- Drukuj
- 18 lis 2016
- Prosto w oczy !
- 2561 czytań
- 0 komentarzy
LIDER + MINUS
Anna Cichosz
Kilka miesięcy temu uczestniczyłam w słynnym już szkoleniu Lider+ (moduł 1 – kierowanie ludźmi w praktyce). Namawiana i zachęcana przez wielu instruktorów, którzy już w takim szkoleniu brali udział, a jednocześnie świadoma kontrowersji, które wzbudza, postanowiłam pojechać, żeby wyrobić sobie zdanie na ten temat. Starałam się mieć otwartą głowę i nie uprzedzać się w żaden sposób. Byłam, zobaczyłam, przeżyłam, przemyślałam, i nadszedł wreszcie czas, żeby podzielić się refleksją. Czas złagodził emocje, a ja jestem gotowa, żeby obiektywnie podzielić się tym, co uważam za plusy i minusy tego szkolenia.
Plus za profesjonalizm
Bardzo duży profesjonalizm w przygotowaniu materiałów i organizacji szkolenia. Wszędzie logo, wszystko ładnie wydane, kolorowe, piękny podręcznik, ilustracje, schematy, estetycznie wydrukowane materiały na zajęcia. Jest to przyjemne, wzbudza zaufanie do prowadzących i jest miłą odmianą od cieszącego się złą sławą papieru pakowego i markera.
Plus dla prowadzących
Widać, że zespół dobrze przygotowuje swoich trenerów, którzy prowadzą zajęcia płynnie, potrafią mówić do ludzi i zarządzać grupą, nie gubią się w swoich materiałach, wiedzą do czego dążą i sprawiają wrażenie dobrze przygotowanych. Wpisuje się to w profesjonalizm i ładnie uzupełnia pięknie przygotowane materiały.
Minus za formę
Rozumiem, że szkolenie dla dorosłych nie musi kipieć formami i nie oczekuję nie wiadomo czego, ale szkolenie trwało półtora dnia i w 90% obracało się według tego samego schematu: wprowadzenie do teorii, ćwiczenie – scenka, odtworzenie wybranej scenki, omówienie, przerwa, wprowadzenie do teorii, itd. Nawiasem mówiąc, na słowo scenka dostaję drgawek. Wiem, że pewnie przesadzam, ale nie znoszę. Źle się w tym czuje, jest to dla mnie sztuczne, umiem się zmusić, ale nie przepadam. No ale dobrze, pogodziłam się z sytuacją, robimy te scenki. Przy pierwszej lekki opór, przy drugiej i trzeciej już mi wszystko jedno, przy czwartej i piątej lekko wysiadam, przy szóstej mam dosyć. Taka forma może zabić nawet najbardziej zaangażowaną grupę!
Minus za treść?
Nie wiem do kogo te szkolenia są skierowane. Jestem szefem ZKK, pełniłam w hufcu funkcję zastępcy komendanta ds. pracy z kadrą, odbyłam w swoim życiu wiele rozmów delegujących, oceniających, motywujących i innych (chociaż pewnie nie wiedziałam, że tak się nazywają, i nie realizowałam ich według odpowiedniego schematu) – ja się na tym szkoleniu nie nauczyłam niczego poza kilkoma nowymi terminami. A zostałam na nie skierowana ze słowami – „ono jest właśnie dla takich osób jak ty!”. I nie mówię tego po to, żeby się wyzłośliwiać, naprawdę nie sprzedaje się tam żadnych wstrząsających treści. Trenerzy nie są psychologami, nie dowiadujemy się niczego wykraczającego poza króciutki podręcznik, który nam rozdano, a tam nie ma dużo. Mam poczucie, że dostałam bardzo mało w bardzo dużym i pięknym opakowaniu. Taka śliczna wydmuszka…
A może plus za treść?
Ja się nie nauczyłam – ale dobrze, może po prostu ktoś mnie źle skierował, może za późno na to szkolenie trafiłam, może jakbym była młodsza i mniej doświadczona (he he) to by mi się to przydało. Może tak, ja nie wykluczam, że to szkolenie może być inspiracją dla tych, którzy regularnie z ludźmi nie pracują, mają z tym problem, potrzebują jakichś konkretnych zasad i reguł. W porządku. Ale w takim razie odpowiednio to promujmy i kierujmy na to szkolenie konkretne grupy ludzi. Mam wrażenie, że teraz wszyscy są na te szkolenia wysyłani i uważam, że nie jest to dobry kierunek.
Minus za to czego nie ma
No i tutaj dochodzimy do sedna, czyli wielkiej dyskusji jak kształcić – korporacyjnie i profesjonalnie czy metodą. Nie będę ukrywać, że jestem z tej drugiej opcji, ale naprawdę pojechałam na Lidera, żeby ktoś spróbował mnie przekonać, że inaczej też jest fajnie. No i nie udało się. Dlaczego? Nie było atmosfery, nie było harcerskości, siedzieliśmy w pięknym ośrodku otoczeni pięknym lasem, a przez półtora dnia wpatrywaliśmy się we flip-chart. Wieczorem prowadzący wymyślili, że możemy zrobić ognisko, a na ognisku jaką formę nam zaproponowano? Scenki! (nie żartuję). Okazało się, że trenerzy Lider+ nie potrafią zorganizować ogniska dla grupy 15 instruktorów. To było naprawdę smutne. Bo ja jednak oczekuję, że osoby prowadzące szkolenia w ZHP będą dobrymi instruktorami, a przy okazji trenerami Lider+, a nie na odwrót…
A największym absurdem tego szkolenia było to, że na koniec wraz z dyplomem otrzymałam krzesiwo (!). Po tym co działo się na tym szkoleniu oczekiwałam, że będzie to raczej pen-drive z prezentacją, książka, krawat, garsonka, smartfon – ale nie krzesiwo! Bo oczywiście nic nie mam do krzesiw, ale takiego prezentu spodziewałabym się po inspirującym, przeżyciowym kursie, na którym znów przypominam sobie dlaczego harcerstwo mnie kręci. Tutaj zgrzyt był niesamowity.
Więc o co tutaj chodzi?
Skąd ten zachwyt? Dlaczego czuję się osamotniona w swojej niechęci do Lider+? Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że ponieważ kształcenie w ZHP nie jest generalnie i uniwersalnie na bardzo wysokim poziomie, ktoś kto przyjeżdża z profesjonalnym programem, ładnymi materiałami i ogarniętymi prowadzącymi jest skazany na sukces. I nie ma się co nam ten sukces obrażać, bo wcale nie taki jest mój cel, tylko wyciągnąć wniosek i opracować inne alternatywne programy szkoleniowe, które będą kształcić w innym nurcie i bazować na metodzie, a przede wszystkim wiedzę o metodzie rozpowszechniać. Bo co z tego, że umiem przeprowadzić z kimś rozmowę w modelu spadochron, jeżeli nie umiem mu wytłumaczyć, że jego drużyna działa niezgodnie z metodą, i że to niedobrze… A to jest głównym problemem ZHP. Wcale nie brak umiejętności kierowania ludźmi, ale to, że w drużynach nie działa metoda harcerska. A kadra kształcąca ZHP, zgodnie ze strategią ZHP (!), na ten właśnie problem powinna przede wszystkim odpowiadać. W praktyce.
hm. Anna Cichosz
Rada Puchaczy
ZKK Hufca Łódź Polesie
https://radapuchaczy.wordpress.com/2016/10/24/lider-minus/
---------------------------
Nr HR-a: II/2016
Social Sharing: |