- Drukuj
- 18 lut 2015
- Harcerski System Kształcenia
- 4437 czytań
- 0 komentarzy
Lider, lider+ a może... kurs zastępowych?
Ostatnimi czasy daje się zauważyć coraz większe zainteresowanie tematyką przewodzenia i pracy w grupie. Jest to zapewne związane ze zmianami zachodzącymi w społeczeństwach oraz pokoleniach. Wchodzące na rynek pracy pokolenie Y ma zdecydowanie inne cechy niż ludzie z pokolenia BB czy nawet X (dla nieznających tematu np.
https://bankowymokiem.pl/posts/generacja-y-a-inne-pokolenia/
http://mateuszgrzesiak.natemat.pl/122459,21-roznic-pokoleniowych-miedzy-baby-boomers-x-i-y,)
Dawniej różnice międzypokoleniowe zarysowywały się w ciągu stu albo i więcej lat, obecnie każde kolejne pokolenie różni się, dość znacznie, od poprzedniego. Jaki to ma związek z harcerstwem? Ano wielki, rzekłbym nawet, podstawowy. Wszak jeśli uznajmy potencjalnego harcerza za „rybę”, to i „robak”, którego mu proponujemy, musi być taki, jaki będzie pasował Jemu, a niekoniecznie nam.
Konstruując naszą ofertę, MUSIMY brać pod uwagę to, by była skierowana nie do pokoleń przeszłych, lecz do tych, które żyją dziś, a właściwie to jeszcze lepiej, pojawią się jutro. Adekwatnie do tego, powinno wyglądać nasze kształcenie. Instruktor nauczony będzie żył tym, czego Go nauczono czyli tym CO BYŁO. Szanse na bycie „krok przed” innymi, będzie miał instruktor uczący się. Zanim jednak otrzymamy takiego idealnego instruktora warto dać mu solidne podstawy dzięki którym bezproblemowo będzie inicjował i nadzorował pracę powierzonych zespołów. Innymi słowy warto, by oprócz wiedzy czysto wychowawczej oraz właściwego kręgosłupa moralnego posiadał również umiejętności liderskie. Rzecz w tym, że właściwie każdy instruktor powinien je posiadać niejako z automatu, bo winien je nabyć podczas swojej pracy w drużynie, a dokładniej w zastępie. Dość istotnym problemem jest to, że większość instruktorów ni wiedzy ni umiejętności liderskich nie posiada. Tej tezy nie będę tu dalej rozwijał, gdyż to materiał na osobny artykuł. Jednak stoję na stanowisku, że tak właśnie jest. A jak powinna wyglądać droga naszego instruktora by było inaczej?
Na skutek tragicznie układającej się historii naszego Narodu, jesteśmy dość mocno zacofani w stosunku do reszty skautingu, który miał czas rozwijać się w sposób nieprzerwany i dość zrównoważony. Jednak tam, gdzie zwykły menadżer widzi słabe strony i zagrożenia, przywódcy jawią się strony mocne i szanse. Dzięki temu, że rozwój naszego systemu kształcenia możemy opierać również na cudzych doświadczeniach, my harcerze, możemy uniknąć błędów i pułapek, jakie czekają na nas po drodze... Możliwość prześledzenia drogi skautów w różnych krajach, daje nam niepowtarzalną szansę wykonania skoku w rozwoju. Skoku, który chociaż w maleńkiej części, zniweluje skutki działalności komunistów względem harcerzy, ruchu harcerskiego, naszej metody, ideałów, instrumentów, a nade wszystko świadomości instruktorskiej.
Często powtarzam, przy różnych okazjach, że harcerstwo ma możliwość czynienia ludzi wielkimi. Należy jednak pamiętać, że to tylko możliwość, i jako taka niestety, nie zapewnia nam uzyskiwania sukcesów w wychowywaniu młodych ludzi w każdym przypadku. By jednak uwolnić potencjał człowieka trzeba skorzystać z METODY. Tej prawdziwej, stosowanej, a nie teoretycznej. Prawda jest taka, że praktycznie każdy człowiek ma możliwość zostać liderem, tylko najczęściej nikt mu w tym nie pomaga. Nikt oprócz skautingu. Tu od najmłodszych lat, uczymy w sposób praktyczny, JAK BYĆ LIDEREM, a niektórzy z nas, wchodzą nawet na wyższy poziom i mogą stać się przywódcami, ale o tym później.
