Nawigacja
hm. Ryszard Polaszewski : Kształcenie w ZHP - fundamenty systemu

KSZTAŁCENIE W ZHP – FUNDAMENTY SYSTEMU

 

W 2010 roku w czasie zlotu ZHP w Krakowie miałem przyjemność kierowania konferencją "Kształcenie kadry w ZHP. 100 lat doświadczeń, dzień dzisiejszy i perspektywy na przyszłość". Zastanawialiśmy się wtedy, jak zorganizować kształcenie w kolejnym dziesięcioleciu naszej organizacji, robiąc to w taki sposób, by nie stracić doświadczeń zebranych przez 100 lat funkcjonowania harcerstwa. Pamiętam, że szczególne zainteresowanie wzbudziła prezentacja pokazująca zmiany w sposobie kształcenia kadry na przestrzeni 100 lat. Dla wielu uczestników konferencji zaskakujące było tempo zmian systemu kształcenia kadry w okresie międzywojennym. W ciągu kilkunastu lat ze scentralizowanego systemu (kursy organizowane przez naczelnictwo) nastąpiło przejście do kształcenia przez chorągwie. Ten materiał bardzo wyraźnie pokazywał, jak mocno ewoluowało kształcenie w minionych latach.

Zastanówmy się – co dzisiaj jest podstawą naszego systemu kształcenia kadry?


System mieszany mistrzowsko-kursowy 

Dziś mamy do czynienia z systemem mieszanym. Z jednej strony podstawą kształcenia kadry jest system stopni instruktorskich – rozpisujących etapowo dojście do mistrzostwa w byciu harcerskim wychowawcą. Istotną rolę w tej drodze pełnią opiekunowie prób - harcerscy mistrzowie. Z drugiej strony elementem napędowym kształcenia jest system kolejnych kursów, które wspierają zdobywanie stopni i przygotowują do pełnienia konkretnych funkcji. Kadra tych kursów w ciągu kilku, kilkunastu dni stara sie dostarczyć nową wiedzę i umiejętności oraz kształtować postawy uczestników szkolenia. Ale przede wszystkim daje uczestnikom ładunek emocji i przeżyć, które na długo dają motywację do pracy instruktorskiej.

Moim zdaniem, taki mieszany system rozwoju kadry sprawdza sie dobrze, oczywiście wtedy, gdy jest realizowany zgodnie z założeniami. Imitacje "mistrzów" i pseudokursy robione "dla papierka" zawsze będą podkopywać ten system.


Opiekunowie prób

Kiedyś, w zacnym gronie instruktorskim dociekaliśmy sobie, kto jest kluczową postacią dla funkcjonowania ZHP (oczywiście poza drużynowymi). Wyszło nam, że kluczowy jest opiekun próby instruktorskiej, czyli mistrz kształtujący nowe pokolenia instruktorów. W tej relacji "mistrz-uczeń" tkwi siła naszej organizacji, a zarazem niestety słabość. W zbyt wielu hufcach opiekun traktowany jest nie jako mistrz, lecz jedynie "adwokat" wspierający osobę zdobywającą stopień przy otwieraniu i zamykaniu próby. Poza tym w życiu instruktora nie istnieje. Stąd częste narzekania na brak autorytetów. Niebezpieczne jest też inne zjawisko. Instruktorzy cenieni, dobrzy opiekunowie oblegani są przez młodych instruktorów. Nie chcąc odesłać ich z niczym opiekują sie zbyt dużą liczbą prób. To dramatycznie zmniejsza ich skuteczność. Dotyka to przede wszystkim małe środowiska, gdzie jest niewielu harcmistrzów.

 

Kursy

Dobry kurs to czas w życiu instruktora, który może bardzo odmienić nasze życie. W czasie swojej drogi instruktorskiej skończyłem kilka kursów. Mimo upływu lat pamiętam je doskonale: kadrę, współuczestników, wiedzę i zdobyte umiejętności oraz pozytywne emocje i energię do działania, które z nich wynosiłem. Napisałem dobry kurs, bo i złe się niestety zdarzają. Wyzwaniem dla organizacji jest to, by kursów dobrych było jak najwięcej i były dostępne dla każdego, kto chce być kadrą w organizacji, a tych złych było jak najmniej (najlepiej wcale).

