- Drukuj
- 23 cze 2015
- Prawo i Przyrzeczenie
- 4440 czytań
- 1 komentarz
No po prostu się nie da - Czyli o 10 punkcie prawa
Zbliżała się noc. Na obozie powoli zapadała cisza. Zrazu nieśmiało a z czasem coraz głośniej swój koncert zaczynały świerszcze. Zbliżała się kolejna, piękna noc lipcowa. Niestety, już jedna z ostatnich na tegorocznym obozie. Może i niestety ale i dobrze. Czas wrócić do domu. Do żony i pracy. Klienci pewnie się już stęsknili :).
Poza tym, co tu ukrywać. Trzy tygodnie w głuszy z dzieciakami to fajne i przyjemne, ale i męczące. Gdyby nie satysfakcja z tego, jak pięknie się rozwijają, to już dawno bym to zostawił. Ale jak mógłbym to zostawić ? Drużyna zdecydowanie odmawia zwolnienia mnie z funkcji. No ok, ale w sumie bycie drużynowym wędrowniczym, to żadne obciążenie. Właściwie sami pracują. I całkiem fajnie im to wychodzi...
Więc w czym rzecz ? Co mnie tak męczy ? Hmmm chyba już wiem. Bezsilność, która czasem nas spotyka na harcerskiej drodze. Zbyt często jest tak, że człowiek chciałby pomóc, ale po prostu się nie da. Trudno czasem przyjmować wyroki losu, ale cóż, pozostaje wiara w to, że nie jestem w stanie ogarnąć wszystkiego i że nie mam zielonego pojęcia czemu to służy.
Harcerz jest pogodny.... Z namiotu wędrowników dobiega kawałek piosenki... Kto inny skoczyłby na sznur... Ty masz do przejścia następny róg, Masz do przejścia następny róg... No proszę nawet w Oddziale Zamkniętym znajdą prawo harcerskie - teraz to naprawdę jestem z nich dumny.
Ale wracając do tematu rozmyślań. Marek. Rozmowa z tym chłopcem mocno mi ciąży. Co mam Mu powiedzieć? Co mogę zaproponować? Pamiętam jakby to było wczoraj a nie miesiąc temu. ...
Odprowadzałem Maję do przedszola gdy zaczepiła mnie matka jednego z przedszkolaków:
Panie Sikorski, słyszałam, że jest pan harcerzem,
no jestem :), nie da się ukryć. Jak mogę Pani pomóc ?
chodzi o zabranie chłopaka na obóz,
ha dlaczego nie, ale jeśli chodzi o tego tu, to nie bardzo. Musi podrosnąć
Nie, nie. Widzi pan ja pracuję w rodzinnym domu dziecka jako opiekunka i tam jest taki chłopak...
Zapewne nie jeden
No nie jeden ale taki jest jeden. Nikt go nie przyjmuje na żadną kolonię. W kraju są bodajże 2 ośrodki specjalne dla takich dzieci, ale nie ma szans go tam wcisnąć, zresztą to może niewiele dać.
Ośrodki specjalne ? To co z nim ? Nie ma rąk, nóg a może niewidomy ???
Nie, w ogóle nie w tym rzecz. Widzi pan, on ma 11 lat i nie chodzi do szkoły. Klnie i atakuje nauczycieli, śpi codziennie do 11 i wstaje kiedy ma ochotę. Oczywiście, pracują z nim psychologowie, ma indywidualny tryb nauczania ale ... Po prostu mi go szkoda.
No dobrze, ale skąd pomysł by z tym trafić do mnie ?
Bo tak sobie pomyślałam, że może harcerstwo. Że może wy dacie radę. My mu wszystko kupimy, przygotujemy jak się da i oczywiście bierzemy na siebie fakt, że pewnie pan zadzwoni po 2 dniach, że trzeba po Marka przyjechać. Tylko widzi pan, wychowawca mu w karcie wpisze na 1000%, że niezdyscyplinowany, że klnie, że bije...
Ha, z tego co Pani mówi to wygląda, że to chłopak w sam raz do nas. Jeśli jeszcze jest choć trochę brzydki...
No nie bardzo ?
To szkoda. Założyciel skautingu tak mawiał do chłopaków... Hej ty tam w rogu. Jesteś wystarczająco brzydki, żeby dołączyć do nas... :D
Ale naprawdę? Zabierze go pan ?
Oczywiście i może być pani pewna, że nie będę dzwonił ani po 2 ani po 10 dniach...
Nadszedł dzień wyjazdu. Marka przyprowadziła opiekunka. Cześć
Marek. Jedziesz z nami do lasu. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić?
Nie widzę flaszek i w ogóle to spadaj dziadu, się nie znamy...
Zapadła cisza. Opiekunka struchlała. No cóż, pomyślałem, niezły numer. No to się poznamy dziciaku. Marek jeszcze chyba chciał coś powiedzieć, ale zobaczył wlepione w siebie mało przyjazny wzrok wędroli.
