- Drukuj
- 07 lut 2015
- Harcerski System Kształcenia
- 2872 czytań
- 0 komentarzy
May be or, may be not!
Długo zastanawiałem się nad tematem jaki chciałbym poruszyć w tym artykule… biłem się z myślami, bo ich natłok powodował, że skakałem z tematu na temat. Ostatecznie pomyślałem, że chciałbym zwrócić uwagę na pewien bardzo ważny dla mnie aspekt kształcenia instruktorów w naszej organizacji.
Dziekan uczelni, na której odbywałem studia podyplomowe rozpoczął moje pierwsze zajęcia używając zwrotu „may be or may be not”. Na początku nie rozumiałem, o co chodziło, jednak bardzo szybko zrozumiałem, że to co mówi i próbuje nas nauczyć na podstawie studiów przypadku sprawdzało się tylko w tych konkretnych sytuacjach, a ponowne zastosowanie tych samych działań wymagało dostosowania ich do konkretnej sytuacji. Od tego dnia, każde zajęcia, kurs czy szkolenie rozpoczynam podobnie. Chce, żeby ludzie dla których prowadzę zajęcia mieli pełną świadomość, że to co do nich mówię może sprawdzi się w ich konkretnym przypadku, a może nie. Za dużo jest zmiennych, by można było jednoznacznie mówić kursantom, że nasz sposób, czy nasze rozwiązanie sprawdzi się w ich środowisku.
Jakiś czas temu rozmawiałem z kolegą instruktorem i usłyszałem, że na jego kursie Kadry Kształcącej uczono go, że kształceniowiec ma władzę, bo to co i jak przekaże swoimi kursantom, szumnie mówiąc ukształtuje ich na obraz prowadzącego zajęcia, czy szkolenie… cóż nie są to odosobnione przypadki i sposób myślenia, z którym bardzo się nie zgadzam. Uważam, że kształceniowiec nie ma władzy… ma ogromną odpowiedzialność, za to jaką wiedzę i doświadczenie i w jaki sposób je przekaże adeptom organizowanego szkolenia.
Właśnie z tej odpowiedzialności i hasła jakie stało się moim kształceniowym mottem wykułem w sobie przekonanie, że każdy kto bierze udział w procesie kształcenia w ZHP powinien znać ideę jak przyświeca tej sentencji. Uważam, że każdy kto szkoli i kształci powinien przekazać swoimi słuchaczom, że to czego chce ich nauczyć to racjonalne myślenie i umiejętność adaptacji tego, co usłyszeli do warunków, jakie panują w ich codzienności. Pamiętajmy, że to co mówimy kursantom to przede wszystkim studium przypadku i to bardzo często naszego przypadku. Śpieszę już wytłumaczyć, oczywiście nie chodzi mi o fundamentalne i oczywiste wartości, idee czy zasady panujące w naszej organizacji. Chodzi mi o praktyczne wskazówki jakie dajemy uczestnikom form kształceniowych, które wynikają z doświadczenie zdobytego w konkretnych sytuacjach. Proces kształcenie to przecież połączenie wiedzy jaką przekazujemy z naszym doświadczeniem, sęk w tym, że doświadczenie jest nasze i zbudowane na konkretnych przypadkach i w konkretnych warunkach, dlatego chciałby, żebyśmy podkreślali, że to co mówimy i to czego chcemy nauczyć młodych ludzi, no dobrze nie zawsze tylko młodych ;), to myślenie i wskazanie jak można praktycznie wykorzystać tą wiedzę, która jest im wykładana w toku szkolenia właśnie w ich codziennych realiach.
Myślę, że jest to bardzo rozległy temat, a artykuł ten miał jedynie skłonić do refleksji i dyskusji. Tak, jak już pisałem na wstępie tego artykułu may be or may be not. Może mam rację, a może nie pozostawiam to do przemyślenia Tobie drogi czytelniku.
hm. Paweł Cebula HR
Komendant Hufca ZHP Katowice
SOKK 394/2012
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Nr HR-a: I/2015 Numer Specjalny - Kształcenie
Social Sharing: |