Dzisiaj widzę kluczowe znaczenie dwóch rodzajów kursów:

  • Kursy przewodnikowskie – to pierwszy krok do bycia instruktorem, realizowane najczęściej w czasie pełnienia funkcji przybocznego. To miejsce wyłapania młodych talentów i nadania im pierwszego szlifu. Moim zdaniem koniecznie powinny być robione we własnym środowisku, gdzie kadra mając dokładną wiedzę o uwarunkowaniach środowiskowych może dokładnie przyjrzeć sie instruktorskiemu "narybkowi". Warto by te kursy odbywały sie w warunkach obozowych, pokazując w praktyce działanie drużyny. W moim hufcu dzięki corocznie organizowanym kursom "Szkoły za lasem" drużyny regularnie zasilane są nową kadrą.

  • Kursy podharcmistrzowskie – to ważny motywator do dalszej pracy instruktorskiej po okresie pierwszej fascynacji bycia instruktorem. Moim zdaniem kursy te maja kluczowe znaczenie dla podejmowania dalszej służby instruktorskiej przez młodych ludzi wchodzących w dorosłe życie. Pomagają w pełni zrozumieć miejsce instruktora w organizacji, naszą odpowiedzialność, możliwość dalszego rozwoju i potrzebę dojścia do mistrzostwa. Oczywiście chciałbym, żeby jak najwięcej tych kursów odbywało się jako "kursy woodbadge". I zapewne w najbliższym czasie się to spełni, gdyż poza wielkopolską Szkołą Wodzów kolejne zespoły chorągwiane podejmują się organizacji kursów woodbadge.

 

Dylematy do rozważenia

Widzę dwa ważne zagadnienia, o których powinniśmy obecnie rozmawiać w ZHP. Pierwszym z nich jest rola harcmistrza, a drugim sposób organizacji kształcenia.


Rola harcmistrza w organizacji.

 Ale zanim do niej dojdziemy, kilka słów o jednym z mankamentów naszego systemu stopni. Zbyt wielu instruktorów "utyka" na poziomie przewodnika i podharcmistrza nie dochodząc do stopnia harcmistrza. Tu nie chodzi o brak charyzmy, wiedzy czy umiejętności. Problemem jest "niepodchodzenie" w ogóle do zdobywania wyższych stopni. Chodzi o przeświadczenie o wyjątkowości harcmistrzów, a co za tym idzie przeświadczenie o ograniczonej liczbie osób, które mogą dostąpić tego zaszczytu . To jest rzecz nad która cały czas musimy pracować...

Ale wracając do roli harcmistrzów... W obecnym systemie stopni przewodnik to przyboczny, który zdobył przygotowanie teoretyczne oraz odbył praktykę w drużynie i gotowy jest na przejecie i samodzielne poprowadzenie drużyny. Podharcmistrz do doświadczony drużynowy, który jest w stanie prowadzić samodzielnie prace z kadrą, zarówno w drużynie (praca z przybocznymi) jak i na innych funkcjach (szczepowych, namiestników, itp.). A kim jest harcmistrz? Moim zdaniem mistrzem harcerskiego wychowania – drużynowym prowadzącym drużynę (lub wielka drużynę, czyli szczep) na poziomie mistrzowskim. Równocześnie instruktorem, który mając świadomość odpowiedzialności za całą organizację podejmuje funkcje związane z kierowaniem organizacją na różnych poziomach. Jednak praktyka wygląda często tak, że już na etapie zdobywania stopnia podharcmistrza drużynowi przekazują drużyny i już do nich nie wracają. Dlatego harcmistrza najłatwiej znaleźć w komendach i komisjach, a trudniej w drużynach i szczepach. Jest to po części naturalne i spowodowane "prozą życia" (chociażby problem z wyjazdem na obóz osoby pracującej). Tylko, że na skalę organizacji przyjęliśmy za rzecz normalną, że przewodnicy i kadra bez stopnia kieruje drużynami, a podharcmistrzowie i harcmistrzowie zarządzają organizacją. Tylko czy to na pewno tak jest dobrze i czy trud włożony w wykształcenie "mistrza harców" nie jest czasami bezcelowy.


Organizacja kształcenia.