No to jedziemy :)
Po jakichś 3 dniach walki i różnych mniej lub bardziej standardowych numerów Marek się poddał. Dołączył do zastępu młodszych chłopaków i uczestniczył w większości zajęć. Jednak gdy tylko miał okazję obserwował. Prawie stale czułem na sobie jego wzrok. To etap badania. Już to wielokrotnie przechodziłem, chociaż nigdy tak intensywnie i zażarcie. Wskazówki udzielane zastępowemu podczas odpraw podsumowujących dzień, pozwalały jakoś nad Markiem panować. Zresztą tu działał "cud" zastępu. Opinia grupy rówieśniczej do której dokładał swoje duch zastępu ... To działało.
Aż pewnego wieczoru...
Jakieś 2 tygodnie po rozpoczęciu obozu, wędrownicy wrócili z 2 dniowej wędrówki podczas której "zawadzili" o Słowację. No dobrze, porozmawiamy o tym co przeżyli, czy udało im się zrobić coś dobrego i w ogóle o życiu, przy wieczornym, a właściwie nocnym ognisku.
Obóz poszedł spać. Usiedliśmy wokół ognia w tipi i rozmawialiśmy. A to o miejscu wybranym na nocleg, a to o słonych źródłach (przynieśli wodę w której jutro ugotujemy ziemniaku. Ciekawe jakie będą) i w końcu któreś mówi... Druhu a my coś mamy dla druha, byśmy zapomnieli i wyciągają z plecaka śliczną butelkę radegasta. Mmm mój ulubiony :) Birell Pomelo
A dziękuję wam ślicznie, to miło z waszej strony :) Otworzyłem butelkę i rozlałem po troszku każdemu do kubeczka. Było po łyku.
Nagle, jak piorun, przez drzwi do tipi wpada Marek z krzykiem... Wiedziałem... Tacy z was harcerze. Kłamcy, oszuści jak wszyscy dorośli. Łżecie jak psy. A ja już myślałem... Świnie... I wypadł z namiotu. Sarna rzuciła się pierwsza, więc pozostałem spokojnie w namiocie, bo Sarnie jeszcze nikt nie uciekł :) Miałem rację, po chwili zjawili się. Markowi leciały z oczu łzy wielkie jak grochy, chciałem chłopaka uściskać. Z coraz bardziej rosnącym zdziwieniem, patrzał na moją uśmiechniętą twarz. Marek, Mareczku... Po raz pierwszy wylazłeś tu do nas ze swojej skorupy...
I co mi z tego, burknął Marek, zakładając rękę na rękę... Jesteście świnie i oszuści i... Nie chce z wami gadać. Chcę do domu...
Zapadła cisza. Odezwałem się w końcu... Marek, co Ci będę gadał ? Umiesz czytać ? Czytaj, i rzuciłem do niego pustą butelkę po piwie. Marek złapał ja bez trudu i widziałem już w jego oku złe błyski. Ma butelkę. Rozbije ją czy w kogoś z nas rzuci ? Jednak ciekawość zwyciężyła...
Po chwili milczenia Marek zapytał cicho... To, to piwo, jest bez alkoholu ? I Wy dorośli to pijecie?
No jak widzisz po łyczku...
Ale ja myślałem. Przepraszam...
Marek, nie przepraszaj. My wiemy i cię w pełni rozumiemy. Masz prawo nie ufać ludziom. Po prostu, od dzisiaj już wiesz, że nie wszystko jest takie na jakie wygląda, i że są prawdziwi harcerze na świecie. A teraz do spania.
I nie odeśle mnie druh ?
No co ty, zgupiałeś? Takiech szczerych i mówiących prawdę chłopaków nigdy nie odsyłamy, bo to dobrzy kandydaci na harcerza...
Dobrej nocy Marku.
Dobranoc druhu...
Minął kolejny tydzień. Marek z całych sił starał się zasłużyć na miano członka zastępu. Zastęp w pełni go zaakceptował no i teraz ta rozmowa :/
Jak mam z nim rozmawiać? Co mu mam powiedzieć?
Marak po cichu wszedł do tipi... Jestem druhu...
Siadaj Marek. Musimy porozmawiać.
Wiem druhu. Ale nie zrobiłem nic złego?
No tak w ogóle to nie wiem, ale ostatnio to nic o tym nie wiem.
Marek lekko się uśmiechnął.
I jak? Marku, podobało ci się na obozie?
Druhu, ja nigdy bym stąd nie wyjechał ale wiem, że się kończy...
Powiem Ci szczerze, rozmawiałem z twoją wychowawczynią i nie ma szans byś jakos mógł chodzić do nas na zbiórki. Oni tam po prostu nie dadzą rady tego zorganizować.
Niczego innego się nie spodziewałem, burknął Marek. Widziałem jak powoli zasklepia się w swojej skorupce.
