: Przyjmując terminologię "medyczną", dodam, że żadna duża, społeczna czy zawodowa organizacja nie jest wolna od "chorób". W wolnym, demokratycznym kraju widzimy je z dużą wyrazistością w życiu państwa, u rządzących, w partiach, wśród duchowieństwa, a także w organizacjach młodzieżowych. Nie są one jednak wyróżnikiem polskiego społeczeństwa czy trwałą ułomnością naszej narodowej mentalności. Te "choroby" występują na całym świecie, we wszystkich społeczeństwach. Były, są i będą. Zmianie podlegać będą ich rodzaj i skala występowania. Problemem harcerstwa nie są "ciemne strony", tylko sposób zapobiegania im, "leczenia" czy przeciwdziałania. Odpowiedzialność w medycynie spoczywa na lekarzu, w harcerstwie - na instruktorze harcerskim, od najniższego do najwyższego stopnia oraz pełnionej funkcji.
J.G.: Był Pan harcerzem, od lat siedemdziesiątych - dziennikarzem prasy harcerskiej, redaktorem naczelnym HOW w Krakowie. W 2011 roku minęło dwadzieścia lat od likwidacji z woli władz ZHP Harcerskiej Oficyny Wydawniczej. W książce "Wydawcy gorszego Boga" zadaje Pan miedzy innymi pytanie o słuszność podjętych decyzji. Jakie refleksje nasuwają się Panu już po skończeniu pracy nad książką i po tak entuzjastycznym przyjęciu jej przez czytelników?
W.Ś.: Przyjęcie obu książek, zwłaszcza przez czytelników, także przez osoby spoza harcerstwa, przerosło moje oczekiwania. To ogromna satysfakcja i miła niespodzianka. Sądziłem, że oba tytuły spoczną gdzieś w zaciszu bibliotecznych regałów, że pokryje je kurz i tylko od czasu do czasu jakiś pasjonat dziejów harcerstwa sięgnie po nie z ciekawości... Dziś, z perspektywy minionych lat, jestem głęboko przekonany, że decyzja o likwidacji Harcerskiej Oficyny Wydawniczej była błędem ówczesnych władz harcerskich. Świadczą o tym nie tylko przytoczone w książce fakty: zniszczenie i wykluczenie doświadczonego zespołu ludzi oddanych harcerstwu, sprzedaż majątku produkcyjnego przedsiębiorstwa (głównie drukarni), które mogło po roku, dwóch latach finansować swoją produkcją działalność harcerstwa... W opisywanych latach w Krakowie działało kilka drukarń o gorszym od HOW parku maszynowym, niższym potencjale produkcyjnym i możliwościach wydawniczych. Kilka lat później były to jedne z największych i najlepszych drukarń w kraju. Gdy czytam dziś o problemach finansowych i długach ZHP, o żebraniu o dotacje, tym bardziej mi szkoda zmarnowanej szansy.
J.G.: Czemu właśnie "Wydawcy gorszego Boga"?
W.Ś.: Tytuł nawiązuje do publikacji Jerzego Chrabąszcza "Harcerze gorszego Boga. Związek Harcerstwa Polskiego w okresie transformacji ustrojowej państwa lat 1989-1990". Autor był w tych latach zastępcą naczelnika ZHP. W subiektywnym obrazie czasu przeobrażeń harcerstwa przedstawia on krytyczną ocenę działań rodzącej się opozycji harcerskiej, harcerskich ruchów i organizacji alternatywnych, a także władz państwowych i oświatowych III Rzeczypospolitej czy duchowieństwa. W zamyśle autora publikacja ukazuje sukces ówczesnych władz Związku w przezwyciężeniu jego odrzucenia i braku akceptacji.
Dla Harcerskiej Oficyny Wydawniczej "gorszym Bogiem" okazał się Związek Harcerstwa Polskiego, jej macierzysta organizacja, reprezentowana przez ówczesne władze. W tym przypadku brak akceptacji władz harcerskich, brak zgodności ich deklaracji z rzeczywistą pomocą, izolacja czy w końcu jawne odrzucenie skończyły się likwidacją wydawnictwa. Nie było "happy endu" dla żadnej ze stron.
J.G.: Była już rzecz o samym harcerstwie, może kolej na przykład na harcerskie gawędy? A może już Pan nad nią pracuje? O czym będzie kolejna książka i kiedy możemy się jej spodziewać?
W.Ś.: Nie chciałbym zdradzać osobistych zamierzeń. Wolę rozmawiać o tym, co już skończone, niż o planach, z których realizacją może być różnie. Dodam jedynie, że najbliższa książka będzie nawiązywać do wielu pozytywnych doświadczeń, a tym samym sprzyjać budowaniu pozytywnego wizerunku harcerstwa. Za kilka miesięcy będzie gotowa i wówczas łatwiej będzie o niej dyskutować.
