- Drukuj
- 10 maj 2016
- O Metodzie
- 2985 czytań
- 0 komentarzy
Gra o stopnie
Kubek gorącej herbaty. Leży przede mną otwarta Strategia ZHP, obok aktualny System Stopni Instruktorskich. Wieczorne dumanie nad istotą rozwoju instruktora. Dziesiątki pytań, które zadaje sobie wielu odpowiedzialnych instruktorów. Dla kogo są stopnie instruktorskie? Co jest podstawą działalności harcerskiej, a co tylko jej wspieraniem? Jaki powinien być drużynowy? Kto jest dla kogo? ZHP dla drużyny, czy drużyna dla ZHP? Mnie te pytania, z racji funkcji które pełnię, nurtują od dawna.
Często pytam, bo ciągle nie mogę zrozumieć faktu, że drużynami generalnie kierują instruktorzy najmniej do tego przygotowani - przewodnicy. Ba, super jak w ogóle są nstruktorami!
Jakże często jest tak, że tą najważniejszą funkcję obejmują osoby bez żadnego przygotowania, bez stopnia, bez kursu. Drużynowy 16-17 latek to norma, nad którą przechodzi się do porządku dziennego. Taka osoba prowadzi około 2 lat drużynę, zdobywa stopień instruktorski i … przekazuje ją tzw. Następcy. Najczęściej z łapanki, zwykle bez stopnia i koło kręci się od nowa. A co z naszym „doświadczonym” drużynowym? Staje się hufcowym ekspertem od metodyki, specjalistą od modnego dziś public relations lub odchodzi wypalony z organizacji, która zażądała od niego zbyt wiele.
Zaraz, zaraz… wypalony 19-latek? Dzisiejsze nastawienie na sukces „teraz i dzisiaj” nie pozwala cieszyć się wynikami wychowawczymi za lat 5 czy 10. Zresztą jakie sukcesy wychowawcze czy organizacyjne mogą odnieść nie przygotowani w pełni do pełnienia tej funkcji młodzi ludzie. Przecież nawet kurs przewodnikowski czy kurs metodyczny pozwala tylko na wskazanie drogi, a nie w pełni przygotuje do pełnienia funkcji.
Wielokrotnie na warsztatach dla KSI czy dla opiekunów prób pytałem dla kogo jest dany stopnień. Odpowiedź w 80% była ta sama. Przewodnik to drużynowy, podharcmistrz to instruktor działający na poziomie hufca, harcmistrz z kolei na poziomie chorągwi czy Związku. Okazało się, że kształcimy instruktorów dla harcerskiej struktury.
Pytam więc skąd się wziął taki, do tego głęboko zakorzeniony pogląd? Ano z SSI. Szok, prawda? W drugim i trzecim stopniu instruktorskim, nie ma ani słowa wprost o działaniu w drużynie. Są za to projekty na różnych poziomach, są kursy i konferencje.
De facto obecny SSI odciąga od prowadzenia drużyny! Kierunkuje młodych ludzi na łatwiejszą i „ważniejszą” (ze względu na kolor sznura) funkcję. Stąd pełno młodych ludzi w różnych (zwykle mniej niż bardziej ważnych) zespołach hufca, chorągwi czy nawet GK ZHP, które nawet średnio wspierają działania drużyny, a są tylko dobrym miejscem na przechowanie lub na zaliczenie służby.
Tylko jaki jest cel działania naszej organizacji? Czyż nie wychowywanie młodego człowieka? A gdzie ono następuje? W zespole hufca do spraw PR czy w drużynie? Chcemy mieć dobry wizerunek czy chcemy wychować mądrego, dojrzałego obywatela?
Można oczywiście stwierdzić że przecież tam, w tych róznych zespołach również wychowujemy obywateli. Oczywiście. Jednak ... Do tego służy inny instrument metodyczny. Nie stopnie instruktorskie, których rolą, jak sama nazwa wskazuje, jest budowa INSTRUKTORA, a nie pracownika działu PR czy innego BWM (Bardzo Ważnego Miejsca).
Rada Naczelna ZHP, na swojej ostatniej zbiórce, wnikliwie przyjrzała się obowiązującym zapisom dotyczącym stopni. Zespół RN ZHP do spraw pracy z kadrą, porównał je ze Strategią ZHP, z uchwałą o kierunkach pracy z kadrą, a także z własnymi doświadczeniami na funkcji drużynowego i stworzył projekt nowych wymagań do stopni instruktorskich. Zmiany są na tyle rewolucyjne, że jeszcze zanim zostały poddane pod ogólnopolskie konsultacje, już były próby torpedowania tych zmian. A cóż tam znajdziemy takiego rewolucyjnego?