Dokładniej chciałbym napisać o odznakach kadry kształcącej (OKK). Dzisiaj mamy trzy odznaki które dają uprawnienia do kierowania szkoleniami na różnych poziomach organizacji. Z założenia poszczególne zajęcia mogą prowadzić dowolni instruktorzy, a właściwie to dowolne osoby (również spoza organizacji) – pod warunkiem akceptacji przez komendanta kursu. Cały czas trwa jednak dyskusja podążająca w dwóch przeciwnych kierunkach. Z jednej strony mówi sie by zlikwidować OKK i by każdy np. harcmistrz miał z racji posiadanego stopnia uprawnienia do zrobienia kursu instruktorskiego na dowolnym poziomie. Z drugiej strony proponuje się by jedynie osoby z specjalnymi uprawnieniami (OKK lub inne certyfikaty) mogły prowadzić zajęcia na kursach. Moim zdaniem obydwie te drogi są nieracjonalne. Z jednej strony dopuszczenie do kierowania kształceniem osób specjalnie do tego nieprzygotowanych może skutkować większą liczba słabych kursów (niestety zetknąłem sie z nimi w czasach gdy każdy harcmistrz mógł je organizować, na szczęście nie jako ich uczestnik). Z drugiej strony ograniczenie liczby osób, które mogą prowadzić zajęcia może doprowadzić do gwałtownego zmniejszenia się liczby kursów, a to zaowocuje spadkiem liczby kadry. Moim zdaniem warto byłoby rozważyć możliwość zlikwidowania OKK podzielonego na trzy stopnie. Uważam, że jeden certyfikat poświadczający umiejętność zorganizowania szkolenia kadry w ZHP byłby wystarczającym instrumentem do dobrego organizowania kształcenia w naszej organizacji.

 

Warto rozmawiać o tych dylematach. Warto zmieniać i udoskonalać system. Byle nie przesadzić z nadmiarem zmian, bo każda z nich, wymaga czasu, by wejść w życie i dać zakładany rezultat.

Czy nasz system pracy z kadrą jest lepszy, czy gorszy od tego, który był wcześniej – 30, 50 czy 100 lat temu? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Na pewno staramy się, by nasze kształcenie kadry było maksymalnie efektywne przy obecnych, naszych możliwościach. Jedno jest pewne – każdy system kształcenia jest realizowany przez konkretnych ludzi. Niezależnie od tego jak mądrze go wymyślimy – może być robiony dobrze lub źle. Od nas, wszystkich instruktorów, zależy czy będziemy "mistrzami" czy jedynie "adwokatami" dla młodej kadry.

 

hm. Ryszard Polaszewski HR

 

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Nr HR-a:  I/2015 Numer Specjalny - Kształcenie



Social Sharing: Facebook Google Tweet This

2
Wilk Samotnik dnia marca 10 2015 15:14:32

Wprowadzenie jednego certyfikatu kształcenia w miejsce OKK, to znakomity pomysł. Sprawdzony w BSA - tam kolejne "koraliki Dinizulu" obrzędowo oznaczają skautmistrza kształcącego w systemie Woodbadge. Już dwukrotnie "rozmienianie na drobne" harcmistrzostwa w ZHP zaowocowało słabością tego stopnia. To nie nieprzygotowany harcmistrz był przyczyną wspomnianego w artykule złego kursu, ale niepowiązanie z programem stopnia konkretnych, może nawet wybieranych, lub uzupełnianych umiejętności, w trakcie zdobywania stopnia. To mogłoby zastąpić OKK. Dziś konstruowanie systemu OKK, OKP i innych "zamiastek" stawia pod znakiem zapytania istnienie stopni instruktorskich. Idąc nadal tą drogą potworzymy kolejne "odznaki" ( O. kwatermistrza, O. Kom. obozu i w końcu ktoś wpadnie na radosny pomysł - Złotej Odznaki.... Harcerskiej Instancji !). Stopnie powinny podnosić wiedzę DRUŻYNOWYCH do poziomu ( harc) MISTRZÓW. Mistrzostwo drużynowego w kształceniu powinno się zawierać w ukończonej PRÓBIE STOPNIA HM! Praca w komendach powinna być logistycznym "produktem ubocznym" kształcenia, a nie zdobycie stopnia phm, czy hm - bo ponoć są "powiązane" ze "szczeblem". Szczebel jest jeden - DRUZYNA, cała reszta ma mu...SŁUŻYĆ. I tyle.

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.