J.G.: Historia Pana życia nierozerwalnie związana jest z harcerstwem. W jaki sposób aktywna działalność na tym polu, w tym działalność instruktorska, ukształtowała Pana charakter?
W.Ś.: Od złożenia Przyrzeczenia Harcerskiego każdy harcerz przyjmuje na siebie obowiązek i odpowiedzialność za kształtowanie własnego charakteru zgodnie z normami zawartymi w Prawie Harcerskim. To długotrwały, trwający całe życie proces, który najlepiej oddają słowa piosenki: Idziemy naprzód i ciągle pniemy się wzwyż. I nie ma znaczenia, czy nadal jestem w harcerstwie, czy pozostaję poza nim. Po reakcjach otoczenia czuję, że harcerstwo jest nadal we mnie obecne, a dwadzieścia pięć lat harcerskiej służby w sposób trwały wpisało się w moją osobowość, charakter, pracę czy styl życia.
J.G.: Czy młodzieży brakuje teraz harcerstwa? Czy mamy do czynienia ze zmierzchem harcerstwa wypieranego przez inne, egocentryczne formy spędzania wolnego czasu?
W.Ś.: Nie obawiam się i nie przewiduję zmierzchu idei harcerskiej czy istnienia ruchu harcerskiego. O jego żywotności i odporności świadczy fakt przetrwania ostatnich lat zaborów, kilku wojen, koszmaru okupacji i totalitaryzmu sowieckiego w kraju. Harcerstwo rozwijało się i nadal rozwija w skupiskach polonijnych na całym świecie. To świadczy o atrakcyjności tej idei, metody i form pracy. W PRL-u niszczono i deformowano tradycję oraz obraz pracy harcerskiej, próbując w sposób mniej lub bardziej jawny przekształcić organizację na wzór pionierski. Do dziś harcerstwo jest przez władze, także przez społeczeństwo, błędnie odbierane jako organizacja czasu wolnego dzieci i młodzieży. Tymczasem podstawowym zadaniem harcerstwa był (i jest) rozwój oraz kształtowanie osobowości młodego człowieka. W tym nie pomagają egocentryczne formy spędzania wolnego czasu. komputerowe skoki narciarskie czy mecz piłki nożnej nie wykształcą umiejętności bohaterów gier u ich uczestników, siedzących przed monitorem. Młodzieży, społeczeństwu, Państwu brakuje harcerstwa, ale to młodzież sama musi dokonać wyboru i zdecydować czy chce do niego należeć. Natomiast na społeczeństwie i Państwie spoczywa odpowiedzialność i troska o wspieranie tej formy rozwoju i wychowania młodych obywateli.
J.G: Na forach dla młodych harcerzy pojawiają się negatywne wpisy na temat nieprzygotowanych drużynowych, stagnacji i braku poczucia misji. Jakie przesłanie miałby Pan dla wszystkich związanych z harcerstwem, by "chciało im się chcieć"? Jak przekonać młodzież, że "harcerz to brzmi dumnie"?
W.Ś.: Profesor, harcmistrz Andrzej Janowski tak pisze o znanym nie tylko harcerzom, pedagogu: harcmistrz Aleksander Kamiński przez całe życie starał się być dzielnym. Być dzielnym - to być wytrwałym i mężnym w służbie wartości. Dzielność to odwaga, ale także roztropność i rozwaga. Roztropność nakazuje czasem kompromis, a niekiedy skłania do uznania racji i poglądów innych ludzi. Inni istnieją i z nimi żyjemy. Czasem trzeba z nimi walczyć, ale częściej trzeba "umieć się pięknie różnić", jak mawiał Aleksander Kamiński. Aleksander Kamiński był całe życie harcerzem. W jego rozumieniu nie ma chyba nic bardziej harcerskiego niż połączenie obu tych haseł: "być dzielnym" i "umieć się pięknie różnić" (Andrzej Janowski "Być dzielnym i umieć się różnić. Szkice o Aleksandrze Kamińskim", NWH, Warszawa 2010, s. 8-9).
W dziejach ruchu harcerskiego nie brak wzorów i autorytetów, które swoim życiem czy postawą potwierdzają wartość słowa "harcerz". Warto sięgać do tych przykładów i równocześnie kształtować własną postawę harcerską. Jak? Odpowiedź na to pytanie jest zawarta w Prawie Harcerskim.
Justyna Gul
Portal www.granice.pl
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.