Nawigacja
Kaja Ciężak: Ludzkie nieszczęście żyłą złota?
- Drukuj
- 09 gru 2012
- Publicystyka, niekoniecznie harcerska
- 3755 czytań
- 0 komentarzy
Nie tak trudno jest pełnić rolę obserwatora, jednak gdy trzeba wejść w interakcję, pojawiają się schody. Od kilku tygodni zastanawiałam się, jak dobrze i właściwie przeprowadzić reportaż z bezdomnymi, tak aby ich w jakikolwiek sposób nie urazić i tak, aby koniec końców zadawane pytania i odpowiedzi nie prowadziły do takiego stwierdzenia, po którym to mój rozmówca tłumaczyłby się, dlaczego żyje na ulicy, bo nie sprostał życiu.
Gdybym więc zapytała bezdomnego, jak sobie radzi, sugerowałabym, iż sobie nie radzi.
Gdybym zapytała, skąd bierze pieniądze, sugerowałabym, iż jest biedny i musi żebrać.
Gdybym zapytała, czy ma jakieś problemy z uzależnieniami, sugerowałabym, iż ma.
Gdybym zapytała, jak reaguje na niechęć innych, w stosunku do jego osoby, sugerowałabym iż jest odrażający.
Czy gdyby jakaś przypadkowa osoba na ulicy zapytała Was, gdzie zazwyczaj spędzacie noc i w jaki sposób dbacie o higienę osobistą, nie uznalibyście jej za absolutnie bezczelną i wścibską?
Rościmy sobie prawo do prywatności, bo z własnymi zwyczajami możemy skryć się w czterech ścianach własnego domu; zachowania bezdomnych widzimy często w ekstremalnych sytuacjach obdartych z intymności. Osoby zachowujące się w sposób odbiegający od normy, są najchętniej przez społeczeństwo traktowane z dystansem, izolowane, a nawet wykluczane. Osoby wykluczone ze społeczeństwa zyskują miano wariatów. A aby wejść w relację z wariatem i aby go zrozumieć, trzeba z nim rozmawiać twarzą w twarz, zaangażować się emocjonalnie, zmaksymalizować własną empatię.
I co? Po kilku zadanych pytaniach "Co tam słychać?" i "Jak się śpi na tekturze?" miałabym wrócić sobie potem normalnie do domu? Być może dlatego, że nie jestem psychiatrą, zbyt jasno w głowie rysował mi się los Kevina Cartera.
Tymczasem przyjaciółka relacjonuje mi wydarzenia z wyjazdu do Pewnego Miasta. Mówiąc krótko - wraz z koleżanką pojechałyśmy tam w rolach fotografki i makijażystki, by występować w reportażu dotyczącym niepełnosprawnej modelki. Dokumenty takie zazwyczaj pokazują ludzi z pasją, którzy mimo przeciwności losu realizują marzenia i odnoszą przy tym sukcesy. Wydawałoby się, że przy realizacji programu, któremu towarzyszy światły cel, twórcy też będą natchnieni.
Jak zapewne się domyślacie, nie byli, co może nie byłoby tak szokujące, gdyby nie fakt, że obiektem ich nieuprzejmości była główna bohaterka odcinka. Sama zainteresowana wyrażała obawy, czy tym razem zostanie przedstawiona w pozytywnym świetle, bo zdarzyło się już w przeszłości, że sfilmowano jej mieszkanie w stanie remontu, z odrapanymi ścianami - dla odbiorcy takiego obrazu mogło się to kojarzyć ze slumsami.
Tak więc spróbuj wyrazić zwykłą, kobiecą troskę o to, że Twoje włosy nie chcą się ułożyć na potrzeby programu, albo że jesteś już zmęczona natłokiem emocji, związanymi z kręceniem materiału – spotkasz się z pogromem i stwierdzeniami "Jesteśmy profesjonalistami" lub zupełnie bez związku "Myślisz tylko o pieniądzach". Jak się okazuje "profesjonaliści" mają tendencje do wyrażania opinii zupełnie nieadekwatnych do sytuacji.
W Internecie odnajdujemy informację o autorce reportażu, nadzorującej również odcinek o niepełnosprawnej modelce - "absolwentka psychologii" - czy absolwentce psychologii uczucie empatii nie powinno być chociaż znane ze słyszenia?