Wydłużona praktyka w drużynie, świadome stosowanie harcerskiego systemu wychowawczego czy systemu pracy z kadrą? Powiecie, jakaż to rewolucja. Diabeł tkwi w szczegółach. Z badań przeprowadzonych przez władze naczelne wynika, że z metodą harcerską nie jest dobrze. Niby jest znana, niby działa, niby jest stosowana. Nasz ideał wychowawczy, często rozmywa się gdzieś między szarym a granatowym sznurem. Prawo i Przyrzecznie jest rozumiane przez instruktorów na poziomie tylko podstawowym czyli młodzika.
Rada Naczelna ZHP dostrzegając te problemy postanowiła, trochę wbrew obecnym trendom ułatwiania wszystkiego, wzmocnić działanie stopni instruktorskich, jednocześnie „odpinając” je od harcerskiej struktury. To świetny kierunek, ponieważ nasza organizacja potrzebuje, przede wszystkim, porządnie ukształtowanych drużynowych, odpowiedzialnych drużynowych, mądrych i kreatywnych drużynowych.
Stopień instruktorski nie powinien oznaczać poziomu działań w harcerskiej strukturze, tylko miejsca na zupełnie nowej drodze rozwoju instruktorskiego, gdzie przewodnik to drużynowy-terminator w instruktorskim fachu, podharcmistrz z kolei to drużynowy-czeladnik, dążący do mistrzostwa, odnoszący kolejne sukcesy w pracy z drużyną, ale także na polu wychowawcy i organizatora, harcmistrz to… też drużynowy - ale już mistrz, mistrz harców, mistrz metodyk, mistrz organizacyjny - lider a nawet wódz.
Zakończę, wydawałoby się truizmem - drużynowy to najważniejsza funkcja w ZHP. Fakt, najważniejsza, ale i najcięższa, ale i dająca w efekcie najwięcej satysfakcji. Tylko prawdziwy drużynowy może powiedzieć coś na ten temat. Ten, który prowadził drużynę kilka lat, ten który poprowadził kilka obozów czy dziesiątki biwaków, ten, którego wychowankowie opuścili drużynę stając się kadrą dla innych środowisk lub służąc Polsce jako dobrzy obywatele poza organizacją. Tylko do tego potrzebny jest czas. Do tego potrzebny jest świadomy i kompetentny instruktor. Do tego potrzebny jest mistrz harców z granatowym sznurem. Ja nim byłem, więc dlaczego uciekasz mój młody przyjacielu? Bo czy przypadkiem Drużynowy - Harcmistrz, nie jest najlepszą z harcerskich dróg?
Herbata wystygła. Za oknem śpi miasto. Czas ułożyć się do snu. Tekst napisany, ale w głowie kołacze jak ćma jeszcze jedna myśl, jeszcze jedno marzenie. Chciałbym by każdy drużynowy był pełnoletni, by posiadał stopień rozwoju co najmniej na poziomie HO, by był przygotowany do funkcji. Czy to możliwe? Myślę, że tak. Jednak droga do takiego stanu wymaga wyrzeczeń, poświęcenia wygodnictwa. Wymaga też od nas konsekwencji, zrozumienia misji ZHP, odnalezienia w sobie młodego chłopaka (lub dziewczyny) który kilka, czy kilkanaście lat wcześniej przypinał Harcerski Krzyż. Mam jednak świadomość że to tylko marzenie…
PS. Zapyta ktoś, a co z rzeszą „harc-urzędników” nie posiadających kolorowych podkładek? Wcale nie zamykamy im drogi. Zapraszamy do wspierania drużyn, szczepów, są przecież bardzo potrzebni. A jeśli nie wystarcza sama świadomość, jeśli potrzebny jest odpowiedni instrument? No cóż, może IŚR oprzyrządowane dobrą matrycą kompetencji, obsługiwane przez profesjonalne w działaniu AC/DC będą właściwą odpowiedzią na Ich potrzeby? A jeśli tu chodzi o mundur i krzyż i podkładkę pod nim? ...
Jeden z najlepszych Przewodniczących ZHP nosił mundur i krzyż i podkładkę chociaż nie był harcerzem... Tyle, że podkładka miała zdziebko inny kolor oznaczający osobę wspierającą harcerzy w działaniu. Da się?
Może jednak niech Harcmistrz znowu będzie mistrzem harców, mistrzem harców w polu, a nie mistrzem harców z segregatorami.
Czuj Duch!
Hm. Dariusz „Mors” Zajączkowski HR
Członek RN ZHP,
członek KSI przy GK ZHP,
przewodniczący ChKSI
Nr HR-a: I/2016
Social Sharing: |