Nawigacja
hm. Kamil Makos: Malowniczość we wszystkim - czyli o obrzędowości w pracy instruktorskiej.

Malowniczość we wszystkim - czyli o obrzędowości w pracy instruktorskiej.


Obrzędowość? A cóż to w ogóle znaczy w dzisiejszym harcerstwie? Do czego potrzebna jest nam obrzędowość i czy spełnia jakiekolwiek funkcje w pracy z instruktorami? Czy nie jest to przeżytek, symbol minionego stulecia?

Jak pisał hm Tadeusz Kwiatkowski w swojej książce „Zwyczaje i Obrzędy Harcerskie” - „Obrzęd harcerski to nasz serdeczny druh. Ileż to razy on właśnie pomógł nam zespolić ducha w zastępie czy kręgu Jednej Sosny, ileż to razy pchnęliśmy przy pomocy niego chłopaków na tor głębszych myśli. Obrzęd dawał nam atmosferę szczerości i prawdziwego braterstwa, był nam tak drogi i miły, jak ciepły powiew wiatru od lasu, jak stokłośny szum złotawego zboża. ..”

No właśnie, więc co właściwie daje nam obrzęd harcerski? Wspomnienia, poczucie jedności z innymi uczestnikami tej wielkiej tajemnicy i poczucie bycia częścią wspólnoty instruktorów. Mój pierwszy drużynowy, hm Marcin Szczepański, powiedział mi kiedyś: pamiętaj, harcerze do drużyn przychodzą i odchodzą, tak już jest, część z nich zostaje z nami i pełni swoją służbę do później starości. Twoim zadaniem jest sprawić, aby ci którzy odeszli zawsze pamiętali o tym, że byli wśród nas, aby byli z tego dumni, gdy będą potrafili rozpalić ognisko w każdych warunkach…” Przez wiele lat nie rozumiałem do końca słów które do mnie wypowiedział. Interpretowałem je jako obowiązek nauczenia każdego harcerza w mojej drużynie podstawowych technik harcerskich. Dopiero gdy już sam „wychowywałem swoich następców” dotarło do mnie, że to wcale nie o techniki chodzi… Zrozumiałem to po latach, gdy spotkałem się z jednym ze swoich podopiecznych. Kiedyś niewysoki pucułowaty chłopak, z zadartym piegowatym nosem, gdy stanął przede mną nie poznałem go. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, prosty jak strzała z dumą w oczach, ubrany w mundur leśniczego. Stanął i mówi, druhu pamięta mnie druh? To ja Adrian… Gdy spojrzałem mu w oczy, od razu go sobie przypomniałem, była w nich ta sama iskierka którą widziałem kilkanaście lat wcześniej. Zaczęliśmy rozmowę jak starzy znajomi po latach rozłąki. Opowiedział mi jak to się stało, że ukończył studia i że to przez moje zbiórki, biwaki, obozy nie mógł to być inny kierunek jak tylko leśnictwo. Normalna rozmowa, do czasu gdy oznajmił, że nadal spotykają się co jakiś czas, ze „starym zastępem” w tym samym miejscu. Wszystkim im brakuje tej atmosfery, naszych ognisk i obrzędów drużynowych… i druha ze swoją laską… druh to zawsze jak cień, wyłaniał się gdzieś z lasu, z laską w ręku w najmniej oczekiwanym momencie. Brakuje nam tego, a w pędzie obecnych czasów potrzebujemy chwili wytchnienia. Gdy czas nadejdzie spotykamy się w lesie, nad tym stawem, no wie druh, rozpalamy ognisko i nie musimy nic mówić. Mówi do nas ogień, las i leśna cisza… Uśmiechnąłem się i poczułem ogromną dumę z tego, że miałem tak ogromny wpływ na tych chłopców.