To, że środki masowego przekazu lubią robić szum i podburzać opinię publiczną, nikogo już nie dziwi - techniki manipulacji w mediach można odnaleźć chociażby w Internecie. Zastanawiające jest jednak to, że nawet w przypadku tworzenia materiału mającego nieść pozytywny przekaz, ludzie go realizujący nie prezentują właściwych dla sytuacji postaw, jak w przypadku podanym powyżej.
I tak oto prawdę serwują nam osoby, których ta prawda wcale nie obchodzi, bohaterzy których przedstawiają, stają się uprzedmiotowieni i sprowadzeni do roli tematu, który może się dobrze sprzedać. Krzywda innych staje się luksusowym towarem, im bardziej wstrząsająca tym lepsza. Gdzieś w tle majaczy etyka dziennikarska, której dziś dziennikarze już się nie boją, bo chowają się za "wolnością słowa". Trudno tu mówić o przekraczaniu kolejnych granic, skoro pokazywanie cudzej śmierci i lansowanie się na niej, stało się powszechnym zjawiskiem, takie jak perypetie mamy Madzi powracające jak czkawka, opublikowane na pierwszej stronie New York Post zdjęcie z wielkim tytułem "Stracony. Zepchnięty na tory metra, ten człowiek za chwilę zginie..." , autorstwa R Umara Abbasiego, który zamiast pomóc ratować mężczyźnie życie, robił mu zdjęcia, oraz duet australijskich dziennikarzy radiowej stacji 2Day FM, których żart z podszywaniem się pod członków rodziny królewskiej w celu wydobycia informacji na temat stanu księżnej Kate, doprowadził do zlinczowania niedyskretnej pielęgniarki, która w rezultacie popełniła samobójstwo.
Ciekawe do czego jeszcze w przyszłości posuną się media, aby nas szokować i przyciągać?
Karolina Kaja Ciężak
studentka III roku filozofii, dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Akademii Ignatianum w Krakowie
(Kevin Carter (ur. 13 września 1960 w Johannesburgu - zm. 27 lipca 1994) - fotoreporter z RPA, laureat Nagrody Pulitzera. Autor słynnego zdjęcia "Sudanese girl" przestawiającego skuloną dziewczynkę i czyhającego na nią sępa w tle. Fotografia pojawiła się na pierwszej stronie "New York Timesa". Popełnił samobójstwo.)
Gdybym więc zapytała bezdomnego, jak sobie radzi, sugerowałabym, iż sobie nie radzi.
Gdybym zapytała, skąd bierze pieniądze, sugerowałabym, iż jest biedny i musi żebrać.
Gdybym zapytała, czy ma jakieś problemy z uzależnieniami, sugerowałabym, iż ma.
Gdybym zapytała, jak reaguje na niechęć innych, w stosunku do jego osoby, sugerowałabym iż jest odrażający.
Czy gdyby jakaś przypadkowa osoba na ulicy zapytała Was, gdzie zazwyczaj spędzacie noc i w jaki sposób dbacie o higienę osobistą, nie uznalibyście jej za absolutnie bezczelną i wścibską?
Rościmy sobie prawo do prywatności, bo z własnymi zwyczajami możemy skryć się w czterech ścianach własnego domu; zachowania bezdomnych widzimy często w ekstremalnych sytuacjach obdartych z intymności. Osoby zachowujące się w sposób odbiegający od normy, są najchętniej przez społeczeństwo traktowane z dystansem, izolowane, a nawet wykluczane. Osoby wykluczone ze społeczeństwa zyskują miano wariatów. A aby wejść w relację z wariatem i aby go zrozumieć, trzeba z nim rozmawiać twarzą w twarz, zaangażować się emocjonalnie, zmaksymalizować własną empatię.
I co? Po kilku zadanych pytaniach "Co tam słychać?" i "Jak się śpi na tekturze?" miałabym wrócić sobie potem normalnie do domu? Być może dlatego, że nie jestem psychiatrą, zbyt jasno w głowie rysował mi się los Kevina Cartera.
