- Drukuj
- 28 kwi 2016
- O Metodzie
- 2795 czytań
- 0 komentarzy
Od wędrownika do instruktora,
czyli ścieżka Misją przepełniona
Nasze wędrownicze życie polega na ciągłym odnajdywaniu pola do służby. Dla wielu z nas może się nim okazać praca harcerskiego Instruktora-Wychowawcy. Jednak by sprawdzić się na tym placu boju, trzeba się wpierw odpowiednio przygotować. Temu służy właśnie próba instruktorska.
Kiedy otworzyć próbę?
Zacznijmy od tego, kiedy w ogóle otworzyć próbę instruktorską. W zasadzie (jak przekazuje nam Rada ZHP w swoich dokumentach) jest to okres po szesnastych urodzinach. Najlepiej gdy ma się już za sobą próbę wędrowniczą i osiągnięty stopień Harcerza Orlego (poniekąd i tak wymagany do zamknięcia próby przewodnikowskiej), chociaż można je równie dobrze zdobyć w trakcie próby przewodnikowskiej ( z tym, że wymaga to gospodarki czasowej na bardzo wysokim poziomie). To cenzus nieprzekraczalny. I oczywiście można z tym zwlekać rok, dwa lata, a nawet dłużej. Tylko po co?
Dlaczego tak (wcześnie)?
Otóż znam wiele osób, które czekały lub chcą czekać z otworzeniem próby przekładając to na później. Często mają wrażenie, że nie są jeszcze gotowi. Pamiętajmy, że próbę można rozpisać nawet na dwa lata (chociaż z tego co wiem zdarza się dość często, że komisje stopni instruktorskich zamykają próbę przewodnika przed osiemnastym rokiem życia). Moim zdaniem dwadzieścia cztery miesiące to czas, gdy przy pomyślanych wiatrach rzeczywiście można wypłynąć na szerokie wody. W trakcie tego „rejsu” wzrasta doświadczenie i zdobywa się niezbędną wiedzę. I w końcu najważniejszy argument. Jak sama nazwa wskazuje jest to PRÓBA. Można ją ukończyć i nie zostać instruktorem. I co? NIC - świat się nie zawala, można chociażby spróbować jeszcze raz później. Trudno byłoby się nie zgodzić z tym, że dla każdego kto się starał osiągnąć cel, a mu nie wyszło, jest to bolesne doświadczenie (wszyscy to znamy), lecz taki wysiłek nigdy nie jest zmarnowany. Ilość wyniesionych umiejętności, doświadczeń, przemyśleń - już to sprawia, że dziś gorąco polecam otworzyć próbę.
Kto może zostać instruktorem?
Tu dochodzimy do pytania zasadniczego. O ile być harcerzem może każdy, każdy może otworzyć sobie próbę przewodnikowską o tyle nie każdy musi i nie każdy powinien instruktorem zostać. Najważniejsze jest to, że delikwent taki powinien mieć w swoim harcerskim sercu i umyśle zakorzenioną Misję ZHP.
Instruktor a misja ZHP
Pozwolę ją sobie zacytować:
„Misją ZHP jest wychowywanie młodego człowieka, czyli wspieranie we wszechstronnym rozwoju i kształtowaniu charakteru poprzez stawianie wyzwań”
Nie jest możliwe, żeby ktokolwiek był dobrym instruktorem, jeżeli swojej pracy z młodzieżą nie buduje na tym fundamencie. Jako wychowawca ZHP powinien każdej napotkanej sytuacji przypatrywać się poprzez pryzmat celowości działań by spełniać założenia wynikające z Misji. Inaczej bardzo łatwo się pogubić. Instruktor popełnia błąd, ilekroć jego działania nie służą wykonywaniu Misji ZHP lub poza nią wykraczają.
Źródło Misji leży w przykładzie Instruktorów
Lecz jak to się dzieje, że te słowa zakorzeniają się w nas? Przede wszystkim musimy być jak żyzna gleba. Swoistego rodzaju ziarno, które wpada w nas i zaczyna kiełkować, pochodzi z przykładu naszych instruktorów. Potem niezbędne są: odpowiednie pole służby ustosunkowane do wieku, właściwy rozwój harcerski i wiele innych czynników.
