Nawigacja
Rafał Klepacz: Jak poukładać te puzzle?
- Drukuj
- 22 maj 2008
- Specjalność...
- 4814 czytań
- 4 komentarze
Ostatnio dość często, socjologowie zajmujący się młodymi ludźmi, osoby zajmujące się marketingiem młodzieżowym, czy pedagodzy, zwracają uwagę na pewną charakterystyczną cechę łączącą dzisiejszych nastolatków. Mówi się, że są oni multitask, to znaczy, że potrafią robić wiele rzeczy na raz.
Zdarza się, że dzisiaj młodzi ludzie jednocześnie słuchają radia, rozmawiają na gg, odrabiają lekcje, jedzą kanapkę i wysyłają maile. Trwa dyskusja, czy to dobrze czy źle, że tak się dzieje, trwają badania nad tym jak takie jednoczesne zajmowanie się wieloma rzeczami w tym samym momencie wpływa na zapamiętywanie, na proces nauki, na relacje z innymi itp. Dyskusje będą trwały pewnie jeszcze długo, ale czy nam się to podoba czy nie to młodzi ludzie tak się właśnie zachowują i prawdopodobnie takie zachowania przenoszą do harcerstwa.
Druga rzecz charakterystyczna dla młodych ludzi do stosunek do aktywności fizycznej. Jest w tym stosunku pewien paradoks. Z jednej strony, osoby trenujące systematycznie jakiś sport czy poświęcające czas jakiejś formie aktywności fizycznej są w środowisku nastolatków bardzo poważane. A z drugiej strony, bardzo niewielu nastolatków oddaje się regularnym ćwiczeniom czy uprawianiu jakiejś formy rekreacji lub sportu. Dość wysoka pozycja sportów i aktywności fizycznej, bardzo dobrze prognozuje wszelkim formom, klubom i stowarzyszeniom, propagującym sport czy jakąś dziedzinę aktywności fizycznej (takich jak wspinaczka, nurkowanie, kajakarstwo itp.) a które adresują swoja ofertę do młodych ludzi.
Zastanowić by się jednak było trzeba, dlaczego mimo wysokiej pozycji w postrzeganiu aktywności fizycznej, jako działania pożądanego i atrakcyjnego, tak niewielu nastolatków rzeczywiście tej aktywności fizycznej się oddaje. Czy chodzi o pieniądze, które trzeba przeznaczyć na wyposażenie, zakup sprzętu itp.? Czy może problemem jest brak czasu? Czy może to już tak jest, że owszem, podziwiamy tę elitę która jest aktywna, ale na podziwie się kończy?
Po pierwsze, atrakcyjna nie jest aktywność fizyczna, "jakaś" a raczej ta nazwana. Karate, joga, nurkowanie, narty / deska, kitesurfing, tai-chi, wspinaczka. Aby działanie było atrakcyjne, musi mieć nazwę i musi być rozpoznawalne. Trzeba zrozumiałym językiem móc nazwać to co się robi - by wszyscy wokół wiedzieli o czym mówię. To wiąże się z drugim ważnym spostrzeżeniem, często wymienianym przez specjalistów - to tzw. materialny ekwiwalent. Niezwykle ważne jest posiadanie przez młodego człowieka materialnego ekwiwalentu pokazującego wszystkim wokół czym się zajmują. To jest kask przyniesiony na zajęcia (w domyśle - jeżdżę rowerem), specjalne ubiory czy buty do różnych sportów, plakietki, czy inne gadżety. Te trendy skrupulatnie wykorzystują specjaliście od marketingu i sprzedaży. Okazuje się, że nie można w tej samej koszulce grać w piłkę nożną i w siatkówkę - w zasadzie każdy sport, czy każda aktywność fizyczna ma swoje koszulki, stroje, buty, torby, ochraniacze i inne gadżety - charakterystyczne tylko dla tego jednego rodzaju aktywności.