Tymczasem przyjaciółka relacjonuje mi wydarzenia z wyjazdu do Pewnego Miasta. Mówiąc krótko - wraz z koleżanką pojechałyśmy tam w rolach fotografki i makijażystki, by występować w reportażu dotyczącym niepełnosprawnej modelki. Dokumenty takie zazwyczaj pokazują ludzi z pasją, którzy mimo przeciwności losu realizują marzenia i odnoszą przy tym sukcesy. Wydawałoby się, że przy realizacji programu, któremu towarzyszy światły cel, twórcy też będą natchnieni.
Jak zapewne się domyślacie, nie byli, co może nie byłoby tak szokujące, gdyby nie fakt, że obiektem ich nieuprzejmości była główna bohaterka odcinka. Sama zainteresowana wyrażała obawy, czy tym razem zostanie przedstawiona w pozytywnym świetle, bo zdarzyło się już w przeszłości, że sfilmowano jej mieszkanie w stanie remontu, z odrapanymi ścianami - dla odbiorcy takiego obrazu mogło się to kojarzyć ze slumsami.
Tak więc spróbuj wyrazić zwykłą, kobiecą troskę o to, że Twoje włosy nie chcą się ułożyć na potrzeby programu, albo że jesteś już zmęczona natłokiem emocji, związanymi z kręceniem materiału – spotkasz się z pogromem i stwierdzeniami "Jesteśmy profesjonalistami" lub zupełnie bez związku "Myślisz tylko o pieniądzach". Jak się okazuje "profesjonaliści" mają tendencje do wyrażania opinii zupełnie nieadekwatnych do sytuacji.
W Internecie odnajdujemy informację o autorce reportażu, nadzorującej również odcinek o niepełnosprawnej modelce - "absolwentka psychologii" - czy absolwentce psychologii uczucie empatii nie powinno być chociaż znane ze słyszenia?
To, że środki masowego przekazu lubią robić szum i podburzać opinię publiczną, nikogo już nie dziwi - techniki manipulacji w mediach można odnaleźć chociażby w Internecie. Zastanawiające jest jednak to, że nawet w przypadku tworzenia materiału mającego nieść pozytywny przekaz, ludzie go realizujący nie prezentują właściwych dla sytuacji postaw, jak w przypadku podanym powyżej.
I tak oto prawdę serwują nam osoby, których ta prawda wcale nie obchodzi, bohaterzy których przedstawiają, stają się uprzedmiotowieni i sprowadzeni do roli tematu, który może się dobrze sprzedać. Krzywda innych staje się luksusowym towarem, im bardziej wstrząsająca tym lepsza. Gdzieś w tle majaczy etyka dziennikarska, której dziś dziennikarze już się nie boją, bo chowają się za "wolnością słowa". Trudno tu mówić o przekraczaniu kolejnych granic, skoro pokazywanie cudzej śmierci i lansowanie się na niej, stało się powszechnym zjawiskiem, takie jak perypetie mamy Madzi powracające jak czkawka, opublikowane na pierwszej stronie New York Post zdjęcie z wielkim tytułem "Stracony. Zepchnięty na tory metra, ten człowiek za chwilę zginie..." , autorstwa R Umara Abbasiego, który zamiast pomóc ratować mężczyźnie życie, robił mu zdjęcia, oraz duet australijskich dziennikarzy radiowej stacji 2Day FM, których żart z podszywaniem się pod członków rodziny królewskiej w celu wydobycia informacji na temat stanu księżnej Kate, doprowadził do zlinczowania niedyskretnej pielęgniarki, która w rezultacie popełniła samobójstwo.
Ciekawe do czego jeszcze w przyszłości posuną się media, aby nas szokować i przyciągać?
Karolina Kaja Ciężak
studentka III roku filozofii, dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Akademii Ignatianum w Krakowie
(Kevin Carter (ur. 13 września 1960 w Johannesburgu - zm. 27 lipca 1994) - fotoreporter z RPA, laureat Nagrody Pulitzera. Autor słynnego zdjęcia "Sudanese girl" przestawiającego skuloną dziewczynkę i czyhającego na nią sępa w tle. Fotografia pojawiła się na pierwszej stronie "New York Timesa". Popełnił samobójstwo.)
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.