Nawigacja
Artykuły » Bank Pomysłów » Grzegorz Prochowski: Kompleksowy poradnik naborowy dla drużyn w pionie harcerskim
Grzegorz Prochowski: Kompleksowy poradnik naborowy dla drużyn w pionie harcerskim
- Drukuj
- 25 kwi 2013
- Bank Pomysłów
- 4020 czytań
- 0 komentarzy
Kompleksowy poradnik naborowy dla drużyn w pionie harcerskim
CZĘŚĆ TRZECIA
Mowa ciała, prezencja i wizyty w klasach.
Na początek stara prawda. Pierwsze wrażenie da się wywrzeć tylko raz. To sformułowanie odnoszone jest najczęściej do rozmów kwalifikacyjnych w firmach, ma też jednak przełożenie na każdą dziedzinę życia. Dlatego niektóre rzeczy powinny być oczywiste: schludne, wyprasowane mundury; nakrycia głowy noszone tak samo - według zasad przyjętych w drużynie, identyczne lub podobne spodnie i buty; przy paskach identyczne finki (noże harcerskie podbijają serca zwłaszcza chłopców i już na rozmowie w klasie pytają o nie, co daje okazje do poważnego podejścia do problemu - i zdobycia sobie punktów szacunku); higiena: umyte włosy, dobra cera, druhowie - ogolenie się (czy tylko mnie irytuje taki ni to meszek ni to zarost u niektórych nastolatków, żyjących w błędnym przekonaniu, że pierwsze ogolenie się przyśpieszy pojawienie się prawdziwego zarostu?). I wreszcie to co budzi najwięcej kontrowersji gdy o tym wspominam: wygląd ogólny osób, które wybierzemy, by w rekrutacji nam pomogły. Dobierzmy na rekrutacje, obejście klas osoby po prostu... ładne. Sympatyczna druhna czy przystojny druh, których przedstawiamy jako np. zastępowych - niezależnie od ich wieku, to potężny motywator dla przyszłych rekrutów. Być może kłóci się to z ideałami równości - jednak potwierdzone jest licznymi badaniami i publikacjami.
Teraz jednak nadszedł nasz wielki dzień. Materiały rekrutacyjne przygotowane. Szkoła zgodziła się, byśmy przeprowadzili na jej terenie nabór. Nadchodzi wielki dzień. Wchodzimy, idealnie wraz z zastępowymi, którzy przyjmą nabór z danej szkoły, do klasy...
W tym momencie skupia się na nas spojrzenie dwudziestu kilku potencjalnych rekrutów. Od tego jak wyglądamy i jak się zachowujemy zależy równie wiele jak od tego co chcemy powiedzieć.
Niewiele osób można uznać za naturalnych mówców. Jeszcze mniej ma naturalną umiejętność występowania przed grupą i "porywania jej", sprawienia by słowa mówiącego pobudziły wyobraźnie. Te umiejętności są jednak do wypracowania. Jeśli nie jesteście pewni swoich sił ćwiczcie - choćby przed lustrem. Pamiętajcie, by unikać długich "eee...", "yyy..." w wypowiedziach. To bardzo częste, a sprawia wrażenie, że nie wiecie o czym mówicie. Jeśli nie jesteście pewni jak zabrzmi to co chcecie powiedzieć, nagrajcie się na telefon lub inne urządzenie i odsłuchajcie. Sprawdźcie czy to jest to, co sami chcielibyście usłyszeć. Pamiętajcie by traktować odbiorcę, choćby małoletniego poważnie. To tak rzadkie, że tylko to może wystarczyć by zachwycić słuchaczy.
Samo mówienie do klasy ma swój rytm. Po wejściu do klasy zazwyczaj część osób wstaje, część jest zdziwiona, kilku chłopaków śmieje się pod nosem patrząc na mundury. Łatwo stracić pewność siebie. A jeśli pozwolicie sobie na utratę inicjatywy - przegraliście już na starcie. Bo nawet jeśli młodzież z takiej klasy przyjdzie na nabór, od razu będziecie stratni na autorytecie. Wracamy jednak do momentu przekroczenia progu. Czasami klasa zacznie zwyczajowym "Dzień-Do-Bry", czasami nie. Zależnie od wyczucia odpowiadamy tak samo, lub rzucając luźną "Siemą" czy "Hejem". Teraz macie kilka sekund na przyjrzenie się klasie. Pamiętacie przysłowie "Nie oceniaj książki po okładce"? Zapomnijcie o nim! Teraz nadszedł moment kiedy musicie ocenić co i jak powiecie. Będziecie mili? Weseli? A może spiszecie klasę na straty i tylko rzucicie kilka zdawkowych zdań? Każda z tych postaw ma swoje uzasadnienie. Dla przykładu, to co powiemy w klasie czwartej, gdzie plecaki są równo ułożone pod ławkami, wszyscy siedzą spokojnie, większość wstała na nasze powitanie będzie zupełnie czymś innym niż to, co powiemy w klasie szóstej, gdzie większość uczniów praktycznie "leży" w ławkach, zeszyty i książki oklejone są wlepami bojówki lokalnego klubu sportowego, a was dobiegają lekceważące szepty na wasz temat.
