- Drukuj
- 22 sty 2016
- Wędrownicze rozmyślania
- 3577 czytań
- 0 komentarzy
Już na jednej z pierwszych zbiórek młody "biszkopt" dowiaduje się, że najważniejszą odznaką ZHP jest Krzyż Harcerski, że odznaka ta ma bardzo bogatą symbolikę i ponad wiekową historię, a jej kształt jest zainspirowany Krzyżem Virtuti Militari - najważniejszym odznaczeniem wojskowym.
Jak zazwyczaj wygląda dalej praca z naszą najważniejszą odznaką organizacyjną?
Zgodnie z zalecanym przez władze Związku systemem metodycznym nasz "młodziak" rozpoczyna próbę harcerza. W różnych środowiskach może mieć ona różną formę, ale zgodnie z wytycznymi GKi - młody musi: poprosić mamusię, żeby wyraziła zgodę na "chodzenie na harcerstwo" i kupiła mu mundur, przyjść na ok. 10 zbiórek, dowiedzieć się o co w tym całym Prawie Harcerskim chodzi, wiedzieć jak nazywa się drużynowy i zastępowy (chwała Bogu jeżeli są zastępy), a jak zapłaci składki za kwartał z góry - to może być niemal pewien, że już lada dzień zdobędzie "szczyt ideałów - świetlany Harcerski Krzyż".
Porównajmy to teraz do następującej sytuacji. "Wiewiórki" jadą na rajd. Zanim zastęp pojechał na rajd (jedziemy sami do innego miasta - bez mamusi!) musiał wykonać zadanie przedrajdowe - każdy miał coś do roboty - przygotowania trwały prawie miesiąc. Przy okazji każdy harcerz zdobył jakąś sprawność. Pojechali - 300 km pociągiem - 10 letni Heniuś po raz pierwszy w życiu, bo do tej pory podróżował z rodzicami jedynie samochodem. 2 dni chodzili po nieznanym mieście, wykonywali zadania. Poza tym w nocy był alarm i kolejna gra. To było prawdziwe wyzwanie - nie tylko dla Heniusia, ale dla wszystkich "Wiewiórek", ba! - nawet dla 18 letniego Marka - wędrownika, który towarzyszył "Wiewiórkom" jako opiekun. W niedzielę rano był apel, podczas którego komendant rajdu osobiście każdemu uczestnikowi uścisnął rękę i wręczył pamiątkową plakietkę...
Zastanówmy się. Który "znaczek" zapamięta bardziej nasz Heniuś? Plakietkę z rajdu? Czy wręczony w parku za szkołą, po dwóch miesiącach "chodzenia na harcerstwo" Krzyż?
Niedawno natknąłem się w internecie na poniższą grafikę:
Ładne prawda? Zapewne rozlegnie się w tym miejscu kilka głosów, że wstrętny "zethaerowiec" - nie ma pojęcia o harcerskim braterstwie. Czy jednak w tym przypadku oburzenie (zapewne młodego - sądząc po formie wyrazu) druha z bratniego Związku nie jest słuszne? Czyż nie wskazał prawdy?
Miałem szczęście rozmawiać z przedwojenną harcerką, która z dumą opowiadała mi o tym, że była "ochotniczką z Krzyżem" i do dzisiejszego dnia przechowuje swój Krzyż wśród rodzinnych precjozów. Poznałem też druha (niestety już nieżyjącego), który przeżył likwidację ZHP w okresie stalinizmu. Ze łzami w oczach opowiadał o represjach ze strony Urzędu Bezpieczeństwa, które przechodził jako szesnastolatek. Nie pozwolił odebrać sobie przez funkcjonariuszy Krzyża - zakopał go bezpiecznie w piwnicy - jako najcenniejszy skarb.
Sam osobiście nie należę do najmłodszego pokolenia drużynowych i miałem szczęście zdobywać swój Krzyż jeszcze "po staremu" - najpierw musiałem zaliczyć próbę na stopień i ukończyć bieg. Czy mnie to zniechęciło? Wręcz przeciwnie - kręciło mnie to, gdyż było to wyzwanie.
Drodzy drużynowi! Nie bójmy się stawiać wyzwań, niech "Misja ZHP" nie będzie dla nas pustym zapisem. Szanujmy nasz Krzyż Harcerski i pomimo obowiązujących "trendów metodycznych" pracujmy z tą najważniejszą dla naszego Ruchu (nie tylko Związku) odznaką w sposób godny. Pamiętajmy o tym śpiewając przy ognisku o tych, którzy "jak ptaki szybowali" spadając z Wieży Spadochronowej i wspominając w gawędach druhów, których "za Krzyż noszony na mundurze kopano i bito w twarz". Bo "młodziaki" bardzo szybko mogą wyczuć obłudę...
A na zakończenie próby harcerza proponuję wręczać barwy, numerki drużyny, plakietki środowiska lub inne obrzędowe wpinki. Z obrzędem Przyrzeczenia i Krzyżem Harcerskim poczekajmy do zdobycia pierwszego stopnia harcerskiego.
Czuwajcie!
Wędrujący Płomień
Nr HR-a: I/2016
Social Sharing: |