Pierwszym kursem liderskim, tym mogącym okazać się najważniejszym w życiu człowieka, który wszedł na harcerską ścieżkę, jest kurs zastępowych :) To na tym kursie, dzieci i młodzież, powinni się dowiadywać, jak być dobrym zastępowym. Oczywiście jest to możliwe praktycznie tylko przy zastosowaniu metody harcerskiej, a więc poprzez przeżycie w praktyce tego, co będzie nam potrzebne do bycia zastępowym.
Nie ma standardów kursu zastępowych, i dobrze. Zastępowych powinien kształcić ich mentor, ich przywódca, a jeśli takiego kogoś nie mają, to ktoś kto jest w miarę blisko danego środowiska. Chyba że... Mówimy o kształceniu innych zastępowych. Tych pracujących w organizacji trochę wyżej. Hufcowych czy komendantów chorągwi. Tu wyzwania są trochę inne, a więc i osoba kształcąca czy też zespół powinien posiadać kompetencje w zakresie pracy z ludźmi dorosłymi. Każdy dorosły bowiem posiada już pewien bagaż kompetencji wynikający z nabytej wiedzy i własnych doświadczeń, a więc zakres kursu będzie trochę inny niż w przypadku zastępowych działających w drużynie. Nie przypadkiem użyłem tu słowa trochę.
Zastępowy spełnia określoną rolę w grupie. W każdej grupie jest jakiś lider. Zastępowy jest zawsze tym formalnym. Naszą rolą jest spowodowanie by ten formalny stał się również faktycznym, z wyboru grupy.
Po co? Bo to jedno z podstawowych założeń skautingu o którym zdają się często nie pamiętać ludzie „zakręceni” na punkcie organizacji. Stanowczo zbyt często widzimy w harcerstwie rolę zastępowego jako menadżera. To jedna z postkomunistycznych naleciałości. Zarządzanie to osiąganie celów postawionych przez organizację przy pomocy ludzi. W takiej organizacji ludzie są „środkiem” do osiągania celów takich jak np. pozyskanie grantów. Zarządzanie zawsze idzie w stronę osiągania celów organizacji, zwiększenia jej wydajności, ustalania porządków, regulaminów i uzyskaniu stabilności, również dzięki kontroli, jak i budżetowaniu.
Tymczasem, harcerstwo to coś zupełnie innego. W harcerstwie chodzi o zaangażowanie innych do osiągania celów. W harcerstwie chodzi o inspirowanie ludzi, którzy są traktowani podmiotowo, a nie przedmiotowo. Chodzi tu o osiąganie celów, które są wspólne dla danego zespołu. Są Ich. Oczywiście, aby to zadziałało musimy potrafić tworzyć środowisko, do którego ludzie ci będą chcieli należeć i w którym będą chcieli działać.
Bycie przywódcą to trudna sprawa, dlatego, że jego rola w zastępie jest zmienna. Trudno więc dać zastępowemu gotowy katalog wzorców postępowania. Życie niesie ze sobą taką różnorodność zdarzeń, że nie ma możliwości opracowania takiego materiału.
Oczywiście, możemy stwierdzić, że wszystko jest zapisane w naszym prawie. I jest to faktem, jednak oprócz tego jest jeszcze kilka warunków, dzięki którym, nasz zastępowy stanie się w przyszłości prawdziwym przywódcą, a nie jedynie tytularnym liderem.