Teraz wiem, że odpowiednia atmosfera, wytworzenie swoistego Ducha Zastępu czy Drużyny, potrafi związać ludzi trwałym węzłem. Nigdy nie osiągniemy tego jeśli nie zbudujemy w środowisku obrzędowości. Obrzędowość nie jest raz dana na zawsze, to organizm który musi ewoluować razem ze środowiskiem. Ważnym elementem jest tabu, wielka tajemnica, coś co poznamy dopiero wtedy, gdy osiągniemy odpowiedni poziom. Dlatego też, w mojej drużynie, w Przyrzeczeniu uczestniczyli tylko ci którzy Przyrzeczenie już złożyli, nikt też po obrzędzie nie opowiadał jak było... Obecnie w podobnej doktrynie odbywają się w naszym środowisku Zobowiązania Instruktorskie. Czy element tajemniczości ma jakieś znaczenie? Oczywiście! Z własnego doświadczenia powiem, że czekając na coś bardzo długo, dostępując w końcu zaszczytu pamięta się tę chwilę przez lata. Oczywiście dobrze gdy temu przedsięwzięciu przyświeca Setonowska zasada „malowniczość we wszystkim”. Taki obrzęd wyryje się w sercu harcerza już do końca życia.

Ale czy praca z obrzędowością w gronie instruktorskim kończy się na Zobowiązaniu? Absolutnie nie, a przynajmniej nie powinna! Jeśli ci instruktorzy, drużynowi mają pracować z obrzędowością w swoich jednostkach, to muszą wiedzieć, że obrzędowość jest częścią życia całej wspólnoty. Jednym z przykładów może być Totem Drużynowych w moim macierzystym hufcu. Totem który powstał z „niczego”, a który stał się ważnym elementem obrzędowości hufca. Kiedyś z wyprawy instruktorskiej w Bieszczady, komendant przywiózł kamień, leżał on potem na parapecie przez kilka lat. Kiedy indziej po jednych z jesiennych wichur na terenie hufca złamała się stara wierzba, która rosła w tym miejscu od momentu budowy stanicy harcerskiej. Nie można było jej tak po prostu spalić… Odcięliśmy kawałek wypróchniałego pnia i zastanawialiśmy się co z niego zrobić, a że zbliżała się comiesięczna zbiórka drużynowych postanowiliśmy zrobić z niego świecznik. Ku mojej i komendanta radości kamień z Bieszczad idealnie pasował w rozgałęzienie konarów, wystarczyło wyrzeźbić w nim lilijkę i totem drużynowych był gotowy. Tak oto w prosty sposób narodził się jeden z ważniejszych elementów obrzędowości hufca.

Pomimo upływu lat, elementy obrzędowości w środowiskach harcerskich nie tracą na randze. W dobrych, silnych środowiskach ceni się wypracowaną obrzędowość i dotrzymuje jej zapisów. Czy to znaczy, że w środowiskach gdzie ta obrzędowość zniesiona jest do minimum i bardziej jest kwestią przyzwyczajenia niż potrzebą serca, nie ma ducha? Nie wiem. Nigdy nie miałem z takim środowiskiem dłużej do czynienia, bo albo szybko się rozwiązywały, albo ja nie miałem chęci z nimi bliżej współpracować. Jedno jest pewne. Byli harcerze z takich środowisk nie mają tak silnych wspomnień z lat spędzonych w drużynie i raczej nie spotykają się na wspólnych ogniskach, aby przypomnieć sobie jak to było… Pewnie też dlatego, że ognisko było rzadkością, a częściej spotykali się przy zniczu gdzieś w harcówce czy szkole…

A że to numer kształceniowy to zadam jeszcze jedno malutkie pytanko: Jak to się ma do kursów, kształcenia i całego systemu pracy z kadrą ? Bo ja myślę, że to jeden z elementów „przeżyciowych” Kolejny z bardzo ważnych „klocków” naszej harcerskiej budowli. I sądzę, że to klocek ze samego spodu. Z tego miejsca które nazywamy fundamentem.

 

Pogodny Jastrząb

A no i oczywiście totem  ...

Obrazy artykułów: totem_druynowych.jpg

 

 

 

 

Nr HR-a:  I/2015 Numer Specjalny - Kształcenie



Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.