Niezależnie jednak od powyższych przykładów, początek zawsze jest taki sam. Przedstawiacie się, i mówicie z czym przychodzicie. Jeśli chcecie być wyluzowani, szybko przełamać lody - przeproście też uczniów za to, że zabieracie im czas lekcji, który jest dla nich tak ważny w celu zdobywania wiedzy. Następnie albo kontynuujemy przełamywanie lodów - u mnie jest to ta sama od lat historyjka, o tym czym harcerze nie są: "zanim jednak przejdę dalej, opowiem wam czym harcerze nie są. Każdy z was gdzieś w telewizji widział harcerza, najczęściej na amerykańskim filmie. Z jakiegoś powodu wielu osobom po tych filmach wydaje się, że harcerze zajmują się tylko przeprowadzaniem Bogu ducha winnych staruszek przez ulicę, a dziewczyny pieką jakieś ciastka i sprzedają je po domach. To nie jest harcerstwo. Harcerstwo polega na przygodzie". Naprawdę, ale to naprawdę nie wiem dlaczego 3/4 uczniów, którzy słyszą te historię ma z niej taki ubaw :)
Później czas na kilka zdań o specyfice drużyny. Podkreślamy to czym drużyna się zajmuje, co robi. Opowiadamy najciekawsze przygody (czyli nie: streszczamy obóz, ale opowiadamy np. jak to dwie druhny podczas sprawności robinsona natknęły się na dziki, i jak się z tymi dzikami rozprawiły - bo z harcerkami nikt nie zadziera!). Przygody działają na wyobraźnię! W świecie, gdzie przeciętny dzieciak przygody ogląda tylko na komputerze - my nagle oferujemy mu szansę ich urzeczywistnienia! Ta część trwa najdłużej, a gdy się kończy - czas na konkrety.
Na samym końcu umawiamy się na zbiórkę. Na początku nikogo nie zapraszamy do harcówki. Spotkanie powinno mieć miejsce pod szkołą. Tam i uczniowie i rodzice mają w miarę blisko. Umawiacie się więc na spotkanie: już jutro! Podajecie też szacunkową godzinę końca zbiórki. Lubię kończyć zwyczajowym zaproszeniem: "Zajrzyjcie, jeśli wam się spodoba - znajdziecie coś na całe życie. A nawet jeśli nie, zagracie przynajmniej w kilka fajnych gier :)". Potem czas na ulotki, i to już właściwie wszystko. Zależnie od ilości czasu jaka nam została do spędzenia w szkole, możecie też wspomnieć, że na przerwie będziecie na korytarzu w takim a takim miejscu - dzięki czemu zainteresowani mogą podejść i zapytać o coś osobiście. Z takim zainteresowaniem na przerwach jest różnie. Czasami nie przychodzi absolutnie nikt. Z drugiej strony moim osobistym rekordem jest kiedy podeszła do nas cała klasa... druga, i poprosili nas o autografy...
Tuż przed wyjściem z klasy pytamy, czy są jakieś pytania. Zazwyczaj kilka jest, a potem żegnamy się obowiązkowym niemalże "Do zobaczenia", i kolejna klasa...
Jeśli klasa jest oporna i widzicie, że do niej nie docieracie - trudno. Nie zawsze się udaje. Nie zawsze trafia się na odpowiednich słuchaczy. Nie załamujcie się. Będą inne klasy i inne grupy. Gdy klasa jest wam nieprzychylna, skróćcie to co chcecie powiedzieć do minimum. Rozważcie darowanie sobie rozdania ulotek - informację zapiszcie na tablicy. A na koniec pożegnajcie się i idźcie dalej.
Na koniec wizyty w szkole zgłaszamy się w sekretariacie lub dyrekcji informując o zakończeniu rekrutacji, i o tym, że opuszczamy budynek.