Po pierwsze, przywódca posiada wizję. A więc pracując z naszymi potencjalnymi zastępowymi musimy zadbać o wizję właśnie. Musimy wiedzieć czego chcemy, no bo przecież zastępowi to nasz zastęp, nie? Jeśli jestem drużynowym, czyli zastępowym ZZ-u, to muszę też mieć jakąś wizję. Jeśli ją mam, to muszę pamiętać, że ma to być również wizją członków mojego zastępu, bo wtedy, będzie to Ich wizja, a dzięki temu, stanie się również wizją wszystkich członków drużyny...
Sposób wypracowania wizji to zupełnie inna sprawa, w znacznej części „zahaczająca” o proces ustalania celów i programowania pracy drużyny. I tu po raz kolejny wychodzi nam METODA i jej część, jaką jest właściwe używanie instrumentów metodycznych (stopni i sprawności), w celu pozyskiwania materiału do budowania wizji. Jeśli o tym nie zapomnimy, to wizja będzie naprawdę wypadkową potrzeb członków drużyny i planowanie drogi dojścia do celu staje się prostsze.
Wracając do przywództwa...
Sądzę, że w tym miejscu powinienem zwrócić Twoją uwagę czytelniku na kolejny fakt świadczący o niezwykłości metody harcerskiej. Podczas gdy ludzie uznawani dziś za najlepszych fachowców w dziedzinie przywództwa, szerzą swoją wiedzę, my od 100 lat używamy jej w praktyce. Przykładem mogą być tzw poziomy przywództwa. Np. J.C. Maxwell wyróżnia takich poziomów 5.
1. Stanowisko – przywódca tytularny
Pełni funkcję przywódcy, ale jeszcze nim nie jest. Każdy inny poziom przywództwa wymaga umiejętności, ten nie. Za takim przywódcą idzie się tylko w takim zakresie w jakim wynika to z jego stanowiska. Tacy przywódcy maja szczególne trudności w pracy z wolontariuszami, ludźmi o wysokich kwalifikacjach i młodzieżą.
2. Przyzwolenie – przywódca zaakceptowany
Akceptacja przywództwa rodzi się nie w głowach lecz w sercach. Rozkwita ona poprzez rozwój znaczących wzajemnych powiązań pomiędzy członkami i przywódcą zespołu, a nie poprzez wzrost liczby zarządzeń. W odróżnieniu od przywództwa płynącego z funkcji, na tym poziomie rządzi się za pomocą powiązań interpersonalnych. Liczy się tu rozwój jednostek. Czas, energia i uwaga są skoncentrowane na indywidualnych potrzebach i dążeniach. Na tym poziomie przywódca już wie, że można kochać ludzi nie przewodząc im, jednak nie można Im przewodzić jeśli się ich nie kocha.
3. Produkcja – przywódca z rezultatami
Na tym poziomie pojawiają się pozytywne efekty pracy. Podnosi się morale zespołu. Osiąga się założone cele. Praca nabiera tempa, dzięki któremu przeciwności są rozgniatane, a nie pokonywane. Różnica pomiędzy poziomem 2 i 3 jest taka, że na poziomie 2 jedynym celem jest budowanie i konsolidacja wspólnoty, a na poziomie 3 zespół łączy swoje wysiłki by osiągnąć wspólny cel.
4. Kształtowanie ludzi
Na tym poziomie ludzie dostrzegają komu zawdzięczają swój rozwój. Tu uzyskuje się najwyższą lojalność w zespole. Dlaczego? Bo ludzkie serca pozyskuje się pomagając innym w ich rozwoju. I teraz UWAGA: Kształtuje się przywódców wiodących. Systematycznie spotyka się i uczy tych, którzy wywierają wpływy w naszej organizacji. To co im daję jest przekazywane innym członkom.
5. Osobistość
Ten poziom osiąga rzadko kto. Tylko życie wypełnione ciągłym rozwojem niekwestionowanego przywództwa pozwala go osiągnąć i doświadczyć przynależnych do niego wielkich satysfakcji.
Teraz warto byłoby jeszcze raz zapoznać się z krótką charakterystyką poziomów przywództwa wg Maxwella, tak by pozostały w pamięci jeszcze przez chwilę. Muszę wrzucić jeszcze kilka „klocków” i już przyjdzie czas na puentę.