Instytucje działające dla młodych ludzi i na ich rzecz, bardzo skrupulatnie przyglądają się zachowaniom, nawykom i zwyczajom osób znajdujących się w ich grupie docelowej. Dzięki temu, mogą one szybko przygotować taki produkt lub skonstruować taką ofertę, która odpowie na aktualne zapotrzebowanie. No bo jeśli na przykład szkoła wspinaczki w porę dostrzeże, że młodzi ludzie chcą mieć materialny ekwiwalent którym pochwalą się przed znajomymi, że uprawiają wspinaczkę, to natychmiast przygotuje plecaki ze swoim logiem, koszulki z hasłami o wspinaniu i być może tym samym więcej ludzi zacznie przychodzić na zajęcia do tej szkoły, niż do innych szkół wspinaczki, które nie mają w ofercie fajnych koszulek czy plecaków.
To, że młodzi ludzie bardzo dobrze postrzegają aktywność fizyczną, a sami stosunkowo mało się jej poświęcają, bardzo dobrze prognozuje wszelkim instytucjom które oferują aktywność fizyczna dla młodych ludzi - mam tu na myśli wszelkie kluby, sekcje, grupy czy stowarzyszenia wspinaczki, nurkowania, sportów walki, itp.
Na tle tego jak zmienia się współczesna młodzież toczy się dyskusja o harcerskich specjalnościach. Z jednej strony, specjalność drużyny to jest coś w czym się chcą specjalizować harcerze, w czym chcą być mistrzami. Z drugiej strony do końca nie wiadomo jaki jest kierunek takiego myślenia. Czy harcerze spotykają się i uzgadniają, że chcą się np. zająć jazdą konną i drużynowy tak organizuje pracę drużyny, aby wyspecjalizowała się ona w jeździe konnej, czy do istniejącej drużyny jazdy konnej przychodzą ci harcerze, którzy wiedzą, że chcą jeździć konno? I jeśli zmienią upodobanie albo jeśli maja ochotę na coś innego, to muszą sobie poszukać innej drużyny.
Multitask okazuje się być również wyzwaniem dla specjalności harcerskich. No bo jak pogodzić chęć jednoczesnego np. żeglowania, łażenia po górach i jazdy konnej z pracą drużyny? Czy to jest w ogóle możliwe? Jak pogodzić dbanie np. o sprzęt wodny, kształcenie instruktorów różnych dyscyplin z wielością zainteresowań młodych ludzi?
Jak przekonać drużynowych, do tego by poszli ścieżką aktywności fizycznej. Rozumianej lekko a zarazem specjalistycznie? Jak przekonać tych członków naszej organizacji, którzy uważają, że do każdej dyscypliny sportowej i każdego rodzaju aktywności najlepiej nadają się spodnie US i buty rskoczkir1;. Jak poukładać te trzy rzeczy: oczekiwania młodych ludzi, przyzwyczajenia i nawyki instruktorów specjalnościowych i potrzebę wsparcia drużynowych w tym, by ich praca była jak najbardziej atrakcyjna?
Przyznam się szczerze, że nie mam na te tematy gotowych mądrych odpowiedzi.
W październiku 2008 roku, Główna Kwatera ZHP organizuje konferencję, która ma znaleźć odpowiedź na pytania, jaka jest dzisiaj rola szeroko pojętego rozwoju zainteresowań, chęci przeżycia przez młodych ludzi przygody i tego co nazywamy specjalnościami harcerskimi. Być może podczas tego spotkania odpowiemy sobie na pytanie, jak poukładać te puzzle.
hm. Rafał Klepacz
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 3/2008
Zdarza się, że dzisiaj młodzi ludzie jednocześnie słuchają radia, rozmawiają na gg, odrabiają lekcje, jedzą kanapkę i wysyłają maile. Trwa dyskusja, czy to dobrze czy źle, że tak się dzieje, trwają badania nad tym jak takie jednoczesne zajmowanie się wieloma rzeczami w tym samym momencie wpływa na zapamiętywanie, na proces nauki, na relacje z innymi itp. Dyskusje będą trwały pewnie jeszcze długo, ale czy nam się to podoba czy nie to młodzi ludzie tak się właśnie zachowują i prawdopodobnie takie zachowania przenoszą do harcerstwa.