Marek, wiedz że uważamy, nie tylko ja ale cała rada szczepu, że jesteś fajny facet. I naprawdę chętnie cię kiedyś zobaczymy w naszych szeregach.
No nie wiem druhu, taki ze mnie harcerz jak z koziej...
Marek...
No dobra druhu. Druh wie o co chodzi. Nie chodzę do szkoły, nienawidzę nauczycieli a oni mnie, kumpluje się z takimi bohaterami, że szok i pewnie taki sam będę...
Marek, nic nie jest przesądzone. Pamiętasz co myslałeś jak zobaczyłeś to piwo ? A jak się okazało ?
Wiedz, że w przyszłym roku też cię chętnie zabierzemy na obóz. I później znowu. Tak aż będziesz miał 16 lat i wtedy jak będziesz chciał zostaniesz jednym z nas. Zostaniesz wędrownikiem. To kawał czasu jeszcze ale proszę cię. Wytrzymaj.
Ja? Jednym w was? Druhu to nie moja piłka...
Chyba bajka..
No bajka...
Marek, dzisiaj jesteś mały, ale jutro będziesz wielki. Wiedz, że ludzie są różni. A wśród nich są i tacy którzy nie kłamią. Jak mówią tak robią.
I to jaki będziesz zależy tylko od ciebie.
Może kiedyś druhu, teraz mam swój świat i jest w nim jak jest, ale harcerzy będę szanował i może kiedyś...
Obóz się skończył. Po roku był kolejny i kolejny... Historia nadal się pisze. Karta Marka jest wciąż nie do końca zapisana. Ciekawe czy życie jeszcze nas zetknie bo na razie trochę się mijamy.
Tak ze 3 miesiące temu, jedna z drużynowych zuchowych opowiedziała mi o swoim spotkaniu z Markiem...
Wracała dość późno ze zbiórki. Pod "Żabką" stało kilku chłopaków. Rechotali brzydko i "sypali" głupimi dowcipami. Gdy podeszła trochę bliżej, jeden z nich przestał i warknął - zamknąć ryje...
Odezwał się nieśmiało... Czuwaj druhno Aniu. Ania go wtedy poznała. Uśmiechnęła się, rzuciła, Cześć Marek i tyle ją było widać...
Z oddali usłyszała. To harcerka, oni nie kłamią...
Czytając różne głupie wypowiedzi na temat zmiany 10 punktu prawa harcerskiego, nie potrafię zrozumieć. Co w harcerstwie robią ludzie, dla których możliwość wypicia butelki piwa czy lampki wina, jest ważniejsza niż posiadanie, tak dobrego narzędzia, jakim jest 10 punkt w obecnym brzmieniu. Za niewielkie wyrzeczenie, otrzymuję możliwość pokazywania wprost, swojej autentyczności i podnoszenia wiarygodności. Do tego mam świetne narzędzie, do trenowania swojej woli.
I chociaż się staram ze wszystkich sił, to nie potrafię zrozumieć, o co im biega???
No bo o tak wielką wagę przykładaną do picia alkoholu ich nie podejrzewam.
I nawet przyjmując meta pozycję systemową (supermana) dalej nie widzę sensu za grosz.
Hm. Janusz Sikorski
Wszelkie podobieństwo do osób żyjących naprawdę, jest niezamierzone.
Zdarzenia nigdy i nigdzie nie miały miejsca.
Tego artykułu tak w ogóle to nie ma ;)
A Marek.... To nie Marek.
---------------------------
Nr HR-a: III/2015
Social Sharing: |
Właśnie wróciłem ze Zlotu Kadry 2015... Było wiele spotkań, dyskusji i wymiany doświadczeń. Wśród różnych eventów byłem również na debacie zorganizowanej przez RN ZHP o prawie harcerskim. I chyba w końcu zrozumiałem... Jedną z omawianych propozycji zmian była wersja prawa opracowana przez harcerzy z Mokotowa. Któryś z instruktorów omawiając ją zwrócił uwagę że właściwie cała jest skoncentrowana na harcerzu a właściwie to na "harcerzu" Pełne skupienie na mła. :/ I to wszystko wyjaśnia. 10 pkt pęta i niewoli więc należy go zlikwidować. Ogranicza wolność tak jak i pkt o karności... I wszystko jasne. Harcerstwo to mła i mła się liczy. Brak służby społeczeństwu (no chyba że dla mła) brak postanowień które byłyby ważne społecznie dla Polski. Misja społeczna jedynie widziana poprzez mła... A więc tak naprawdę brak misji. TO NIE MOJE HARCERSTWO a właściwie to na pewno w ogóle nie harcerstwo. Z zaskoczeniem zauważam że tym wersjom blisko do .... Woodcraftu. Praca nad sobą jako element podstawowy i przybijający. Reszta to dodatki niewiele wnoszące. To zdecydowanie nie harcerstwo.