Koniec części trzeciej (Dalszy ciąg w kolejnych numerach)
Grzegorz Prochowski, HO, drużynowy 66 Harcerskiej Drużyny Obronnej "KaTet" im. gen. Roberta Baden-Powella. www.katet.pl
CZĘŚĆ TRZECIA
Mowa ciała, prezencja i wizyty w klasach.
Na początek stara prawda. Pierwsze wrażenie da się wywrzeć tylko raz. To sformułowanie odnoszone jest najczęściej do rozmów kwalifikacyjnych w firmach, ma też jednak przełożenie na każdą dziedzinę życia. Dlatego niektóre rzeczy powinny być oczywiste: schludne, wyprasowane mundury; nakrycia głowy noszone tak samo - według zasad przyjętych w drużynie, identyczne lub podobne spodnie i buty; przy paskach identyczne finki (noże harcerskie podbijają serca zwłaszcza chłopców i już na rozmowie w klasie pytają o nie, co daje okazje do poważnego podejścia do problemu - i zdobycia sobie punktów szacunku); higiena: umyte włosy, dobra cera, druhowie - ogolenie się (czy tylko mnie irytuje taki ni to meszek ni to zarost u niektórych nastolatków, żyjących w błędnym przekonaniu, że pierwsze ogolenie się przyśpieszy pojawienie się prawdziwego zarostu?). I wreszcie to co budzi najwięcej kontrowersji gdy o tym wspominam: wygląd ogólny osób, które wybierzemy, by w rekrutacji nam pomogły. Dobierzmy na rekrutacje, obejście klas osoby po prostu... ładne. Sympatyczna druhna czy przystojny druh, których przedstawiamy jako np. zastępowych - niezależnie od ich wieku, to potężny motywator dla przyszłych rekrutów. Być może kłóci się to z ideałami równości - jednak potwierdzone jest licznymi badaniami i publikacjami.
Teraz jednak nadszedł nasz wielki dzień. Materiały rekrutacyjne przygotowane. Szkoła zgodziła się, byśmy przeprowadzili na jej terenie nabór. Nadchodzi wielki dzień. Wchodzimy, idealnie wraz z zastępowymi, którzy przyjmą nabór z danej szkoły, do klasy...
W tym momencie skupia się na nas spojrzenie dwudziestu kilku potencjalnych rekrutów. Od tego jak wyglądamy i jak się zachowujemy zależy równie wiele jak od tego co chcemy powiedzieć.
Niewiele osób można uznać za naturalnych mówców. Jeszcze mniej ma naturalną umiejętność występowania przed grupą i "porywania jej", sprawienia by słowa mówiącego pobudziły wyobraźnie. Te umiejętności są jednak do wypracowania. Jeśli nie jesteście pewni swoich sił ćwiczcie - choćby przed lustrem. Pamiętajcie, by unikać długich "eee...", "yyy..." w wypowiedziach. To bardzo częste, a sprawia wrażenie, że nie wiecie o czym mówicie. Jeśli nie jesteście pewni jak zabrzmi to co chcecie powiedzieć, nagrajcie się na telefon lub inne urządzenie i odsłuchajcie. Sprawdźcie czy to jest to, co sami chcielibyście usłyszeć. Pamiętajcie by traktować odbiorcę, choćby małoletniego poważnie. To tak rzadkie, że tylko to może wystarczyć by zachwycić słuchaczy.
Samo mówienie do klasy ma swój rytm. Po wejściu do klasy zazwyczaj część osób wstaje, część jest zdziwiona, kilku chłopaków śmieje się pod nosem patrząc na mundury. Łatwo stracić pewność siebie. A jeśli pozwolicie sobie na utratę inicjatywy - przegraliście już na starcie. Bo nawet jeśli młodzież z takiej klasy przyjdzie na nabór, od razu będziecie stratni na autorytecie. Wracamy jednak do momentu przekroczenia progu. Czasami klasa zacznie zwyczajowym "Dzień-Do-Bry", czasami nie. Zależnie od wyczucia odpowiadamy tak samo, lub rzucając luźną "Siemą" czy "Hejem". Teraz macie kilka sekund na przyjrzenie się klasie. Pamiętacie przysłowie "Nie oceniaj książki po okładce"? Zapomnijcie o nim! Teraz nadszedł moment kiedy musicie ocenić co i jak powiecie. Będziecie mili? Weseli? A może spiszecie klasę na straty i tylko rzucicie kilka zdawkowych zdań? Każda z tych postaw ma swoje uzasadnienie. Dla przykładu, to co powiemy w klasie czwartej, gdzie plecaki są równo ułożone pod ławkami, wszyscy siedzą spokojnie, większość wstała na nasze powitanie będzie zupełnie czymś innym niż to, co powiemy w klasie szóstej, gdzie większość uczniów praktycznie "leży" w ławkach, zeszyty i książki oklejone są wlepami bojówki lokalnego klubu sportowego, a was dobiegają lekceważące szepty na wasz temat.
