- Drukuj
- 08 mar 2017
- Publicystyka, niekoniecznie harcerska
- 3375 czytań
- 0 komentarzy
Anioły w szarych mundurach
Pielęgnowanie pamięci o bohaterach narodowych staje się coraz częstym zjawiskiem. Pasjonujące opowieści o losach niezłomnych, którzy służyli Ojczyźnie chwytają za serca Polaków, zwłaszcza młodych. Dzisiaj bycie świadomym „polskich spraw” jest na topie. W szkołach natomiast dochodzi do niecodziennych zdarzeń. Nauczyciele historii bywają zaskakiwani przez swych uczniów. Młodzi z ogromną dumą dzielą się wiedzą o Powstaniu Warszawskim lub tłumaczą swym belfrom kim byli „Żołnierze Wyklęci”. Wielu z nich ma swojego ulubionego herosa, o którym wie bardzo dużo. Panteon polskich bohaterów jest szeroki. Jest w kim wybierać - chce się kolokwialnie rzec. Doświadczona na przestrzeni wieków trudnym losem Ojczyzna, wydała wielu wspaniałych synów. Wydała też wspaniałe córki. Pozostają one wciąż w cieniu dzielnych mężczyzn. Nie dzisiaj. Dzień Kobiet jest tym dniem, w którym z wyjątkową dumą wspominamy bohaterki narodowe.
Niewątpliwie polską ikoną kobiecej walki zbrojnej jest Emilia Plater. Inspirująca się w opowieściach o Joannie d’Arc polska hrabianka stanęła na czele kilkusetosobowego oddziału w czasie powstania listopadowego. Z racji bycia kobietą początkowo nie była zapraszana na narady i odprawy bojowe. Jednak swą odwagą i walecznością szybko przekonała do siebie nie tylko swych podkomendnych, ale i zwierzchników. Wkrótce nadano jest honorowy stopień kapitana. Zmarła młodo. Prawdopodobnie z wycieńczenia. Emilia Plater nie była jedyną kobietą walczącą w powstaniu listopadowym. Było ich dużo więcej i dosłużyły się kilku Orderów Virtuti Militari. Sztafetę niezłomnych kobiet w czasie wojny polsko-ukraińskiej kontynuowała Janina Łada-Walicka. Ułanka, uczestniczka walk o Lwów, obok komendantki Aleksandry Zagórskiej jest najbardziej znaną żołnierką Ochotniczej Legii Kobiet.
Kobiety mają również swój istotny wkład w walkę zbroją z okupantami w czasie II wojny światowej, choć z okresu konspiracji najczęściej kojarzone są jako sanitariuszki i łączniczki. Odznaczona za obronę Lwowa w 1920 roku Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari Maria Witek, była szefową Wojskowej Służby Kobiet przez wszystkie lata wojny. Brała udział w Powstaniu Warszawskim. Jako pierwsza kobieta w historii Wojska Polskiego została mianowana na stopień generała brygady. Drugą kobietą-generałem została Elżbieta Zawadzka. Jedyna przedstawicielka płci pięknej wśród cichociemnych. Nawet w konspiracji, gdzie panowała anonimowość, „Zo” stała się postacią legendarną. Po klęsce Powstania, którym wzięła udział udała się na zachód, by kontynuować służbę kurierską. Po wojnie skazana na 10 lat więzienia przez komunistyczny sąd. O wolność Polski upominała się również działając w „Solidarności”. Była profesorem nauk humanistycznych i absolwentką studiów matematycznych. Nominowaną do stopnia generała Wojska Polskiego była również Grażyna Lipińska. Imponujący jest szklak bojowy jaki przeszła. Jako harcerka broniła Lwowa, brała udział w obronie Warszawy podczas wojny polsko-bolszewickiej, a swą naukę porzuciła by stawić się do boju w powstaniu śląskim. Podczas wojny obronnej wykazała się niezwykłą odwagą ściągając dziecko z sowieckiego czołgu jadącego ulicami Grodna. Działała w Armii Krajowej, nauczała na tajnych kompletach. Spędziła w kilkanaście lat w łagrach.