To kim możesz być, najczęściej jest określane przez to co widzisz. Ludzie najlepiej robią to, co widzą. Badania na uniwersytecie Stanford wykazały, że 89 % informacji przyswajamy wzrokowo, 10% słuchowo a 1% za pomocą pozostałych zmysłów. Między innymi dlatego ludzie pójdą za przywódca z wizją, zwłaszcza jeśli potrafi skutecznie ich do tego zachęcić. A tak się stanie, jeśli ta wizja będzie Ich i będą ją widzieli...
Kolejnym, ostatnim już wymienionym w tym artykule klockiem, są uczucia. Według najnowszych badań, dzięki uczuciom potrafimy zapamiętać więcej i mocniej to czego się uczymy.
Dobrnęliśmy do końca, a więc czas na puentę :D
Przywołaj teraz z pamięci poziomy przywództwa i zastanów się na jakim poziomie będzie działał zastępowy, przy założeniu, że plan pracy zastępu powstał w zastępie, przy właściwym wykorzystaniu instrumentów metodycznych (stopni i sprawności), a więc jest drogą do wspólnie obranego celu? Do tego załóżmy, że zastępowy odbył kurs zastępowych, prowadzony zgodnie z metodą harcerską, czyli przeżył większość z czynności jakie będzie wykonywał podczas pełnienia służby zastępowego. Zobaczył na własne oczy, różne style przywództwa i odczuł ich oddziaływanie na sobie. Przetrenował na własnej „skórze” fazy rozwoju zespołu, a wszystko to, zostało mu „wbite” w pamięć dzięki uczuciom jakie towarzyszą dobrym harcerskim kursom...
No i który z poziomów przywództwa, Twoim czytelniku zdaniem, osiąga taki zastępowy, młody człowiek będący dopiero na progu dorosłego życia?
Na zakończenie podzielę się z tymi najwytrwalszymi czytelnikami pewną dygresją.
W ciągu ponad 100 lat rozwoju motoryzacji, ludzka kreatywność pozwalała na konstruowanie wspaniałych maszyn. Są różnorodne. Jedne przewożą dużo ludzi w super komfortowych warunkach, inne w miarę tanio transportują ogromne ilości towarów. Są też super sportowe bolidy oraz fajne terenówki (rulez). Najwięcej jest zwykłych osobówek. Każdym z tych typów można się zafascynować, bywają piękne i szybkie... Ale należy również dostrzec co my mamy?
Moim zdaniem, super produkcję Pana Samochodzika, który na pierwszy rzut oka, może nie wygląda, ale jeździ jak wyścigówka, doskonale pływa a niektórzy twierdzą, że dzięki pewnym dodatkom potrafi zamienić się w UFO.
I może jednak należałoby poznać dogłębnie jego możliwości, miast przekonać się w praktyce, że ta „żaba”, stojąca na co dzień w naszym garażu, wyprzedza spokojnie różnie veirony, ferrari czy inne (wzięte na kredyt) wynalazki, czy też gdy mija bezproblemowo, w lesie hummera, który właśnie wpadł w błoto po osie na leśnej drodze, gdyż okazał się za szeroki i nie mieści się między drzewami. Ha i jeszcze należy dodać, że to nasze „cudo” produkuje paliwo zamiast je spalać ;)
https://www.youtube.com/watch?v=YsMiyBLmXjw
https://www.youtube.com/watch?v=QvYycYqeGT8&index=1&list=PLCiNFAk0qnAE32vPKmguJBE0MUif8lGIC
Dygresję tą należy widzieć jako analogię do metody harcerskiej, kształcenia zastępowych i różnych „nowoczesnych” i modnych kursów, bo chociaż po metodzie tego nie widać (stosują ją amatorzy), to ma 12 cylindrów marki ferrari i pływa :)
hm. Janusz Sikorski
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Nr HR-a: I/2015 Numer Specjalny - Kształcenie
Social Sharing: |