Niezależnie jednak od powyższych przykładów, początek zawsze jest taki sam. Przedstawiacie się, i mówicie z czym przychodzicie. Jeśli chcecie być wyluzowani, szybko przełamać lody - przeproście też uczniów za to, że zabieracie im czas lekcji, który jest dla nich tak ważny w celu zdobywania wiedzy. Następnie albo kontynuujemy przełamywanie lodów - u mnie jest to ta sama od lat historyjka, o tym czym harcerze nie są: "zanim jednak przejdę dalej, opowiem wam czym harcerze nie są. Każdy z was gdzieś w telewizji widział harcerza, najczęściej na amerykańskim filmie. Z jakiegoś powodu wielu osobom po tych filmach wydaje się, że harcerze zajmują się tylko przeprowadzaniem Bogu ducha winnych staruszek przez ulicę, a dziewczyny pieką jakieś ciastka i sprzedają je po domach. To nie jest harcerstwo. Harcerstwo polega na przygodzie". Naprawdę, ale to naprawdę nie wiem dlaczego 3/4 uczniów, którzy słyszą te historię ma z niej taki ubaw :)
Później czas na kilka zdań o specyfice drużyny. Podkreślamy to czym drużyna się zajmuje, co robi. Opowiadamy najciekawsze przygody (czyli nie: streszczamy obóz, ale opowiadamy np. jak to dwie druhny podczas sprawności robinsona natknęły się na dziki, i jak się z tymi dzikami rozprawiły - bo z harcerkami nikt nie zadziera!). Przygody działają na wyobraźnię! W świecie, gdzie przeciętny dzieciak przygody ogląda tylko na komputerze - my nagle oferujemy mu szansę ich urzeczywistnienia! Ta część trwa najdłużej, a gdy się kończy - czas na konkrety.
Na samym końcu umawiamy się na zbiórkę. Na początku nikogo nie zapraszamy do harcówki. Spotkanie powinno mieć miejsce pod szkołą. Tam i uczniowie i rodzice mają w miarę blisko. Umawiacie się więc na spotkanie: już jutro! Podajecie też szacunkową godzinę końca zbiórki. Lubię kończyć zwyczajowym zaproszeniem: "Zajrzyjcie, jeśli wam się spodoba - znajdziecie coś na całe życie. A nawet jeśli nie, zagracie przynajmniej w kilka fajnych gier :)". Potem czas na ulotki, i to już właściwie wszystko. Zależnie od ilości czasu jaka nam została do spędzenia w szkole, możecie też wspomnieć, że na przerwie będziecie na korytarzu w takim a takim miejscu - dzięki czemu zainteresowani mogą podejść i zapytać o coś osobiście. Z takim zainteresowaniem na przerwach jest różnie. Czasami nie przychodzi absolutnie nikt. Z drugiej strony moim osobistym rekordem jest kiedy podeszła do nas cała klasa... druga, i poprosili nas o autografy...
Tuż przed wyjściem z klasy pytamy, czy są jakieś pytania. Zazwyczaj kilka jest, a potem żegnamy się obowiązkowym niemalże "Do zobaczenia", i kolejna klasa...
Jeśli klasa jest oporna i widzicie, że do niej nie docieracie - trudno. Nie zawsze się udaje. Nie zawsze trafia się na odpowiednich słuchaczy. Nie załamujcie się. Będą inne klasy i inne grupy. Gdy klasa jest wam nieprzychylna, skróćcie to co chcecie powiedzieć do minimum. Rozważcie darowanie sobie rozdania ulotek - informację zapiszcie na tablicy. A na koniec pożegnajcie się i idźcie dalej.
Na koniec wizyty w szkole zgłaszamy się w sekretariacie lub dyrekcji informując o zakończeniu rekrutacji, i o tym, że opuszczamy budynek.
Koniec części trzeciej (Dalszy ciąg w kolejnych numerach)
Grzegorz Prochowski, HO, drużynowy 66 Harcerskiej Drużyny Obronnej "KaTet" im. gen. Roberta Baden-Powella. www.katet.pl
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.