Druga rzecz charakterystyczna dla młodych ludzi do stosunek do aktywności fizycznej. Jest w tym stosunku pewien paradoks. Z jednej strony, osoby trenujące systematycznie jakiś sport czy poświęcające czas jakiejś formie aktywności fizycznej są w środowisku nastolatków bardzo poważane. A z drugiej strony, bardzo niewielu nastolatków oddaje się regularnym ćwiczeniom czy uprawianiu jakiejś formy rekreacji lub sportu. Dość wysoka pozycja sportów i aktywności fizycznej, bardzo dobrze prognozuje wszelkim formom, klubom i stowarzyszeniom, propagującym sport czy jakąś dziedzinę aktywności fizycznej (takich jak wspinaczka, nurkowanie, kajakarstwo itp.) a które adresują swoja ofertę do młodych ludzi.
Zastanowić by się jednak było trzeba, dlaczego mimo wysokiej pozycji w postrzeganiu aktywności fizycznej, jako działania pożądanego i atrakcyjnego, tak niewielu nastolatków rzeczywiście tej aktywności fizycznej się oddaje. Czy chodzi o pieniądze, które trzeba przeznaczyć na wyposażenie, zakup sprzętu itp.? Czy może problemem jest brak czasu? Czy może to już tak jest, że owszem, podziwiamy tę elitę która jest aktywna, ale na podziwie się kończy?
Po pierwsze, atrakcyjna nie jest aktywność fizyczna, "jakaś" a raczej ta nazwana. Karate, joga, nurkowanie, narty / deska, kitesurfing, tai-chi, wspinaczka. Aby działanie było atrakcyjne, musi mieć nazwę i musi być rozpoznawalne. Trzeba zrozumiałym językiem móc nazwać to co się robi - by wszyscy wokół wiedzieli o czym mówię. To wiąże się z drugim ważnym spostrzeżeniem, często wymienianym przez specjalistów - to tzw. materialny ekwiwalent. Niezwykle ważne jest posiadanie przez młodego człowieka materialnego ekwiwalentu pokazującego wszystkim wokół czym się zajmują. To jest kask przyniesiony na zajęcia (w domyśle - jeżdżę rowerem), specjalne ubiory czy buty do różnych sportów, plakietki, czy inne gadżety. Te trendy skrupulatnie wykorzystują specjaliście od marketingu i sprzedaży. Okazuje się, że nie można w tej samej koszulce grać w piłkę nożną i w siatkówkę - w zasadzie każdy sport, czy każda aktywność fizyczna ma swoje koszulki, stroje, buty, torby, ochraniacze i inne gadżety - charakterystyczne tylko dla tego jednego rodzaju aktywności.
Instytucje działające dla młodych ludzi i na ich rzecz, bardzo skrupulatnie przyglądają się zachowaniom, nawykom i zwyczajom osób znajdujących się w ich grupie docelowej. Dzięki temu, mogą one szybko przygotować taki produkt lub skonstruować taką ofertę, która odpowie na aktualne zapotrzebowanie. No bo jeśli na przykład szkoła wspinaczki w porę dostrzeże, że młodzi ludzie chcą mieć materialny ekwiwalent którym pochwalą się przed znajomymi, że uprawiają wspinaczkę, to natychmiast przygotuje plecaki ze swoim logiem, koszulki z hasłami o wspinaniu i być może tym samym więcej ludzi zacznie przychodzić na zajęcia do tej szkoły, niż do innych szkół wspinaczki, które nie mają w ofercie fajnych koszulek czy plecaków.
To, że młodzi ludzie bardzo dobrze postrzegają aktywność fizyczną, a sami stosunkowo mało się jej poświęcają, bardzo dobrze prognozuje wszelkim instytucjom które oferują aktywność fizyczna dla młodych ludzi - mam tu na myśli wszelkie kluby, sekcje, grupy czy stowarzyszenia wspinaczki, nurkowania, sportów walki, itp.
