Nawigacja
Wilk Samotnik: Zło dobrem zwyciężaj!

 

Miesięcznik harcerski Czuwaj poświęcił swój ostatni numer wszechogarniającemu wiele społeczeństw i internet  nienawistnictwu. Celowo nie używam netowego określenia hejterstwo, bo uważam, że nienawistnictwo lepiej oddaje siłę i charakter zjawiska. Nie zamierzam się wdawać w polemikę z nikim na temat tego numeru Czuwaj. Wystarczy, że się z nim, poza dwoma artykułami nie zgadzam. Po prostu całe założenie potrzeby doraźnego reagowania na zupełnie obce skautingowi stany ducha, jest błędne. Baden Powell budował swą wizję ogólnoświatowego ruchu młodych na miłości, powszechnej przyjaźni i zrozumieniu, by zapobiec konfliktom i nienawiści właśnie, jako proces ciągły – jako podstawę skautingu.

„Nie będzie różnic wśród narodów, granice zbudujemy z serc…” .

To, że skauting mimo wszystko nie zapobiegł wojnom, wcale nie zniechęciło Pierwszego Skauta. Uważał, że przeciwnie, konieczność budowy świata po nowemu jeszcze wzmocni Jego ideę braterstwa. Gdyby można było zepchnąć na boczny tor politykę tworzenia podziałów między ludźmi, kreowanymi by skutecznie rządzić społeczeństwem,  świat by wiele na tym zyskał, a to przecież nasza harcerska zasada braterstwa. Harcerstwo ma być kręgiem Przyjaciół, w którym pozytywnie i szczerze odnosimy się do wszystkich. Nie powinno być w naszym kręgu dwulicowości, szyderstwa, w końcu…zdrady. „Po godzinach” nie przestaje się być harcerką/harcerzem. Zaufanie wobec harcerskiej postawy wyklucza zmianę swej twarzy „brata harcerza” na maskę karierowicza, politykiera, czy nienawistnika właśnie. Nic nie razi bardziej, gdy na grunt harcerski przenosimy zachowania bardzo znane z naszego otoczenia, bo to moja stronka, albo toczymy bezpardonową walkę o władzę przy okazji wyborów, które w ogniu przedwyborczych zmagań stają się karykaturą demokracji, i to w harcerskiej organizacji,  gdy pojawiają się „haki” i poza proceduralne knowania. Drugą, złą drogą jest przenoszenie na grunt harcerski walk o awans zawodowy, o karierę naukową, czy o awans poprzez działalność polityczną. Takie „harcerskie trampoliny do kariery” były wręcz zasadą w latach milionowego ZHP. Natomiast, gdy w życiowej karierze stosujemy nasz nieodnowiony (a szkoda) Harcerski Kodeks Honorowy, to mamy ogromną szansę spotkać na swej drodze podobnych sobie ludzi. I o to chodziło Baden Powellowi, Kamińskiemu, Małkowskim.

Druh Kamyk, po harcersku podszedł do reaktywowania ZHP po 1956 r., mimo …nienawistnictwa działaczy OHPL, o czym WPROST wspominał Jacek Kuroń w swych wspomnieniach. Mimo…zdrady (http://www.hr.bci.pl/articles.php?article_id=508) , jaka Go spotkała – zwyciężył! Harcerstwo wielu szczepów i drużyn wróciło, jako Ruch na właściwe tory. Bo przecież zasada jest prosta  zło dobrem zwyciężaj! I to był prawdziwy wymiar wspomnianej w art. wstępnym w Czuwaj łódzkiej zbiórki, a nie jej fałszywie pojęte braterstwo.  Druhna Oleńka, chyba najpiękniejszy przykład honorowej postawy Harcerki, wróciła do Kraju, oddając na prewentorium swoją Szkołę w Sromowcach. Porzucona przez „czynniki państwowe”, żyła w pełni Ducha, choć prawie bez środków do życia, dzięki Braterstwu harcerek i Harcerzy z całej Polski. Mimo działań niechętnych władz. Ruch Harcerski Jej nie opuścił!

Ruch harcerski wypracował wiele znakomitych i specyficznych form „załatwiania” konfliktów i nieporozumień. Obozowy Krąg Ognia, wobec którego wszyscy są równi, system Rad, z obrzędowością dyskusji, głosowań i uchwał. Baden Powell zalecał wręcz, by skautowy zastęp stosował własną formę Rady w sprawach spornych, jak trzeba w roli koleżeńskiego sądu. Ale, gdy nasze harcerskie formy stają się karykaturą, wręcz parodią „cywilnych sądów”, zamiast harcerskiej mediacji, to prostą drogą zmierzamy do nienawistnictwa właśnie. Niestety, wrogiem idei braterstwa w harcerstwie jest dominacja i przerosty struktur, regulacje i formalizm. Słowem wszystko to, co przenosimy z źle pojmowanych wzorców życia społecznego. A gdy jeszcze za tym idzie swoista „wiara” w dobrodziejstwa nowoodkrytych metod, rozwiązań i struktur z politycznego, czy gospodarczego otoczenia, nienawistnictwo zaczyna się panoszyć wręcz wszechobecnie. Zamiast harcerskiego kręgu ognia, zamiast gawędy, buławy głosu – panele, sesje, sympozja, flipcharty, zamiast ognisk, „posiadów harcerskich”, kominków …przedziwne gale na wzór Oskarów.

Z drugiej strony jest też i „prawda czasu”. Nierzadko narzucanie nieśmiertelnej „tradycji” przybiera formy, których harcerki i harcerze nie mogą znieść. Świetnie przedstawia to popularny w necie „Komiks Harcerski”, choć nie wszyscy łapią dystans wobec ostrej satyry. Ale też i autorzy takich „biczów” dość alergicznie reagują na riposty. Nic dziwnego, wygłaszanie jedynie słusznych osądów budzi sprzeciw, bo świeży dorobek  instruktorski jest kontestowany i krytykowany przez „weteranów” , choć każde pokolenie ma prawo do swoich sukcesów i błędów. Jeśli oczywiste powtarzanie czyichś błędów nie prowadzi do poważnych kłopotów, warto, by zamiast sarkazmu, złośliwostek zaistniała pomocna dłoń, po skautowemu i od serca oczywiście. Od Serca, a nie od gąbki nasączonej octem. Wygląda na to, że tego właśnie trzeba się pilnie nauczyć, we wszystkich „grupach wiekowych” harcerstwa, ze średnio i starczo harcerską na czele. Ale też i w kręgach harcerskich czasopism. Naszego nie wyłączając.

Wilk Samotnik


Social Sharing: Facebook Google Tweet This

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.