Dlaczego wspominam o dopasowanym polu służby? Może być tak, że ziarno zostaje zasiane, gdy jesteśmy bardzo młodzi na harcerskim szlaku. To taka pewna i trudna do uchwycenia myśl, która pojawia się w głowie młodego człowieka. W moim przypadku stało się to na chwilę przed moim przekazaniem z gromady do drużyny harcerskiej. Nie pamiętam zupełnie kontekstu całej sytuacji jednak, w pamięć zapadły mi słowa: „Kiedyś będziesz fajnym druhem”. Dosyć prozaicznie brzmiąca wypowiedź natchnęła mnie do tego, by osiągnąć możliwość dorównania moim harcerskim autorytetom. Poczułem, że powinienem naśladować kadrę w tym, jak oni podchodzą do mnie i innych harcerzy. I tu właśnie leży istota wzrastania w poczuciu Misji - kwestia przykładu.
Chociaż do niedawna sam nie ubrałbym tego w słowa Misji ZHP, to podświadomie uczyłem się jej w praktyce już jako młody harcerz. Bo tego właśnie doświadczałem w czasie, gdy praktycznie jako przyboczny towarzyszyłem w procesie wychowania. Przez te wszystkie lata byłem wychowywany czyli wspierany w rozwoju i kształtowaniu charakteru. Zresztą dzieje się to po dziś dzień. Swoje pierwsze pole służby otrzymałem już rok po opuszczeniu gromady, gdzie zostałem młodszym przybocznym. Byłem wówczas w szóstej klasie szkoły podstawowej. Było to cenne doświadczenie, bo mogłem się niejako „od kuchni” przyglądać się jak wygląda praca instruktora. Poświęcenie, nowe wyzwania, niespodziewane przeszkody i najważniejszy, moim zdaniem, element, czyli satysfakcja, jaką przynosi wysiłek wychowawcy. Niestety, dzisiaj mamy do czynienia z dużą ilością ludzi (swoistego rodzaju animatorów), którym wydaje się, że są instruktorami.
W swojej pracy stawiają na pierwszym miejscu dobrą zabawę, starają się, żeby przede wszystkim było miło, łatwo i przyjemnie. Nie ma nic złego w tym, że ktoś czerpię radość z bycia drużynowym czy przybocznym, lecz gdy zapomina o Misji jako nadrzędnym zadaniu Instruktora zaczynają się przeróżne wykrzywienia. Wówczas zamiast z harcerstwem mamy do czynienia z „kołami wzajemnej adoracji”, „grupami paramilitarnymi”, „kołami turystycznymi” i wieloma innymi rzeczywistościami żerującymi na Związku Harcerskim. Reasumując, uważam że Instruktor musi żyć Misją ZHP. Można się jej nauczyć, a próba przewodnikowska jest ku temu świetną okazją.
Próba czasem wątpliwości i niepewności
Jeśli otworzyłeś próbę, czujesz Misję ZHP, to większość jest w sumie za tobą. Często na przeszkodzie stają nam nasze własne zadania. Pomimo tego, że sami je układamy, to zdarza się, że najchętniej niektórych z nich byśmy się pozbyli. Powody są różne - między innymi mogliśmy przeliczyć własne siły lub napotkać przeszkody natury losowej. Są dwa rozwiązania. Możemy udać się zmienić zadanie na posiedzeniu komisji lub (jeśli to możliwie) zacisnąć zęby i zrobić coś, co wydaje się nam takie trudne. Osobiście jestem zwolennikiem drugiego rozwiązania, o ile rzeczywiście jest w zasięgu możliwości. Później w życiu zarówno tym harcerskim, jak i poza związkiem zawsze znajdzie się coś, co najchętniej byśmy ominęli. Lecz tym właśnie my różnimy się od większości społeczeństwa.