Na tle tego jak zmienia się współczesna młodzież toczy się dyskusja o harcerskich specjalnościach. Z jednej strony, specjalność drużyny to jest coś w czym się chcą specjalizować harcerze, w czym chcą być mistrzami. Z drugiej strony do końca nie wiadomo jaki jest kierunek takiego myślenia. Czy harcerze spotykają się i uzgadniają, że chcą się np. zająć jazdą konną i drużynowy tak organizuje pracę drużyny, aby wyspecjalizowała się ona w jeździe konnej, czy do istniejącej drużyny jazdy konnej przychodzą ci harcerze, którzy wiedzą, że chcą jeździć konno? I jeśli zmienią upodobanie albo jeśli maja ochotę na coś innego, to muszą sobie poszukać innej drużyny.
Multitask okazuje się być również wyzwaniem dla specjalności harcerskich. No bo jak pogodzić chęć jednoczesnego np. żeglowania, łażenia po górach i jazdy konnej z pracą drużyny? Czy to jest w ogóle możliwe? Jak pogodzić dbanie np. o sprzęt wodny, kształcenie instruktorów różnych dyscyplin z wielością zainteresowań młodych ludzi?
Jak przekonać drużynowych, do tego by poszli ścieżką aktywności fizycznej. Rozumianej lekko a zarazem specjalistycznie? Jak przekonać tych członków naszej organizacji, którzy uważają, że do każdej dyscypliny sportowej i każdego rodzaju aktywności najlepiej nadają się spodnie US i buty rskoczkir1;. Jak poukładać te trzy rzeczy: oczekiwania młodych ludzi, przyzwyczajenia i nawyki instruktorów specjalnościowych i potrzebę wsparcia drużynowych w tym, by ich praca była jak najbardziej atrakcyjna?
Przyznam się szczerze, że nie mam na te tematy gotowych mądrych odpowiedzi.
W październiku 2008 roku, Główna Kwatera ZHP organizuje konferencję, która ma znaleźć odpowiedź na pytania, jaka jest dzisiaj rola szeroko pojętego rozwoju zainteresowań, chęci przeżycia przez młodych ludzi przygody i tego co nazywamy specjalnościami harcerskimi. Być może podczas tego spotkania odpowiemy sobie na pytanie, jak poukładać te puzzle.
hm. Rafał Klepacz
-------------------------------------------------
Nr HR-a: 3/2008
Social Sharing: |
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Rozmawiają kiedyś z pewnym harcmistrzem, dla mnie autorytetem, z mojego środowiska hufcowego, mniej więcej odpowiedzieliśmy sobie spontanicznie na takie pytanie, choć nie było to ani na serio, ani na żarty. Mówiliśmy o wspólnocie wędrowniczej hufca, jako jednej jednostce plus specjalnościowe kluby, różnorodne. Na dzień dzisiejszy mamy klub strzelecki, ratowniczy, rusza artystyczny i turystyczny i szukamy kogoś na łączność bo specjaliści spoza organizacji tylko czekają na kogoś chętnego od nas i chętnie nam pomogą. Jest tez perspektywa wspinaczkowa, więc mniej więcej trendy panujące w naszym środowisku ostrowskim, mamy jakoś zaspokojone, albo jesteśmy w trakcie zaspakajania ich. To też wyzwanie na nowy rok harcerski, bo własnie z nowym rokiem ma klub turystyczny i artystystyczny ruszyć. Ale jak pisałem wcześniej, to była tylko taka spontaniczna wizja.
To, co spontaniczne najczęściej jest najlepsze.
Dobrze jednak wiedzieć skąd bierze się taki a nie inny "spontan" ... Zalecam przeczytanie Wędrówki do sukcesu, tam jest sporo odpowiedzi w temacie co i jak poukładać i oczywiście... dlaczego
Spokojnie, spokojnie. Na razie jestem na etapie "Vademecum zastępowego", bo zbliżam się kursów zastępowych, no i jeszcze goni mnie praca zaliczeniowa odnośnie skautingu na studia no i również czytam bibliografię. "Wędrówka do sukcesu" jest również na mojej liście i wiem już od kogo ją pożyczę, ale na razie czas, czas, czas. Liczyłem jednak na rzeczową rozmowę, a nie odwoływanie się do lektur. Jak zwykle.