Trudny los spotykał wiele kobiet z konspiracji. Złapane i aresztowane, były traktowane jak mężczyźni. Nie przez przypadek to one zostawały łączniczkami. Miały do tego dużo lepsze predyspozycje niż mężczyźni. Gotowe dochować bezgranicznie tajemnicy w swych ubraniach ukrywały arszenik, który niejedna z obawy przed okrucieństwem oprawców zmuszona była użyć. Nie udało się to Walentynie Stempkowskiej. Łączniczka Komendy Okręgu NSZ Białystok została aresztowana w grudniu 1943 roku z trzydziestoma kilogramami prasy podziemnej. Przeszła okrutne śledztwo. „Ty jesteś polska bohaterka” - usłyszała w czasie przesłuchania w białostockiej siedzibie Gestapo, ponieważ nikogo nie wydała. Następnie dokonywano na niej doświadczeń w obozie w Ravensbruck. W 1945 roku wróciła do Białegostoku, gdzie zastała ją następna konspiracja. Została ponownie łączniczką. Skazana za „reakcję” otrzymała wyrok wieloletniego więzienia. Po uwolnieniu była długo inwigilowana. Blokowano jej zatrudnienie, ponieważ nie chciała wynieść się ze swojego rodzinnego miasta. Na przełomie lat 80 i 90 oświadczyła, że swego życia by nie zmieniła. Legendą „Parasola” została Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama”, harcerka, łączniczka, wywiadowczyni Kedywu. Wzięła udział w 7 akcjach likwidacji niemieckich funkcjonariuszy w okupowanej Warszawie. Ukończyła Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty „Agricola”, przeszła cały szlak bojowy „Parasola” w czasie Powstania Warszawskiego. W czasie drugiej konspiracji sanitariuszką i łączniczką 4. szwadronu 5 Wileńskiej Brygady AK była młodziutka Danuta Siedzikówna „Inka”. Za swą działalność została skazana na śmierć przez Wojskowy Sąd Rejonowy w 1946 roku. Krótko przed śmiercią w grypsie, „Inka” napisała: Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba. Według relacji przymusowego świadka egzekucji, ostatnimi słowami „Inki” było zawołanie: Niech żyje Polska! Niech żyje „Łupaszko”.
Choć bez broni w ręku, równie dzielnie o suwerenny byt Polski zabiegała Anna Walentynowicz. Legenda „Solidarności”, którą doskonale pamiętają żyjące pokolenia. Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, że Annę Walentynowicz inwigilowało ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa. W 1981 roku przeżyła próbę zabójstwa. W stanie wojennym internowana, a za udział w próbie wmurowania tablicy upamiętniającej górników kopalni „Wujek” trafiła na kilka miesięcy do więzienia. Była osobą głęboko wierzącą i ta wiara ją chroniła. Była wierna niezłomnym zasadom i nigdy od nich nie odstępowała, niezależnie od proponowanych jej apanaży i od ceny, jaką za to musiała zapłacić.
Powieści wojenne, filmy i stereotypy, wytworzyły w nas przeświadczenie, że kobiety na frontach wojennych świata kojarzone są z obsługą radiostacji. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że brały one udział w bitwach i potyczkach na długo przed tym, zanim wywalczyły sobie równouprawnienie. Kobiety, bądźcie dzielne, waleczne i dumne ze swych żołnierzy… Oczywiście pamiętamy, że „nigdy więcej wojny” lecz gdy przyjdzie taka potrzeba …
phm. Piotr Paterek – instruktor wędrowniczy z Hufca Krotoszyn od lat związany z wielkopolskim referatem, pochodzi z rodziny o tradycjach niepodległościowych.
Social Sharing: |