Harcerz stając na rozstaju dróg, mogąc wybrać drogę przez szczyt lub dookoła, wybiera tę prowadzącą w górę. Jak wiadomo wdrapywanie jest trudniejsze, lecz to ze szczytu rozpościera się piękniejszy widok. Doznajemy tego uczucia pełni życia, kiedy odkrywamy granice naszych możliwości. To zapewne bardzo bliskie nam wszystkim wędrownikom. Znana piosenka harcerska „Wiklina” mówi: „A to wszystko po to, żebyś wierzył, że nie łatwo być harcerzem”. A sam Robert Baden-Powell mawiał : „Nie spodziewajcie się, że wasze życie będzie usłane różami, nie byłoby zresztą zabawne, gdyby tak było” . I tak to już jest, że w czasie próby wiele razy pojawia się myśl, żeby zostawić to wszystko, po co się męczyć, po co się starać? Chwile zwątpienia zrywające sen z powiek nawiedzały mnie pewnie średnio co najmniej raz na miesiąc. Towarzyszyły im różne motywy. Cześć z nich dotyczyła problemów z zadaniami. Kładłem się spać w piątek wieczór i zdawałem sobie sprawę z tego, że minął kolejny tydzień, a ja nic nie zrobiłem, by przybliżyć się do wykonania chociażby jednego zadania. Miałem wówczas wrażenie jakbym miał przed sobą mur nie do przeskoczenia. Wtedy przychodzi mi na myśl rada, którą usłyszałem od pewnej mądrej osoby. „Jeśli cel wydaje się nie do osiągnięcia, zacznij robić to co jest możliwe, małymi kroczkami, po kolei. Zanim się zorientujesz, pierwotny cel zostanie osiągnięty”.
Opiekun
Muszę wspomnieć jeszcze o ważnej roli opiekuna próby. Opiekun musi znać twoje wątpliwości, problemy i wszystkie żale. Bo tylko wtedy może naprawdę pomóc. Ja z moją opiekunką poznałem się nie wcześniej niż miesiąc przed otwarciem próby. Mminęło więc trochę czasu, zanim zaczęliśmy się rozumieć. Lecz z każdym tygodniem widziałem, że im więcej Ona wie o mnie, tym lepiej mi pomaga i bardziej wspiera. Dobrze, jeśli znasz swojego opiekuna przedtem, lecz dla tych, którzy nie mają tego luksusu, mam tę radę, żeby jak najlepiej i jak najszybciej się poznać.
„Złote myśli”
Odbywaj wiele rozmów z innymi ludźmi, instruktorami (ci, których cenisz i dobrze znasz odgrywają wielką rolę), innymi probantami, rodzicami i kolegami , koleżankami. Każda refleksja przybliża nas do ideału, który chcemy osiągnąć. Kiedy zbliżał się nieubłaganie termin zakończenia mojej próby, dręczyło mnie pytanie: Czy jesteś gotowy? Przez półtorej roku wiele rzeczy się zmieniło. A wraz z upływem czasu coraz częściej i lepiej widziałem swoje błędy i niedoskonałości. I tak dzień w dzień, wciąż jak natarczywa mucha powracała wątpliwość i krążyła wokół głowy: „Gdyby przyszło mi dziś wypowiedzieć słowa zobowiązania instruktorskiego, czy jestem gotowy, by to zrobić z pełną odpowiedzialnością?” Odpowiedź znalazłem właściwie teraz, kiedy piszę artykuł. Brzmi ona: NIE! Bo w pewnym sensie nigdy nie jesteśmy do końca gotowi na to, co robimy.
Zawsze popełniamy błędy. Droga ku ideałom jest nieskończenie długa, więc zawsze można iść dalej i wyżej. Nie jest ważne, czy dojdziesz do końca. Liczy się to, czy idziesz na przód. W tym właśnie wyraża się założenie ideowe założycieli ruchu skautowego. Tak samo sprawy mają się chociażby z prawem harcerskim. Mimo wszelkich starań zdarza się nam potykać, lecz harcerstwo polega na tym, że nie przestaje ci się chcieć. Wciąż na nowo podejmuje się starania o wyższy poziom bycia.
Zachęcam więc Was wszystkich, Wędrowniczki i Wędrownicy, jeśli czujecie w swoim sercu Misję lub jej głód, podejmijcie wyzwanie służby jako instruktorzy. Prawdziwy wędrownik wie, że nawet najtrudniejszą i najbardziej wymagająca wędrówkę zaczyna się od rzeczy małej i pozornie prostej – od postawienia pierwszego kroku...
ćw. Franciszek P. Bryska CH Wielkopolska
Nr HR-a: I/2016
Social Sharing: |